Sąd obniżył o 1,5 roku wyrok dla kierowcy, który zabił małżeństwo i uciekł z miejsca wypadku

Archiwum
Oskarżonemu została już tylko kasacja do Sądu Najwyższego.
Oskarżonemu została już tylko kasacja do Sądu Najwyższego. Archiwum
Sąd Okręgowy w Opolu uznał dziś, że kara 7 lat więzienia zasądzona w lutym tego roku wobec 33-letniego Mariusza Ł. z Tułowic jest za wysoka.
Wypadek w Tulowicach. Kierowca samochodu dostawczego potrącil rowerzystów - kobiete i mezczyzne.

Wypadek w Tułowicach. Dwie osoby nie żyją

- Trzeba wziąć pod uwagę okoliczności łagodzące - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Polański z wydziału karnego odwoławczego Sądu Okręgowego w Opolu, przed którym rozpatrywana była apelacja Mariusza Ł. - Oskarżony przeprosił rodzinę, żałuje tego co zrobił, przed tym tragicznym wypadkiem udzielał się charytatywnie, dostawał za to dyplomy i wyróżnienia.

Sąd natomiast ponownie nie dał wiary tezom obrony, która próbowała przekonywać, że sami rowerzyści przyczynili się do tragedii, bo jechali bez świateł, obok siebie i nie skorzystali ze ścieżki rowerowej.

Włączone światła rowerów widzieli pracownicy stacji benzynowej, z której wracało małżeństwo, a także świadkowie, którzy pierwsi byli na miejscu wypadku. Sąd odwoławczy, podobnie jak pierwszej instancji, uznał też, że nawet gdyby rowerzyści jechali jeden za drugim, i tak nie uniknęliby zderzenia. 21-letnia Marta jechała bowiem prawidłowo, przy krawężniku i też zginęła.

Sędzia Polański odniósł się również do zarzutów obrony, że ofiary nie jechały ścieżką rowerową, która była w tym miejscu.

- Ponad wszelką wątpliwość zostało ustalone, że ścieżka nie nadawała się w tym czasie do użytku. Uporządkowano ją dopiero po wypadku - mówił sędzia Andrzej Polański. - Zresztą oskarżony jest z Tułowic i dobrze o tym wiedział, że rowerzyści z niej nie korzystają.

Według sądu przyczyną wypadku było to, że oskarżony znacznie przekroczył prędkość i nie obserwował dobrze drogi i pobocza.

Tragedia w Tułowicach. Oni mogli żyć

Do tragedii doszło w marcu 2010 roku w Tułowicach. Według prokuratury kierujący fiatem ducato przekroczył prędkość, nie zauważył jadących przed nim rowerzystów i z impetem w nich wjechał.

21-letnia Marta i jej 25-letni mąż Kuba wracali z pracy na stacji benzynowej w Rzędziwojowicach. Zginęli kilkaset metrów od domu. Zaraz po wypadku kierowca fiata schował się w krzakach. Zadzwonił po kuzyna i to on wziął winę za wypadek na siebie.

Mariusz Ł. zgłosił się na komisariat dzień później. Nie można było wtedy ustalić, czy podczas wypadku był trzeźwy. Jednak ucieczka jest traktowana tak, jakby był pod wpływem alkoholu. Dzisiejszy wyrok jest prawomocny. Oskarżonemu została już tylko kasacja do Sądu Najwyższego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska