Sąd ma zdecydować o przyszłości Wagonu Opole. Zarządzana przez Słowaków spółka ma potężne zobowiązania i nie ma z czego ich spłacić

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Wniosek o ogłoszenie upadłości spółki złożyła grupa pracowników, którzy od wielu miesięcy nie dostawali wynagrodzenia. Wskazany przez sąd zarządca ustalił, że zarządzana przez Słowaków firma nie ma z czego zapłacić zobowiązań.

Wniosek pracowniczy wpłynął, ponieważ firma od miesięcy nie płaciła wynagrodzeń (w niektórych przypadkach od sierpnia ub.r., a generalnie od października). Co więcej, zarządzający nie pojawiali się w Opolu, co utrudniało rozmowy i pozyskanie informacji o dalszych losach zaległych pensji i spółki.

Wniosek pracowników otworzył postępowanie w sprawie ogłoszenia upadłości.

- Sąd w takim przypadku bada, czy są ku temu podstawy (czy spółka jest niewypłacalna i czy ten stan ma charakter trwały) oraz czy możliwe będzie pokrycie związanych z tym kosztów - wyjaśnia Jerzy Pałys, przymusowy zarządca wskazany przez sąd.

Pałys dobrze zna temat, bo kilka lat temu zajmował się spółką, która znalazła się w upadłości - Tabor Szynowy Opole - na bazie której powstał Wagon Opole.

Był wówczas syndykiem masy upadłości spółki Tabor Szynowy Opole i w tej roli zwalniał w 2014 r. znaczną część tych samych ludzi, którzy dziś znaleźli się w tarapatach z powodu niewypłacalności Wagonu Opole.

O obecnej sytuacji Wagonu Opole mówi tak: - Spółka ma 4 działki, z których musi także w toku postępowania płacić podatek od nieruchomości, który wynosi nieco ponad 150 tys. zł rocznie, a nie ma pewności, że w tym czasie znajdzie się nabywca, trzeba też zatrudnić grupę ludzi, np., by przynajmniej dokumentacyjnie oporządzić sprawy pracownicze itp.

- Z wniosku wynikało też, że w spółce od ok. 2 miesięcy nie ma nikogo, kto wykonuje czynności zarządcze (np. dysponuje pocztę, przychodzącą do spółki, wydaje świadectwa pracy itp.), więc sąd - jak objaśnia Jerzy Pałys - nie powołał, jak czyni się rutynowo, tymczasowego nadzorcy sądowego, ale zarządcę przymusowego, czyli organ, który może wydawać dyspozycje (np. objąć rachunki bankowe, stawać w procesie w sprawach spółki, zwalniać i zatrudniać pracowników itp.), z tym, że wyłączono mi prawo zbywania majątku bez zezwolenia sądu.

- W minionym tygodniu złożyłem sądowi sprawozdanie z moich czynności, obejmujące też informację i opinię w sprawie upadłości. Sąd (postanowienie w takich sprawach zapada z składzie 3 sędziów zawodowych) musi się teraz z tym materiałem zapoznać, ewentualnie zadać pytania uzupełniające, by postanowić, co ma się stać dalej ze spółką i jej majątkiem. Nie umiem stwierdzić, kiedy Sąd będzie mógł to rozstrzygnąć, ale spodziewam się pilnego działania - kontynuuje.

W jego ocenie sprawa powinna zostać rozstrzygnięta na dniach, bo sąd ma świadomość, że załoga czeka na uruchomienie procedury wypłaty zaległych wynagrodzeń (można to sfinansować z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, a najszybszą ścieżką w obecnej sytuacji jest złożenie wniosku w oparciu o decyzję sądu o ogłoszeniu upadłości.

Gdy 16 stycznia jako zarządca przymusowy wszedł do spółki, z ok. 250 pracowników kwartał wcześniej, kilkudziesięciu odeszło z własnej woli - bo znaleźli nową pracę, albo, w głównej części, bo spółka im nie płaciła.

- Art. 55 k.p. pozwala pracownikowi w takim przypadku, by to on wręczył pracodawcy, który nie wykonuje swoich obowiązków wobec niego, np. nie płaci wynagrodzeń, "dyscyplinarkę" - objaśnia Jerzy Pałys.

Ok. 120 od listopada przeszło we w miarę uporządkowany sposób do spółki Remtrak z Torunia, powiązanej z PKP IC, głównego zleceniodawcy Wagonu Opole.

Remtrak wydzierżawił od właściciela nieruchomości w Opolu (spółki Trinites Polska, także z kapitałem słowackim) część przedsiębiorstwa, które prowadził dotąd Wagon, by w jego obrębie i z udziałem tak zatrudnionych pracowników przygotować wagony PKP IC "rozgrzebane", ale nie skończone w zakresie prac niezbędnych, przez Wagon, do eksploatacji, a przynajmniej do możliwości ich przetoczenia do innego zakładu.

- Na koniec stycznia umowę tę przedłużono o 4 miesiące, ale Wagon nie jest jej stroną - decyzje pracowników, w tym byłych pracowników Wagonu co do zatrudnienia w Remtraku miały charakter suwerenny (kodeks pracy nie zna od lat tzw. przeniesienia pracowników między zakładami pracy) - wyjaśnia Jerzy Pałys.

I wskazuje, że sytuacja ta głęboko podzieliła środowisko pracownicze Wagonu: część znalazła pracę (i wynagrodzenia) w Remtraku, część została w Wagonie, który nie wykonywał obowiązków pracodawcy.

- Wagon nie prowadzi działalności operacyjnej (od ok. początku listopada), a zaraz po podjęciu działalności przez Remtrak w Opolu PKP IC rozwiązała pierwsze umowy zlecenia zawarte po postępowaniach publicznych, i w kolejnych tygodniach kolejne - do tej pory wszystkie. PKP IC naliczyła Wagonowi wielomilionowe kary, a to oznacza, że Wagon nie tylko utraciła zlecenia, ale też źródło przychodów (np. nie może już stawać w przetargach publicznych) - klaruje Jerzy Pałys.

Na koniec stycznia doprowadził on do sytuacji, że, poza przypadkami indywidualnymi, wynikającymi z sytuacji pracowniczo-prawnej poszczególnych osób, rozwiązał z własnej inicjatywy lub w porozumieniu z pracownikami wszystkie umowy o pracę z przyczyn ekonomicznych, leżących po stronie zakładu pracy (spółka nie ma praktycznie żadnych funduszy, nie ma z czego płacić wynagrodzeń,nie ma zleceń, nie może stawać w postępowaniach o ich uzyskanie).

Teraz i przymusowy zarządca, i załoga oczekując na postanowienie Sądu Upadłościowego. Pałys przygotowuje też wnioski do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, bo tylko z tego źródła pracownicy mogą otrzymać przynajmniej zasadniczą część swoich należności (a także należne odprawy).

- Jednak, zgodnie z przepisami ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych taki wniosek... wolno złożyć dopiero, gdy sąd ogłosi upadłość lub oddali wniosek w tej sprawie, z uwagi na brak majątku dłużnika na pokrycie kosztów, gdyż to, "urzędowo" potwierdza stan niewypłacalności - informuje Jerzy Pałys.

W jego ocenie nie jest wykluczone, że stwierdzając, iż kosztów upadłości nie da się w całości pokryć, sąd może jednak ogłosić upadłość, by to syndyk wykonał niezbędne działania ochronne wobec pracowników i "rozpoznał" możliwość przeprowadzenia tej upadłości. - Co nie jest nieracjonalne w złożonej i dynamicznej sytuacji faktyczno-prawnej dawnego ZNTK-Opole i dawnego Taboru Szynowego Opole - stwierdza Jerzy Pałys.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska