Sebastian Szydło: Stać nas było na nieco więcej

Marcin Sagan
Marcin Sagan
Sebastian Szydło
Sebastian Szydło Oliwer Kubus
Rozmowa z Sebastianem Szydłą, kapitanem hokejowego Orlika Opole, który rozgrywki ekstraklasy zakończył w tym sezonie na 8. miejscu.

Ósme miejsce na koniec sezonu to rozczarowanie czy rzeczywisty obraz siły Orlika?
Odczuwamy w drużynie niedosyt. Stać nas było na nieco wyższe miejsce. Kluczowa była pierwsza część sezonu. Byliśmy bardzo blisko zajęcia miejsca w pierwszej szóstce. Właściwie zdobyliśmy odpowiednia ilość punktów, żeby grać w drugiej części sezonu z mocniejszymi rywalami. Zaczęło się zamieszanie z walkowerami, klub z Sanoka dostał trzy punkty i nas wyprzedził. Nie ma co ukrywać, że to podcięło nam skrzydła.

Zabrakło motywacji na drugą część fazy zasadniczej, kiedy graliście z zespołami ze słabszej grupy?
Nie powiedziałbym, że zabrakło motywacji. Chociaż to pewnie siedziało w naszych głowach, że wymarzony cel jakim było miejsce w szóstce był tak blisko. Do tego dochodzi fakt, że my jesteśmy drużyną lepiej czującą się w grze z kontry. W starciach ze słabszymi zespołami, to my musieliśmy atakować. Gdzieś przyszło też znużenie, że gramy po cztery razy z tymi samymi rywalami mecze, które tak naprawdę niewiele zmieniały w naszym położeniu. Przystępując do gry w drugiej części fazy zasadniczej mieliśmy już właściwie pewny udział w play offach. Ciężko o pełną mobilizację jaką pewnie mielibyśmy, gdybyśmy się mieli cztery razy mierzyć z Cracovią, GKS-em Tychy czy Podhalem Nowy Targ. Z takimi przeciwnikami gra się inaczej. Nikogo nie trzeba mobilizować. Wiadomym też było, że grając w słabszej grupie spotkamy się w ćwierćfinale z Cracovią lub GKS-em Tychy. Szanse na wygranie rywalizacji z nimi jeszcze przed rozpoczęciem ćwierćfinałów i niezależnie w jakim składzie byśmy grali były małe. Cracovia i GKS Tychy mają bardzo mocne drużyny.

Zespołowi z Krakowa potrafiliście się jednak przeciwstawić w trzecim meczu ćwierćfinałowym w Opolu i niewiele zabrakło do niespodzianki.
Bardzo chcieliśmy ją sprawić. Udowodnić, że nie można nas za szybko  skreślać. Było blisko. Na pewno po tym meczu mogliśmy sobie powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko na co nas było stać.

Kończyliście sezon w bardzo okrojonym składzie. Kłopoty kadrowe chyba też wam bardzo doskwierały?
Oczywiście, że kiedy brakuje chłopaków do grania, to trener ma problem. Z drugiej strony te kłopoty nas mobilizowały. Każdy wiedział, że jest bardzo potrzebny zespołowi, więc nawet niektórzy koledzy grali z kontuzjami. Tu warto jeszcze wrócić do momentu, kiedy nie zakwalifikowaliśmy się do szóstki. Gdyby to się udało, to pewnie zostałby u nas Branislav Fabry, a potem nie odchodziliby kolejni zawodnicy, a pewnie też udałoby się kogoś jeszcze zatrudnić. Rozumiem jednak, że pieniędzy w klubie nie było za wiele i działacze musieli podejmować trudne decyzje.

Co było siłą, a co problemem drużyny?
W poprzednim sezonie wiele nam pomógł John Murray w bramce. Nawet jak nam nie szło, to potrafił on tak zagrać, ze zdobywaliśmy punkty. Nie chcę krytykować Franka Slubowskiego, ale wszyscy widzieli, że prezentował on niższy poziom. Pomagał nam, ale nie w takim samym stopniu co Murray, a wiadomo jak w hokeju ważny jest bramkarz. Mieliśmy natomiast w zakończonym sezonie większa siłę w ofensywie. Główną siłą naszego zespołu jest to, że stanowią go w głównej mierze wychowankowie klubu, zawodnicy zżyci z nim. W trudnych chwilach, a takie były na koniec sezonu, potrafiliśmy się trzymać razem i na tyle „spiąć”, by trochę utrudnić życie Cracovii. Przynajmniej w tym ostatnim trzecim meczu.

Następny sezon zapowiada się lepszy, bo sponsorem klubu ma być potężny koncern PGE.
Wszyscy w drużynie liczymy, że tak będzie. Że uda się do tego trzonu drużyny, który stanowią wychowankowie dobrać zawodników gwarantujących wysoki poziom gry. Klub też dzięki pomocy sponsora powinien lepiej wyglądać pod względem organizacyjnym. Tak naprawdę jednak, to my w zasadzie na razie nic nie wiemy jak ma to wyglądać w przyszłym sezonie. Mamy kontrakty do końca marca, trenujemy i zobaczymy co przyszłość przyniesie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska