Sąd Rejonowy w Nysie sprawdza, czy lekarz medycyny pracy fałszował zaświadczenia

Lekarz pracujący na terenie powiatu nyskiego stanął przed sądem pod zarzutem poświadczania nieprawdy w wystawionych zaświadczeniach z zakresu medycyny pracy.

Według ustaleń śledczych wydał ponad sto zaświadczeń nie przeprowadzając wcześniej stosownych badań. Pozytywne opinie otrzymywali pracownicy firm budowlanych skierowani do pracy na wysokości, pracownicy gastronomii, kandydaci na kierowców.

Proceder miał się odbywać w latach 2013 - 2015. Medykowi grozi do 8 lat więzienia. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Z powodu sędziwego wieku nie uczestniczy także w rozprawach sądowych, gdzie reprezentuje go dwóch obrońców.

- Nigdy nie byłem badany przez oskarżonego, choć raz z nim rozmawiałem - mówił w czwartek jeden ze świadków, budowlaniec który dostał zaświadczenie upoważniające do pracy na wysokości.

- Lekarz wziął mnie za rękę, sprawdził ciśnienie i powiedział, że jestem zdrowy - mówił kolejny przesłuchiwany pracownik budowlany. Kilku pracowników jednej firmy zeznało, że badania organizował ich szef. Przywoził ich razem autem do gabinetu lekarza, oni wchodzili na krótkie rozmowy, a potem szef zabierał ich zaświadczenia o stanie zdrowia.

- Chciałem zrobić prawo jazdy. Poszedłem na badania do innego lekarza medycyny pracy. Po konsultacji u okulisty tamten lekarz stwierdził, że nie da mi pozytywnej opinii z powodu wady jednego oka. Powiadomił mnie, że mogę się odwołać - mówił przed sądem kolejny świadek.

Świadek nie odwołał się jednak, tylko zmienił okulary na lepsze, a potem poszedł z wizytą do oskarżonego, bo słyszał, że ten nie robi problemów. I pozytywne zaświadczenie dostał. Dwie sprzeczne opinie lekarskie wyłapał jednak wydział komunikacji, który skierował świadka na komisyjne badania. Ostatecznie mężczyzna dostał prawo jazdy, ale musi kierować w okularach.