Sądowy finał wypadku na wieży ciśnień w Nysie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Sąd Rejonowy w Nysie.
Sąd Rejonowy w Nysie. Archiwum
Sąd uniewinnił byłą burmistrz od zarzutu zaniedbania. Poszkodowana w wypadku z 2011 roku oskarżyła trzech urzędników miejskich o brak odpowiedniego zabezpieczenia nieczynnej wieży ciśnień w Nysie.

W czerwcu 2011 roku grupa młodych mieszkańców Nysy weszła do nieczynnej wieży ciśnień przy ul. Obrońców Tobruku. 19-letnia wtedy Joanna A. nie zauważyła dziury w podłodze i spadła z wysokości prawie 9 metrów do pustego zbiornika na wodę. Doznała ciężkiego uszkodzenia kręgosłupa. Do końca życia będzie jeździć na wózku inwalidzkim.

CZYTAJ Nysanka upadła z 10 metrów. Wypadek w starej wieży ciśnień

W procesie cywilnym młoda kobieta uzyskała już wcześniej odszkodowanie i miesięczną rentę do końca życia od firmy ubezpieczeniowej, w której władze Nysy miały wykupioną polisę od odpowiedzialności cywilnej.

ZOBACZ 258 tys. zł odszkodowania i renta dla 19-latki za wypadek na wieży

Nyska prokuratura dwukrotnie umorzyła swoje postępowanie sprawdzające, czy urzędnicy miejscy nie dopuścili się zaniedbania przy zabezpieczaniu nieczynnego obiektu.

Po drugim śledztwie prokuratorskim poszkodowana Joanna A. zdecydowała się skorzystać z możliwości prawnej i wniosła do sądu w Nysie prywatny akt oskarżenia. Zarzuciła w nim byłej burmistrz Jolancie Barskiej, byłemu wiceburmistrzowi Ryszardowi Walawenderowi i byłemu naczelnikowi jednego z miejskich wydziałów, że nie dopełnili obowiązków urzędniczych i nie zadbali, aby postronne osoby nie miały dostępu do niebezpiecznego budynku. W piątek sąd uznał, że wszystkie trzy oskarżone osoby są niewinne.

Sąd uznał, że nieczynny budynek był ogrodzony, otwory wejściowe miał zamurowane, a dostępu broniły też tabliczki ostrzegawcze.

Młodzi poszukiwacze przygód i bezdomni wielokrotnie wybijali dziury w zamurowanych oknach, zrywali tablice ostrzegawcze. Zdaniem sądu są jednak dowody na to, że po ujawnieniu takich przypadków choćby przez Straż Miejską, zabezpieczenia były odnawiane.

- Ci młodzi ludzie weszli do wieży przez wybity otwór. Musieli wiedzieć, że może tam dojść do wypadku i że stanowi to zagrożenie dla ich życia - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Mariusz Ulman. - Gmina zrobiła wszystko, co mogła. Na pewne pomysły młodych ludzi nie da się poradzić. Sytuacja wynikła z głupoty tych młodych ludzi, bo nie chodzi się do takiego niebezpiecznego budynku.

Wyrok nie jest prawomocny, a poszkodowanej Joanny A. nie było na jego ogłoszeniu. Sąd nakazał jej jednocześnie zapłacenie wszystkich kosztów procesu, a są one niemałe. Tylko byłej wiceburmistrz ma zwrócić 5 tys. zł. kosztów wynajęcia adwokata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska