Samotni oddają domy za opiekę

Dim
- Gerard Świętek nie żałuje swojej decyzji. - W Domu Pomocy Społecznej żyje mi się dobrze i nie muszę się martwić o jedzenie, a gdy dzieje się coś złego przywołuję pielęgniarkę - mówi.
- Gerard Świętek nie żałuje swojej decyzji. - W Domu Pomocy Społecznej żyje mi się dobrze i nie muszę się martwić o jedzenie, a gdy dzieje się coś złego przywołuję pielęgniarkę - mówi. Dim
Gerard Świętek dobrowolnie przekazał gminie dorobek swojego życia, a w kolejce ustawiają się kolejne osoby. W zamian oczekują pomocy.

Pan Gerardz Szymiszowa pod Strzelcami Opolskimi mówi, że nie żałuje swojej decyzji. Po tym jak oddał dom gminie, kupili go od niej młodzi ludzie. On sam mógł zamieszkać w Domu Pomocy Społecznej, a jego pobyt finansuje w większości urząd. Jak mówi, czuje się tu dobrze, bo nie musi się martwić o jedzenie, a gdy dzieje się coś złego, jednym przyciskiem przywołuje pielęgniarkę.

- Ja w pewnym momencie przestałem sobie radzić z utrzymaniem domu i samym sobą - opowiada Świętek. - Bardzo dużo pomagała mi wtedy sąsiadka, ale przez moją chorobę ciągle się przewracałem. W końcu powiedziałem "dość". Było to w dniu, gdy przewróciłem się na twarz i nie mogłem się podnieść z podłogi. Pomyślałem, że życie w samotności źle się dla mnie skończy.

Do oddania swojego dobytku Gerarda Świętka zmusiła także sytuacja finansowa. Ze skromnej renty nie był w stanie kupować sobie jedzenia, leków i jednocześnie utrzymać domu.

Emeryci coraz częściej decydują się w takim momencie oddać dobytek, na który pracowali całe życie. W samym pow. strzeleckim na taki krok zdecydowały się trzy osoby, a czwarta się o to stara.

- Ludzie sami do nas przychodzą i proponują takie rozwiązania - przyznaje Maria Feliniak, wiceburmistrz Strzelec Opolskich. - My na to przystajemy. Płacimy za pobyt takiej osoby w DPS, a pieniądze próbujemy odzyskać sprzedając nieruchomość.

W Krapkowicach starsza pani zdecydowała się oddać gminie swoje mieszkanie. Jest w takcie załatwiania formalności.

- My zapewnilibyśmy jej opiekę i bez tego, bo mamy taki obowiązek - mówi Marlena Kornaś z krapkowickiego OPS. - Ale pani podkreśliła, że nie chce być dla nikogo ciężarem. Ponieważ nie ma rodziny i spadkobierców, skalkulowała, że po jej śmierci mieszkanie i tak przeszłoby na własność gminy.

Więcej czytaj w poniedziałek w papierowym wydaniu nto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska