Spółka złożyła w urzędzie miasta wezwanie do usunięcia wadliwych przepisów, jakie w jej ocenie znalazły się w uchwale, którą tuż pod koniec ubiegłego roku podjęła rada miasta. Nowe przepisy były pokłosiem ustawy krajobrazowej, a także uwag ze strony opolan, których spora grupa miała dość samowoli reklamowej na ulicach.
Najwięcej zakazów dotyczy obecnie ścisłego centrum, ale całe miasto zostało podzielone na obszary, gdzie wprowadzono ograniczenia dla reklam.
Tymczasem według Cityboard wprowadzenie okresu dostosowawczego (firmy mają 30 miesięcy na dostosowanie się do nowych przepisów dotyczących reklam, ale też szyldów, gablot, czy ogrodzeń) jest zbieżne z instytucją wywłaszczenia i tym samym należy się za nie rekompensata pieniężna, o której ratusz nie chce słyszeć.
Jako niezgodne z prawem spółka oceniła ograniczanie możliwości stawiania billboardów w jednej części Opola przy jednoczesnej zgodzie na inne rodzaje reklam.
Wątpliwości nie podzielili radni miejscy, którzy na sesji odrzucili wezwanie o usunięcie wad w uchwale. Takie wezwanie stosuje się, gdy ktoś chce kierować sprawę do sądu.
- Spodziewamy się takiego ruchu, warto jednak pamiętać, że uchwałę badał wcześniej nadzór prawny wojewody i nie dopatrzył się uchybień – przypomina Aneta Werner-Wilk, naczelnik miejskiego biura urbanistycznego w ratuszu.
Urzędnicy przyznają jednak, że ich uchwała, dotycząca reklam w Opolu, była jedną z pierwszych tego typu w Polsce i trudno znaleźć podobną. Dlatego Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu - gdzie teraz może odwołać się spółka - będzie musiał zmierzyć się z precedensową sprawą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?