Sąd wypuścił na wolność oskarżonego o zabójstwo Grzegorza z Głubczyc. Rodzina ofiary jest w szoku

Mateusz Majnusz
Mateusz Majnusz
Na wniosek sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, ale na skutek wniesionego zażalenia przez – wtedy jeszcze podejrzanego – Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję o nieprzedłużaniu aresztu
Na wniosek sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, ale na skutek wniesionego zażalenia przez – wtedy jeszcze podejrzanego – Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję o nieprzedłużaniu aresztu Mateusz Majnusz
W trakcie libacji alkoholowej doszło do zabójstwa. 37-letni Sławomir G. zepchnął z dachu budynku swojego kolegę – ustaliła prokuratura w Głubczycach. Mężczyzna trafił do aresztu, ale decyzją sądu został z niego zwolniony i przed wymiarem sprawiedliwości odpowiadał z wolnej stopy. Gdy miał zacząć się jego proces, oskarżony nie stawił się w sądzie.

Do tego tragicznego zdarzenia doszło w lipcu zeszłego roku na terenie popadającego w ruinę dawnego dworca PKP w Głubczycach. Od dwudziestu lat obiekt jest nieczynny, a jego pomieszczenia stały się częstym miejscem schadzek kloszardów. Tutaj też regularnie alkohol spożywali dwaj koledzy – Sławomir G. i Grzegorz K.

Ciało Sławomira odnaleziono dopiero rano

W trakcie jednej z imprez między mężczyznami doszło do kłótni. I jak wynika z ustaleń śledczych – Sławomir zepchnął z premedytacją Grzegorza z dachu.

Mężczyzna uderzył głową o kamiennych bruku i w wyniku odniesionych obrażeń zmarł na miejscu. Jego ciało odnaleźli przechodni dopiero rano. A o całym zajściu oskarżony miał później poinformować swoją koleżankę, która zgłosiła się na policję i opowiedziała o wszystkim, co usłyszała.

Prokuratura oskarżyła 37-latka o działanie w zamiarze bezpośrednim, dlatego za postawiany zarzut grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.

- Nie rozważaliśmy pobicia ze skutkiem śmiertelnym, ponieważ z zebranego materiału dowodowego wynika, że na dachu nie doszło do żadnej bójki pomiędzy sprawcą a pokrzywdzonym, tylko Sławomir G. bezpośrednio przyczynił się do tego, że pokrzywdzony spadł z dachu budynku dworca – tłumaczy Anna Panasińska, zastępca Prokuratora Rejonowego w Głubczycach.

Oskarżony na proces nie chciał przyjść

Na wniosek sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące, ale na skutek wniesionego zażalenia przez – wtedy jeszcze podejrzanego – Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję o nieprzedłużaniu aresztu i zastosował wobec Sławomira G. wolnościowe środki zapobiegawcze, czyli dozór policyjny i zakaz opuszczenia kraju.

Gdy przed Sądem Okręgowym w Opolu miał rozpocząć się jego proces, oskarżony nie stawił się w sądzie. Spowodowało to konsternacje zarówno u sędziów jak i u adwokata oskarżonego.

Sędzia Mateusz Świst zarządził więc przymusowe doprowadzenie, a proces Sławomira G. rozpoczął się z dwugodzinnym opóźnieniem.

Nic nie przywróci życia dziecka

- Tacy ludzie nie powinni z wolnej stopy odpowiadać za zabójstwo – odpowiada krótko ojciec zmarłego mężczyzny.

W rozmowie z dziennikarzami w sądzie nie krył żalu, jaki ma do wrocławskiego sądu, że ten pozwolił zabójcy jego syna pozostać na wolności przez ponad pół roku.

- Gdyby chciał, mógłby w tym czasie uciec lub próbować się ukryć. Sąd dał mu dodatkowe chwile na wolności, ale nikt nie zwróci już życia mojego syna – dodaje.

Kolejny termin rozprawy zaplanowano na lipiec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska