Sebastian Świderski: - Po cichu liczę na wielki finał

Marcin Sabat
Marcin Sabat
Sebastian Świderski, prezes Zaksy.
Sebastian Świderski, prezes Zaksy. Sławomir Stachura
Rozmowa z Sebastianem Świderskim, prezesem siatkarskiego klubu ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Wygodny jest fotel lidera w PlusLidze?
Bardzo i chcielibyśmy jak najdłużej w nim pozostać.

A fotel prezesa klubu też jest wygodny?
Jeśli chodzi o mebel, to niewiele się zmieniło. Zarówno fotel, jak i zresztą gabinet są dokładnie te same, kiedy pełniłem funkcje dyrektora zarządzającego klubu.

Pamiętam, że w okresie „dyrektorowania” trudno było znaleźć wolną chwilę na spotkanie. Teraz czasu jest więcej?
Zdecydowanie mniej. Obowiązki pozostały w miarę podobne, natomiast jest więcej jeżdżenia, spotkań, załatwiania. Na razie końca nie widać.

Pozostając jeszcze chwilę przy prezesowskim fotelu, to mam wrażenie, że ten w kędzierzyńskim klubie ma mocną sprężynę i jest dobrą „wyrzutnią” w ławy sejmowe, jak w przypadku Kazimierza Pietrzyka, czy na stanowisko prezydenta miasta - tu przykładem jest prezydent Kędzierzyna-Koźla, Sabina Nowosielska. Panu polityka chodzi po głowie?
Obecnie jestem prezesem ZAKSY i to dla mnie ogromne wyzwanie, praca praktycznie przez całą dobę. Polityka nie jest moim celem.

By cieszyć się tą pracą pewnie musi pan zrealizować cele postawione przez właściciela. Jakie one są?
Przede wszystkim dobre funkcjonowanie spółki, bo to podstawa do dobrego wyniku sportowego. Dobrze działająca spółka pozwala budować mocny zespół. Bez naszych partnerów i sponsorów ciężko do tego dojść. Dzisiaj podstawą dla nas jest trzyletnia umową z Zakładami Azotowymi Kędzierzyn-Koźle. To jest nasza baza, natomiast potrzebujemy innych partnerów, by poziom sportowy był jak najwyższy. Nie ukrywam, że ciągle szukamy nowych sponsorów. Mamy takich kilku, niestety kilku też odeszło. Takie są prawa rynku. Trzeba ciągle być w obiegu, pukać do drzwi i zapraszać ludzi do tego, by chcieli się pokazać także na naszej hali i przy naszej drużynie.

To już pewnie pańskie nowe zadanie?
Wielu naszych partnerów jest kontrahentami Zakładów Azotowych. Wielkie dzięki dla nich. Staramy się tak przygotować naszą ofertę reklamową, aby zainteresować potencjalnych nowych sponsorów. Rozmawiamy, zapraszamy do współpracy. Siatkówka i jej kultura kibicowania są bardzo pozytywne, grono odbiorców bardzo szerokie, więc liczymy, że uda nam się poszerzyć liczbę partnerów ZAKSY.

Łatwiej się rozmawia, kiedy zespół jest mistrzem Polski, albo - jak obecnie - w czubie tabeli z szansą na to mistrzostwo.
Na pewno tak. Zbudowaliśmy już skład i potrzebne są pieniądze, by ten zespół utrzymać. W tym sezonie nie gramy w europejskich pucharach, więc trochę tych funduszy mogliśmy w budżecie przesunąć z pucharów na zatrudnienie jednego, czy dwóch bardzo dobrych zawodników. Porównując z poprzednim sezonem, budżetowo wychodzimy mniej więcej na tym samym poziomie, ale w tym roku mamy 15 siatkarzy do dyspozycji. W poprzednim sezonie było wiele kontuzji, trzeba było dobierać zawodników z Młodej Ligi. Poza kadrą chcemy też zainwestować w widowisko, w sposób zaprezentowania naszej drużyny, w marketing zespołu i to co wokół niego się dzieje. Każdą złotówkę liczymy, ale też inwestujemy w przyszłość, by kibice przychodzili do nas, by było ich coraz więcej, bo drużyna nie gra dla nas, ale dla kibiców.

Nie ma lepszego sposobu na to jak zwycięstwa. Na razie drużyna wygrywa. Oceniając kadry na papierze, to Zaksa prezentuje się bardzo dobrze. Kibice chcą by grała o medale.
My też tego pragniemy. Osobiście nie dopuszczam innej myśli nie ta, że będziemy bili się o medale, a po cichu liczę na to, że przyjdzie nam walczyć o te najcenniejsze. Zdajemy sobie sprawę z tego, że takich zespołów jak my jest jeszcze co najmniej trzy-cztery. Każdy ma takie same aspiracje, a zwyciężyć może tylko jeden. Przy tym systemie, jaki w tym roku zafundowała nam liga, w każdym spotkaniu trzeba grać na maksa o pełną pulę. Nie można kalkulować i odpuszczać, licząc na to, że w play offach to się nadrobi. Tym razem nie ma play offu, tylko od razu wielki finał dla dwóch najlepszych zespołów rundy zasadniczej. Trzeba wszystko zrobić, by w tej pierwszej dwójce się znaleźć.

Jeszcze w poprzednim sezonie, ale i za pańskich czasów mówiło się, że nawet z ósmego miejsca można zostać mistrzem Polski. Teraz już nie.
Swego czasu nawet nasz Mostostal z szóstego miejsca został mistrzem Polski, innym razem Rzeszów z czwartego. Teraz już nie ma takiej możliwości. Grając w lidze, pucharze i europejskich pucharach trzeba mieć bardzo szeroki i wyrównany skład, by zagrać w finale. Sam jestem ciekaw tego sezonu. Myślę, że może być bardzo nieprzewidywalny. Takie ekipy jak Czarni Radom już pokazały, że nie będzie z nimi łatwo i trzeba się z nimi liczyć.

Pański awans zmienił relacje z zawodnikami. Zwracają się panie prezesie, czy Świder?
Najważniejszy jest szacunek do siebie, a nie sposób zwracania się. Jeśli zawodnik przyjdzie do mnie i powie „Świder”, czy „Seba”, ale będzie szczery w rozmowie i w stosunku do mnie to jest ok. Gorzej jeśli ktoś zwraca się panie prezesie, a w głębi myśli o mnie coś zupełnie innego. Przez bycie prezesem się nie zmieniłem, drzwi do mnie wciąż są otwarte dla każdego. Sam też schodzę do szatni do chłopaków, staram się im pomagać, szczególnie nowym i młodym, bo doskonale wiem, że taka pomoc jest im potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska