Stal wciąż ma bardzo dużą (15 punktów) przewagę nad drugą w tabeli Polonią Głubczyce i pewnie zmierza w stronę III ligi. Sobotnia porażka jest jednak sygnałem dla działaczy, że zespół po awansie, by myśleć o utrzymaniu, trzeba będzie wzmocnić.
Brzeżanom przytrafił się słabszy dzień i nie byli w stanie narzucić przeciwnikom swojego sposobu gry. Początek należał jednak do nich. W pierwszym kwadransie rzucili się do ataku, chcąc jak najszybciej objąć prowadzenie. Pod bramką Patryka Stefaniaka kotłowało się, ale piłka zamiast wpaść do siatki, odbijała się od słupków i poprzeczki.
Wydawało się, że gol dla gospodarzy jest kwestią czasu, lecz z każdą minutą goście czuli się pewniej. Głęboko cofnięci w defensywie uprzykrzali życie rywalom, a w ofensywie liczyli na przebojowe akcje Damiana Paczka i Grzegorza Maryszczaka. Z tymi nieśmiałymi próbami miejscowa obrona radziła sobie łatwo, tak że w pierwszej połowie Skalnik nie miał sytuacji bramkowych.
Stal przeciwnie. Do przerwy stworzyła jeszcze dwie dogodne okazje, które nie zostały wykorzystane przez Bartłomieja Kulczyckiego i Łukasza Bonara. Mimo to kibice gospodarzy, którzy przez cały mecz głośno dopingowali swoich piłkarzy, liczyli, że worek z bramkami rozwiąże się i Stal zgarnie następne trzy punkty.
- Początek okazał się kluczowy dla przebiegu spotkania - komentował pomocnik brzeskiej drużyny Łukasz Szpak. - Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że szybko strzelamy gola, po czym kontrolujemy mecz i dobijamy przeciwników. Tym razem bramka, mimo wielu okazji, nie padła, co zburzyło koncepcję.
Na drugą część podopieczni Sebastiana Sobczaka wyszli zdekoncentrowani. Popełniali proste błędy przy rozegraniu, grali zbyt wolno i przewidywalnie. Przyjezdni zagęścili środek pola, podwajali krycie i widząc nie najlepszą postawę lidera, zwietrzyli szansę na zwycięstwo.
Wysyłali sygnały ostrzegawcze. W 50. min Maryszczak znalazł się tuż Marką Szymochą, przelobował go, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybili defensorzy Stali. Napastnik Skalnika zrehabilitował się w 73. min. Przejął piłkę na 20. metrze, uderzył bez namysłu z woleja i zaskoczył Szymochę.
- Po słabym otwarciu przebudziliśmy się i w drugiej połowie byliśmy równorzędnym rywalem - tłumaczył strzelec jedynego gola. - Trener uczulał, byśmy grali twardo i zdecydowanie, jednocześnie będąc skoncentrowanym do ostatniego gwizdka.
Do końca trwał napór gospodarzy, ale obrona Skalnika stanęła na wysokości zadania, a kiedy wreszcie brzeżanie trafili do siatki, sędziowie dostrzegli spalonego Tomasza Jaworskiego. Tym samym zespół z Graczy zakończył wspaniałą serię bez porażki Stali.
- Graliśmy za bardzo indywidualnie - szukał przyczyn przegranej Szpak. - Skład naszej ekipy nie zmienił się diametralnie w porównaniu do poprzedniego roku i być może dlatego Skalnik znał lekarstwo na nas. Wytrącał z rytmu, a w naszych szeregach po nieudanych akcjach pojawiała się nerwowość.
Skalnik udowodnił, że jego dobra postawa wiosną nie jest dziełem przypadku. Gdyby w tabeli uwzględniać wyłącznie wyniki z rundy rewanżowej, zespół Grzegorza Kutyły plasowałby się na czwartej pozycji.
Stal Brzeg - Skalnik Gracze 0-1 (0-0)
0-1Maryszczak - 73.
Stal: Szymocha - Dołgan (66. Płomiński), Sikorski, Józefkiewicz, Mazur - Gajda, Boczarski, Szpak, Bonar (62. Poważny), Kulczycki (73. Gordzielik) - Jaworski. Trener Sebastian Sobczak.
Skalnik: Stefaniak - Kozłowski, Skorupa, Ficoń, Parada - Fabiszewski (90. Wasilewski), Michalak, Sierakowski (90. Z. Bąk), Fogel (34. D. Płaza), Paczek (86. Wawrzyniak) - Maryszczak. Trener Grzegorz Kutyła.
Sędziował Tomasz Okaj (Kluczbork). Żółte kartki: Szpak - D. Płaza, Fabiszewski, Michalak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?