Samorządy mogą wpłynąć na to, żeby firmy zatrudnialy na umowy o pracę. Jak?

Edyta Hanszke
Samorządy mogą wpłynąć na to, żeby firmy zatrudnialy na umowy o pracę. Jak?Na 6,73 zł netto wyceniła godzinę pracy ochroniarza jedna z miejskich spółek, która ogłosiła przetarg na takie usługi. Równocześnie chciała zatrudnienia pracownika na umowę o pracę.
Samorządy mogą wpłynąć na to, żeby firmy zatrudnialy na umowy o pracę. Jak?Na 6,73 zł netto wyceniła godzinę pracy ochroniarza jedna z miejskich spółek, która ogłosiła przetarg na takie usługi. Równocześnie chciała zatrudnienia pracownika na umowę o pracę. sxc.hu
Samorządy mogą wpływać na jakość rynku pracy, wybierając w przetargach firmy, które zatrudniają na umowy o pracę – uważa minister.

Władysław Kosiniak-Kamysz mówił o tym podczas ostatniej wizyty w Opolu. - Jest możliwość zastosowania w zamówieniach publicznych klauzul społecznych, żeby nie tylko cena była elementem rozstrzygającym, ale też jakość zatrudnienia, czyli ile etatów zagwarantuje do realizacji danego przetargu pracodawca i czy firma, która go wygra, zatrudnia pracowników na etatach - wyjaśniał minister. - My to robimy w ministerstwie pracy i zachęcam do tego instytucje publiczne, bo tak można wpłynąć na stabilność zatrudnienia i komfort pracowników.

Opolscy samorządowcy albo nie wiedzą o takim prawie, albo uważają, że nie przystaje ono do realiów. - Jako gospodarzowi gminy zależy mi, żeby przetragi wygrywały firmy lokalne i żeby dawały zajęcie mieszkańcom - podkreśla Jan Labus, burmistrz Ozimka. - Ale żeby sprawdzić firmę, czy zatrudnia pracowników na stałe, czy na umowy śmieciowe, to nie jest w naszej gestii - przekonuje burmistrz. - Przetargi kręcą się tak, że najważniejsza jest cena.

W jego opinii dołożenie takiego kryterium spowodowałoby też wzrost cen usług firm startujących w przetargach gminnych.

Konrad Wacławczyk, wiceburmistrz Kolonowskiego, z jednej strony przyznaje, że zatrudniony na umowę o pracę pracownik jest wydajniejszy, co leży też w interesie gminy, aby zlecenie było zrobione jak trzeba. Ale też obawia się wprowadzenia takiego kryterium. - Prawo musiałoby się tak zmienić, żeby łatwiej było nam udowodnić, dlaczego wybraliśmy ofertę nie najtańszą, ale z naszego punktu widzenia lepszą, jeśli chodzi o jakość wykonywanej pracy czy formę zatrudnienia - analizuje Konrad Wacławczyk.  

Efekt jest taki, że i tak liczy się najniższa cena, bo od tego kryterium trudno się odwołać. Firmy walczą więc o zlecenia, obniżając koszty: materiałów i pracy, a zamawiający udają, że tego nie widzą.

Na przykład podczas lutowego przetargu na ochronę jednej z miejskich spółek w Opolu zamawiający wymagał m.in., by ochroniarze posiadali licencje i umowy o pracę w pełnym wymiarze godzin, byli pełnosprawni fizycznie i psychicznie, ale przeznaczona kwota na ten przetarg wynosiła 6,73 zł za godzinę netto.

- Za takie pieniądze nie jesteśmy w stanie zapewnić pracownikom z licencjami nawet umów-zleceń, a co dopiero umów o pracę - komentuje przedstawicielka dużej opolskiej firmy ochroniarskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska