Sabrina Janesch - pisarka dwóch Heimatów

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Spotkanie z Sabriną Janesch Biblioteka Caritas zorganizowała we współpracy z Instytutem Goethego w Krakowie. Publiczność przybyła licznie, by posłuchać jej prozy.
Spotkanie z Sabriną Janesch Biblioteka Caritas zorganizowała we współpracy z Instytutem Goethego w Krakowie. Publiczność przybyła licznie, by posłuchać jej prozy. Krzysztof Ogiolda
W Bibliotece Caritas Sabrina Janesch czytała fragmenty debiutanckiej powieści "Katzenberge". Pisarka ma korzenie w Niemczech i na polskich Kresach wschodnich.

Na rozmowę z autorką, która odbyła już kilkadziesiąt podobnych spotkań w różnych miejscach w Polsce przyszło do opolskiej Biblioteki Caritas bardzo wielu czytelników z konsul Niemiec Sabine Haake i liderem VdG Barnardem Gaidą na czele. Spotkanie zostało przygotowane we współpracy z Instytutem Goethego w Krakowie.

- Pani Sabrina Janesch ma niezwykle ciekawą osobowość - mówi ks. dr Piotr Tarlinski, duszpasterz mniejszości i dyrektor Biblioteki Caritas - jej mama wyjechała z Polski do Niemiec, tam wyszła za mąż, więc ojciec pisarki ma korzenie w kulturze niemieckiej. I ona zna je bardzo dobrze. Zainteresowała się natomiast historią rodziny mamy, której przeszłość dotyka Kresów wschodnich Polski. Zainteresowała się szczególnie historią dziadka, który przyjechał ze wschodu i osiadł na Dolnym Śląsku.
Jeden z fragmentów powieści odczytanych przez panią Janesch w Bibliotece Caritas opowiadał o podróży repatrianta z Galicji Wschodniej na opuszczony po wojnie przez niemieckich mieszkańców Dolny Śląsk. Kwestia wypędzenia, wykorzenienia z miejsca urodzenia i zakorzenienia w nowym miejscu, którą świetnie zna z historii własnej rodziny, jest jednym z istotnych tematów jej twórczości.

- To nie jest wprost proza autobiograficzna - uważa ks. dr Tarlinski - ale fikcyjny świat jej powieści jest wyraźnie powiązany z konkretnym doświadczeniem ludzkim. Interesuje ją styk kultury polskiej i niemieckiej, z którym przybysze musieli sobie najpierw poradzić, a potem stopniowo odkrywali bogactwo miejsca, do którego przybyli. Sama pisarka nie odważyła się wprawdzie niczego powiedzieć ani przeczytać po polsku, ale spotkanie obu języków bez wątpienia ją fascynuje. Najlepszy dowód, że w swojej powieści napisanej w języku niemieckim konsekwentnie nie tłumaczy nazewnictwa miejscowości, ale przytacza je po polsku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska