Terroryści na cel wybrali jedną z wakacyjnych stolic Europy. Uderzyli w jej samo serce: ruchliwy deptak Las Ramblas, na którym zawsze jest gęsto od turystów. Cały kontynent pogrążył się w żałobie.
Scenariusz uderzenia był bardzo podobny do tych, które miały miejsce w Nicei 14 lipca 2016 r. czy w Berlinie w grudniu ubiegłego roku. Wtedy powiązani z Państwem Islamskim terroryści wjeżdżali ciężkimi samochodami w tłum świętujący na głównej promenadzie dzień zburzenia Bastylii (Nicea) czy bawiący się na jarmarku bożonarodzeniowym (Berlin). Teraz kierowca furgonetki wjechał w tłum na Las Ramblas.
Pojazd uderzył w dziesiątki osób - relacjonował dla agencji Reuters anonimowy przedstawiciel policji. Funkcjonariusze lokalnych Służb Bezpieczeństwa apelowali, by nie wchodzić na teren placu Katalońskiego. Policjanci poszukują kierowcy busa. Prawdopodobnie jechał on „zygzakiem” - tak, by wjechać w przechodniów. Największy hiszpański dziennik „El Pais” donosi, że kierowca vana, po stratowaniu grupy osób, wysiadł z auta i uciekł na piechotę. Policji jednak udało się udaremnić mu ucieczkę.
- Byłem akurat w sklepie, kiedy wbiegło do niego kilka przerażonych osób - relacjonuje Tomasz Wróblewski, dziennikarz NTO, który jest w Barcelonie. - To od nich dowiedziałem się, co się stało. Wkrótce na ulicy pojawiły się policyjne radiowozy i karetki. Po jakimś czasie ochroniarz sklepu powiedział nam, że możemy już wyjść - dodaje.Lokalne media podają, że w jednej z okolicznych restauracji zabarykadowali się uzbrojeni mężczyźni - mogą to być sprawcy zamachu.
Koordynator Europejskiego Instytutu Bezpieczeństwa, wydawca portalu Sztab.org, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowj Artur Dubiel powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP), że tak naprawdę chodzi o to, aby działania antyterrorystyczne były skuteczne. Jak powiedział, potencjalny zamachowiec „z reguły nie wzbudza podejrzeń”.
- Na ulicach widzimy tysiące aut. Nie wiemy tak naprawdę, które z nich może mieć na celu atak niewinnych ludzi - powiedział. Jak wyjaśnił, obywatele na skutek zamachów terrorystycznych, gdzie giną ludzie, tracą zaufanie do państwa.
- Terrorystom właśnie o to chodzi, żeby ludzie zaczęli się bać i nie ufali rządzącym. Oczywiście po każdym zamachu prowadzone jest śledztwo, służby bezpieczeństwa podejmują działania w celu schwytania sprawcy. Ale co z tego. Skoro ten zamach już miał miejsce i zginęli ludzie - zauważa.
Dubiel zaznaczył, że to media są nośnikiem terroryzmu. - Wiadomo, że jeśli dojdzie do zamachu, to media błyskawicznie chwytają te informacje. Bez mediów terroryści mieliby ciężko z przekazem - konkludował.
To nie pierwsze krwawe wydarzenie w Hiszpanii. Trzynaście lat temu 11 marca w Madrycie na stacji Alcala de Henares zamachowcy umieścili 13 ładunków wybuchowych w czterech podmiejskich pociągach. Wówczas zginęło 191 osób, a 1841 zostało rannych. Dwa dni po zamachu przyznała się do niego grupa, która w materiale wideo, w którym główną rolę odgrywał Abu Dujan al-Afghani nazwała siebie „Al-Kaidą w Europie” (bądź „Ansar al-Kaidą w Europie”).
Aktualizacja 21.40
Państwo Islamskie przyznało się do zorganizowania ataku w Barcelonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?