W Kędzierzynie-Koźlu funkcjonuje jeden punkt, w którym okresowo prowadzony jest handel substancjami psychoaktywnymi określanymi potocznie dopalaczami. Sanepid ma go na oku już od wielu miesięcy.
- Kontrolujemy go w miarę naszych możliwości, również z asystą policji - podkreśla Małgorzata Kopczyńska, powiatowy inspektor sanitarny w Kędzierzynie-Koźlu. Przedsiębiorcy są jednak sprytni i walka z nimi nie jest łatwa. Gdy urzędnicy dobierają im się do skóry, wówczas jeden podmiot prowadzący handel znika, ale w jego miejsce pojawia się następny. Na kilka firm zajmujących się handlem dopalaczami kędzierzyńsko-kozielski sanepid nałożył jednak aż 330 tysięcy złotych kar. - Jeżeli w trakcie kontroli znajdowane są podejrzane preparaty, są one zatrzymywane, poddawane badaniu na obecność substancji charakterystycznych dla dopalaczy, a w przypadku ich stwierdzenia wydawana jest decyzja administracyjna zakazująca wprowadzania produktu do obrotu. Towarzyszą temu właśnie wysokie kary nakładane na przedsiębiorców - dodaje Małgorzata Kopczyńska.
Sprawa handlu dopalaczami na terenie Kędzierzyna-Koźla zainteresowała władze powiatowe, zorganizowano na ten temat dyskusję podczas sesji rady powiatu.
- Samorządowcy uważają handel dopalaczami za bardzo istotny problem społeczny, radni chcą wiedzieć, jaka jest jego skala i jak można mu skuteczniej przeciwdziałać - tłumaczy Adam Lecibil, rzecznik Starostwa Powiatowego w Kędzierzynie-Koźlu.
Kary nałożone w Kędzierzynie-Koźlu są najwyższe na Opolszczyźnie. Ale sankcje stosują też inne stacje sanepidu. W zeszłym roku ich suma przekroczyła 800 tys. zł, zatrzymano też blisko 100 opakowań dopalaczy. Ich producenci dobrze znają jednak prawo i nauczyli się je omijać. Do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii dołączona jest lista zakazanych, niebezpiecznych substancji. Jest ona aktualizowana, ale po każdej nowelizacji powstają nowe środki, których na liście nie ma. W praktyce wystarczy zmienić skład chemiczny, by produkt nie mógł być uznany za dopalacz.
W zeszłym roku na Opolszczyźnie odnotowano dwa zatrucia dopalaczami, w całym kraju problemy zdrowotne związane z przedawkowaniem paranarkotyków miało nawet 2 tys. ludzi. Z handlarzami walczą stacje sanitarno-epidemiologiczne. Na właścicielkę salonu ze środkami odurzającymi w Kluczborku inspektorzy sanitarni nałożyli karę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Niestety, Wojewódzki Sąd Administracyjny ją uchylił z powodów proceduralnych. Sąd uznał bowiem, że sprzedawcy nie udostępniali specyfików, tylko udzielali, a to różnica. Inspektorzy sanitarni nie poddają się jednak w walce z patologią. W 2014 r. sprawą handlu dopalaczami zajmowała się policja i prokuratura. Ta ostatnia wszczęła postępowanie, które przekazała później do inspekcji sanitarnej.
- W konsekwencji została wydana decyzja o zakazie wprowadzania do obrotu tzw. środków zastępczych zwanych dopalaczami - mówi Małgorzata Zabierowska, dyrektor kluczborskiego sanepidu.
Na Opolszczyźnie wzięto pod lupę w sumie 40 sklepów i punktów sprzedaży dopalaczy, zarekwirowano 400 opakowań środków odurzających.
Niestety, w Polsce działa także około 40 sklepów internetowych. Substancje narkotyczne sprzedawane są tam jako "okazy kolekcjonerskie", co ma utrudnić ewentualne ukaranie handlarzy.
- Nie tylko sprzedają w sieci takie produkty, ale rozsyłają nawet próbki, by przyszli konsumenci mogli skosztować jak najwięcej takich substancji. Walka z tym jest bardzo trudna - mówi jeden z opolskich policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?