Saperzy w Brzegu policzyli niewybuchy

fot. Jarosław Staśkiewicz
Szeregowy Piotr Bogdan demonstruje pocisk artyleryjski. Patrol saperski jeździ też do szkół, żeby przestrzegać dzieci przed zabawą takimi znaleziskami.
Szeregowy Piotr Bogdan demonstruje pocisk artyleryjski. Patrol saperski jeździ też do szkół, żeby przestrzegać dzieci przed zabawą takimi znaleziskami. fot. Jarosław Staśkiewicz
60 lat po wojnie wciąż mają co robić. Na polach leżą tysiące pocisków, granatów i bomb.

Największe znalezisko w ubiegłym roku leżało sobie w ziemi trzy metry od domku jednorodzinnego w centrum Głogówka.

- To była bomba lotnicza o wadze 250 kilogramów - mówi chorąży Krzysztof Drab, dowódca patrolu saperskiego z Brzegu. - Była oczywiście uzbrojona.

Patrol saperski z 2. Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego w Brzegu to ośmiu ludzi, trzy samochody i 13 powiatów do obsłużenia.

Sezon na niewybuchy zaczyna się, gdy wiosną rolnicy wyjeżdżają maszynami na pola i wygrzebują pociski. Saperzy jeżdżą wtedy od Kędzierzyna i Olesna po Strzelin na Dolnym Śląsku. A jeśli mają jednocześnie kilka zgłoszeń, niewybuchy muszą na nich poczekać, bo każde znalezisko trzeba jeszcze wywieźć na poligon i zdetonować.

- Najważniejsze nasze zadanie to jednak ostrzegać przed dotykaniem i przenoszeniem znalezisk - dodaje szef patrolu. - Wciąż zdarzają się sytuacje, że ludzie, chcąc np. wykonać swoją pracę do końca nie czekając na nas i postępują nierozważnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska