Mówi, że kiedy zaczynał 3,5 roku temu to ustawienie zbieżności kół zajmowało mu dwie godziny, dziś robi to nawet w pół, a efekt jest tak samo dobry. - W tej branży liczy się praktyka i rzetelność. Konkuruję też z innymi zakładami ceną - mówi 28-latek.
Skończył studia inżynierskie z zarządzania produkcją w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie. Złożył kilkanaście podań o pracę, był na kilku rozmowach, ale nic z nich nie wyszło, a że samochodami interesował się od lat postanowił od razu pójść na swoje.
Zobacz: Smakosze wafli z Nysy
- Rodzice mnie bardzo wspierali, mimo że sami pracowali na etatach. Kiedy papierkowe sprawy związane z przyznaniem dotacji sprawiały, że ogarniało mnie zwątpienie, czy to ma sens, motywowali mnie, żeby nie odpuszczać, tylko jeździć na kolejne szkolenia - wspomina. Dziś jest im za to wdzięczny.
Spełnia się zawodowo, bo robi to, co lubi. Na zarobki też nie narzeka. - Na etacie u kogoś tyle bym nie miał - mówi krótko, choć żadnej luksusowej rzeczy jeszcze sobie nie sprawił.
- Komputer, laptop to przecież nie luksusy. Wszelkie oszczędności lokuję w budowę nowego garażu na trzy stanowiska. To będzie luksus, jak będę mógł zatrudnić ludzi i trochę sobie odpuścić, bo to ciężka fizyczna robota jest - planuje.
Zobacz: Achim Gabor na Uniwersytecie Opolskim
Specjalizuje się w naprawie zawieszeń. - Mechanika silnika wymaga czasami zostawienia auta w warsztacie na długo, a ja nie mogę sobie na to pozwolić, bo nie mam na to miejsca - wyjaśnia. Na warsztat przysposobił garaż na rodzinnej posesji. Trzeba było zamontować w nim fachowe oświetlenie, przystosować kanał. Busy się tu nie mieszczą, najwyżej terenowe, dlatego tak spieszy się z budową nowego lokum.
Jeździ vw passatem z 92 roku. - Tyle, że ma mocny silnik pod maską, 2,8 litra, czyli taki, jak lubię - opisuje. - Traktuję auto jako narzędzie pracy, wożę nim też przecież części do zakładu i taki jest na teraz wystarczający - dodaje.
Na początku marzył o choćby kilku klientach na początek, ale sam jest zdziwiony jak szybko się do niego przekonali.Za unijne pieniądze, które otrzymał za pośrednictwem Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie kupił przyrząd do badania geometrii kół (kosztował 15 tys. zł!!!, czyli poszła na to lwia część dotacji), wiertarki, komputer do diagnostyki i inne drobniejsze maszyny.
Zobacz: Roztańczona praca
Pytany o minusy prowadzenia własnej działalności chwilę się zastanawia. - No może to, że jak idę na urlop, to mi nie ma kto za niego zapłacić, a po powrocie zanim klienci przypomną sobie o mnie też mija trochę czasu, więc trzeba mieć odłożonego grosza nie tylko na wypoczynek, ale i na jakiś tydzień życia po powrocie - wylicza.
Rozliczanie nie sprawia mu kłopotu, wybrał podatek ryczałtowy, a dokumenty pomaga mu wypełniać żona Aneta, która zawodowo pracuje w kadrach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?