Sebastian Świderski: Trochę więcej chłodnej głowy

Redakcja
Sebastian Świderski
Sebastian Świderski archiwum
A Rozmowa z Sebastianem Świderskim, szkoleniowcem Zaksy Kędzierzyn-Koźle, która w sobotę zagra na wyjeździe rewanżowe spotkanie półfinału Pucharu Cev z włoskim Trentino Volley.

Historyczny weekend

Historyczny weekend

To będą niezwykle ważne dwa dni dla polskich drużyn klubowych grających w europejskich pucharach.

a W sobotę i niedzielę w Berlinie rozegrany zostanie Final Four Ligi Mistrzów, w którym po raz pierwszy w historii są dwie polskie drużyny: Skra Bełchatów i Resovia Rzeszów. Któraś z nich zagra w ścisłym finale, bowiem zgodnie z regulaminem zespoły z tego samego kraju zmierzą się w półfinale (w sobotę o godz. 20.00 transmisja w Polsat Sport). W drugim półfinale gospodarz - Berlin Recycling Volleys zagra z Zenitem Kazań.

a Z kolei blisko finału Pucharu Cev kobiet są siatkarki Atomu Trefla Sopot. Podopiecznym trenera Lorenzo Minellego do awansu do decydującego spotkania brakuje dwóch setów w sobotnim wyjazdowym rewanżowym meczu z Galatasaray Stambuł. Pierwszy pojedynek nasz zespół wygrał 3:0.

W hali Azoty, po pasjonującym i pełnym zwrotów akcji meczu, przegraliście z Trentino 2:3. Ograniczyliście do minimum szanse na awans, czy raczej przekonaliście się, że z tym zespołem można powalczyć?
Jeszcze przed meczem mówiłem, że grając z ekipami włoskimi poziom polskich zespołów jest wyższy i to znalazło potwierdzenie w naszym występie. Przy odrobinie szczęścia, którego we wtorek nam zabrakło, mogliśmy wygrać. Mieliśmy jedną okazję na skończenie meczu, ale jej nie wykorzystaliśmy. Rywal miał dwie i je wykorzystał. Tacy zawodnicy jak Matej Kazijski potrafią zrobić różnicę i Bułgar tę różnicę zrobił. Choć w Trentino nie ma już Juantoreny, czy Sokołowa, to są inni świetni siatkarze. Nasz rywal jest liderem Serie A, to ekipa z najwyższej półki w Europie. Jednak mimo porażki, jestem bardzo zadowolony z postawy chłopaków. Może kilka prostych błędów, które się nam zdarzyły, na tym poziomie nie powinno się zdarzyć, ale siatkówka jest grą przewrotną, grą błędów, których nie da się wyeliminować.

Jakie wnioski po analizie pierwszego meczu?
Po naszej stronie było za dużo gorącej głowy. Czasami wystarczyło tylko zaserwować lżej, do linii, skrócić zagrywkę i sprawić tym więcej kłopotów, niż zagrywką po 120 km na godzinę mierzoną w środek boiska, gdzie było przyjęcie. Dla takiego rywala nie ma wielkiej różnicy, czy przyjęcie jest na pierwszy, czy na piąty metr, bo oni mają tak mocnych skrzydłowych, że w ataku sobie poradzą.
Przez zagrywanie w określone strefy boiska Michał Ruciak "rozmontował" rywali w końcówce drugiego seta.
Zagrywał nie mocno, ale taktycznie. Zmienność zagrywki sprawiała rywalom największy problem.
W tym sezonie zazwyczaj po bardzo dobrym meczu, następny w waszym wykonaniu był kiepski.

Zgodnie z tą regułą w sobotę może być problem.
Nie boję się tego, bo ostatnie tygodnie wskazują na stabilizację formy na dobrym poziomie. W sposób przekonujący pokonaliśmy Olsztyn, kilka dni później graliśmy z Cuprum, z którym wcześniej ciężko nam szło, a jednak wygraliśmy wysoko. W kolejnym występie zagraliśmy dobry mecz z Trento. Nasza forma jest na wyższym i stabilniejszym poziomie niż w sezonie zasadniczym. Kryje się za tym fakt, że wreszcie mamy stabilniejszy skład, można pozwolić sobie na zmiany ustawień, rotacje w składzie. We Włoszech nie mamy nic do stracenia i musimy grać na maksa.

Przed pierwszym meczem z Trentino urazu mięśnia nabawił się Łukasz Wiśniewski. Będzie gotowy na sobotni rewanż?
Po badaniach postanowiliśmy, że Łukasz zostanie w Polsce. Ma problem z mięśniem czworogłowym, a wstępne diagnozy to przerwa od tygodnia do 10 dni. Miejmy nadzieję, że awansujemy i "Wiśnia" będzie gotowy na finał.

W środę prezes Mirosław Ptasiński podpisał prekontrakt z Włochem Ferdinando De Giorgim, który od nowego sezonu będzie trenerem Zaksy. Pan z kolei został dyrektorem sportowym klubu, ale jeszcze do końca sezonu pozostanie szkoleniowcem. W nowym zakresie obowiązków ma pan negocjacje z menadżerami i zawodnikami mającymi wzmocnić zespół w nowym sezonie?
Tak. Do końca sezonu występuję w podwójnej roli, bo z jednej strony czekają nas bardzo ważne mecze, a jednocześnie z Fefe (w środowisku tak zwracają się do nowego szkoleniowca Zaksy - przyp. red.) rozmawiamy o kolejnym sezonie. Teraz moim głównym zadaniem jako dyrektora sportowego są rozmowy z menadżerami i ich zawodnikami mające przekonać ich do tego, by przyszli do nas.

Rozpoczęliście już takie negocjacje?
Jestem dyrektorem sportowym od środy i dopiero tego dnia mogłem rozpocząć pracę. Z tego co wiem, to trener wykonał kilka telefonów. Natomiast to były rozmowy nieoficjalne, ponieważ w środę parafowaliśmy kontrakty i wtedy zaczęliśmy pracować na nowych stanowiskach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska