Sekretarka ze szkoły w Błotnicy Strzeleckiej wygrała w sądzie

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Choć sąd nakazał przywrócenie Barbary Wolny do pracy, to sprawa będzie miała swój dalszy ciąg. - Chciałabym zwyczajnie zająć się pracą, a nie włóczyć się po sądach - mówi sekretarka.
Choć sąd nakazał przywrócenie Barbary Wolny do pracy, to sprawa będzie miała swój dalszy ciąg. - Chciałabym zwyczajnie zająć się pracą, a nie włóczyć się po sądach - mówi sekretarka. Radosław Dimitrow
Barbara Wolny ma być przywrócona do pracy w szkole podstawowej. Tak zdecydował sąd pracy, uznając, że Joanna G. - była dyrektor - nie miała prawa jej zwolnić.

Chodzi o głośny konflikt, który wybuchł dwa lata temu w szkole podstawowej w Błotnicy Strzeleckiej. Dyrektorka Joanna G. dała naganę i zwolniła z pracy wieloletnią sekretarkę Barbarę Wolny, zarzucając jej m.in. że pali papierosy na terenie szkoły, nie podpisuje listy obecności, samowolnie opuszcza swoje stanowisko i korzysta ze służbowego telefonu do załatwiania prywatnych spraw. W odpowiedzi pracownica oskarżyła swoją szefową o mobbing twierdząc, że jest w pracy poniżana i dyskryminowana, bo dyrektorka zabrała jej premię.

Konflikt w wiejskiej szkole był tak ostry, że podzielił grono nauczycielskie na dwa obozy - pracowników popierających sekretarkę i tych, którzy stali za dyrektorką. Złą atmosferą w szkole zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy, która przeprowadziła tam kontrolę, a gminni radni stanęli w roli mediatorów próbując załagodzić konflikt.

Ostatecznie spór musiał rozstrzygnąć sąd. Ten uznał, że dyrektorka nie mogła ukarać swojej podwładnej naganą, bo od przewinienia minęło ponad 3 miesiące, więc kara była nałożona po czasie. W sprawie o dyskryminację sekretarka wycofała pozew. Natomiast w kwestii wręczenia wypowiedzenia właśnie zapadł wyrok.

- Sąd nakazał przywrócić sekretarkę do pracy - informuje Ewa Kosowska-Korniak, rzecznik sądu w Opolu. - Wyrok zacznie obowiązywać wraz z jego uprawomocnieniem.

Barbara Wolny cieszy się z postanowienia, ale przyznaje, że jest całą sprawą zmęczona. - Chciałabym po prostu zająć się pracą, a nie włóczyć się po sądach - tłumaczy.
To jednak nie koniec tej sprawy. Wanda Uraz, radca prawny, która przed sądem broniła szkoły i decyzji byłej dyrektorki, zapowiada apelację.

- Sąd uznał, że palenie papierosów na terenie placówki, samowolne opuszczanie stanowiska i brak podpisów na liście obecności to zbyt błahe przewinienia, żeby wręczyć wypowiedzenie o pracę. Kompletnie się z tym nie zgadzamy, dlatego złożymy odwołanie - tłumaczy Uraz.

Joanna G. obecnie nie jest już dyrektorką szkoły. Nie mogła wystartować w konkursie na to stanowisko, bo w międzyczasie strzelecka prokuratura oskarżyła ją o wyłudzenie 366 zł na szkodę gminy i przywłaszczenie 430 zł, która miała być przeznaczona na zakup rolet. Według śledczych Joanna G. posługiwała się przy tym fałszywą fakturą, natomiast zgodnie z przepisami osoba, która ma zarzuty prokuratorskie, nie może sprawować funkcji dyrektora. W tym przypadku śledczy zostali poinformowani o całej sprawie przez Barbarę Wolny.

Od tego czasu Joanna G. przebywa na urlopie dla poratowania zdrowia. Gdy wróci z niego w maju 2013 r. będzie mogła nadal pracować w szkole, ale jako nauczyciel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska