San Sebastián - perła Basków

Fot. Archiwum prywatne
Na pierwszym planie niezamieszkana wysepka Santa Clara.
Na pierwszym planie niezamieszkana wysepka Santa Clara. Fot. Archiwum prywatne
Trudno sobie wyobrazić piękniejsze położenie miasta. San Sebastián wciśnięte jest między morze i góry, nad półkolistą zatoką La Concha, czyli "Muszlą".

Jak dojechać

Jak dojechać

Z Opola do San Sebastian jest ok. 2200 km. Kto wybierze się tam samochodem, musi się liczyć z 20-godzinną jazdą. Trasa wiedzie przez Niemcy (Drezno, Chemnitz, Karlsruhe), Francję (Mulhouse, Bordeaux, Bayonne) aż do Hiszpanii. Przewidywany koszt trasy w jedną stronę to ok. 250 euro. Szybciej będzie na pewno samolotem. Do San Sebastian latają linie Iberia, Lufthansa, Air France czy Brussels Airlines. Różnica w cenach lotów bywa ogromna - za lot z Warszawy do San Sebastian (lotnisko Bilbao-Loiu) trzeba zapłacić od 1265 do np. 5837 zł. Warto więc wcześniej zacząć "polować" na połączenie.

Stojąc na szczycie góry Urgull, u stóp olbrzymiej figury Chrystusa rozpościerającego ramiona, niczym legendarny posąg w Rio de Janeiro - trudno się nie zgodzić, że wciśnięte między zbocza i ocean San Sebastián to jedno z piękniej położonych miast Hiszpanii.

San Sebastián - przez Basków zwane Donostią - usytuowane jest nad półkolistą zatoką La Concha, czyli "Muszlą", a po obu jej stronach wznoszą się dwa wzgórza: po prawej Monte Urgull, a po lewej Monte Igeldo, czyli "Góra Żabka". A pomiędzy nimi, u wyjścia z zatoki, leży malutka - niezamieszkana wysepka Santa Clara.

W XIX wieku San Sebastián było kulturalną stolicą ówczesnej arystokracji. Do dziś widoczne są wpływy tamtych czasów, a miasto nadal jest stolicą mody i ekstrawagancji. Przypomina o tym chociażby dawna letnia rezydencja hiszpańskiego domu królewskiego z zielonymi alejami, pasaż eleganckich balustrad i ozdobnych latarni ulicznych. Stąd już tylko krok do katedry Santa Maria z piękną barokową fasadą, i na starówkę, której szczególną domeną są oryginalne pomarańczowe i niebieskie okiennice urokliwych kamieniczek. Oprócz katedry turyści zwiedzają szesnastowieczny kościół gotycki San Vincente.

Ceny

Euskadia - tak mówią na swoją ojczyznę Baskowie.
(fot. Fot. Archiwum prywatne)

Ceny

Jak przystało na jeden z najwytworniejszych kurortów Hiszpanii, ceny bywają tu dość wysokie.
Obiad w restauracji Arzak, najlepsza w mieście, 3 gwiazdki Michalina - ok. 150 euro/2 os.
Obiad w tańszej restauracji - ok. 16 euro/os.
Nocleg pensjonacie blisko centrum - 50-80 euro/2 os./ za dobę.
Nocleg w luksusowym hotelu - 210-580 euro/2os. (cena zależy od sezonu).
Bilet do oceanarium San Sebastian Sea Palace Aquarium (jedno z najstarszych w Europie) - dzieci 6 euro, dorośli 12 euro.
Karta turystyczna na 120 godz. - m.in. bezpłatne przejazdy komunikacją, wejścia do galerii i muzeów - 13 euro.

Miasto snobów
San Sebastián jest modne. Przy biegnącej wzdłuż wybrzeża oceanu promenadzie znajdują się najdroższe hotele, ekskluzywne butiki. Prawdziwą inwazję miasto przeżywa na początku września, gdy odbywa się znany Międzynarodowy Festiwal Filmowy. To właśnie wtedy można tu spotkać największych snobów.

Ale spacer promenadą pozwala także rozkoszować się słońcem, a widok piaszczystych plaż La Concha i Ondarreta wręcz zachwyca. W powietrzu czuć świeżą, słoną morską bryzę, natomiast łagodny klimat sprawia, że zimy są znacznie cieplejsze niż w pozostałej części Półwyspu Iberyjskiego, a słoneczne lato pozbawione jest nieznośnych upałów znanych z południa Hiszpanii.

To miasto ludzi morza. Tutejsze wiatry i wody Atlantyku sprzyjają biciu rekordów prędkości windsurfingu. Warto zajrzeć do "Akwarium", które pozwala zorientować się w faunie Atlantyku i gdzie można poznać bogatą historię żeglarską Basków. Od niepamiętnych czasów tutejsi żeglarze zapuszczali się za wielorybami pod Grenlandię. Baskowie stanowili trzon załogi statków pierwszej wyprawy Kolumba. Juan Sebastian Elkano pierwszy okrążył świat wyruszywszy w podróż z Magellanem.

Smakowite zakątki

Idealny widok na miasto rozpościera się ze wzniesienia Monte Igeldo, na które najlepiej dotrzeć kolejką linową. U podnóża Monte Igeldo, tuż nad morzem, znajduje się osobliwa rzeźba Eduarda Chillidy, wybitnego rzeźbiarza hiszpańskiego, zwana "Peine de los Vientos", czyli "Grzebień Wichrów". Są to zamocowane w skałach powyginane żelazne "pazury", ich jaskrawy rudy kolor pięknie kontrastuje z turkusową barwą morskiej toni.

Zacienione uliczki, niezliczone kawiarenki i restauracyjki pełne gości rozkoszujących się przyrządzonymi na kilkadziesiąt sposobów owocami morza, nabierają życia szczególnie po zmroku. Koniecznie musimy spróbować znanych i bardzo starannie przygotowanych z rozmaitych składników - od wędlin, serów i past, poprzez warzywa, aż po owoce morza w typowo baskijskim stylu zakąsek "pinchos", popijając je sangrią lub baskijskim wytrawnym winem "Txacoli".

Do tradycji należy wieczorna wędrówka od baru do baru, by pogawędzić, wychylić kilka kieliszków i popróbować smakołyków. Jednak wieczorami, szczególnie w piątki i soboty, każdy bar jest zatłoczony. Przesiadują w nich głównie mężczyźni. Są oni prawdziwymi miłośnikami kuchni, a pasją ich jest gotowanie. Starsi mają na głowach charakterystyczne berety z "antenką". To podkreśla, że jest się Baskiem.

Toczą się żywiołowe dyskusje przy winie i słychać hiszpański przeplatany euskarą - językiem w brzmieniu zupełnie nie podobnym do żadnego języka w Europie. Posługują się nim wyłącznie Baskowie. Choć naukowcy lingwiści już od dłuższego czasu prowadzą badania, to do tej pory nie znaleziono odpowiedzi, skąd się wzięli Baskowie i ich język, a oni sami nieraz irytują się, gdy słyszą, że ich kraj leży w Hiszpanii. Są przywiązani do swej odrębności, nie tylko etnicznej i językowej, ale także narodowej.

Dumni i odrębni
Zbrojną walkę o odłączenie Kraju Basków od Hiszpanii podjęło siejące postrach terrorystyczne ugrupowanie ETA, które powstało w 1959 roku. Choć Euskadia - jak mówią na ojczyznę Baskowie - nie sprawia wrażenia miejsca niebezpiecznego, to o tej odrębności i autonomii przekonuję się w San Sebastián wielokrotnie. "Gora ETA!" ("Niech żyje ETA!") - od takich napisów na murach jest aż gęsto.

Nazwy na tablicach informacyjnych, przystankach, drogowskazach napisane są po baskijsku i po hiszpańsku. Oczywiście zazwyczaj nazwa hiszpańska jest przekreślona lub często zamalowana. Flagi baskijskie zdobią wiele miejsc niekoniecznie od święta. Na słupach informacyjnych lub tablicach widać plakaty z wizerunkami mężczyzn, podpisane imionami i nazwiskami. I nie są to kandydaci do lokalnych wyborów, ale więźniowie polityczni, dla których żąda się wolności.

W Hiszpanii Baskowie otrzymali autonomię 18 grudnia 1979 r. i od tego czasu mają swój parlament, rząd, flagę, herb, hymn, nawet własną policję (choć miasta baskijskie są patrolowane przez oddziały policji hiszpańskiej), a język baskijski jest drugim państwowym obok hiszpańskiego na terytorium autonomii. Celem Basków jest zjednoczenie terytoriów położonych po hiszpańskiej i francuskiej stronie granicy i proklamowanie własnego państwa.

Na razie Kraj Basków jest jednym z najmocniej rozwiniętych przemysłowo regionów Hiszpanii, co stanowi chyba jedną z przyczyn przeciwstawiania się Hiszpanów niepodległości baskijskiej

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska