Seks, alkohol, kradzieże, bójki i wypadki... Czyli co widzą oczy kamer monitoringu miejskiego

Fabian Miszkiel
Fabian Miszkiel
Zapisy z kamer monitoringu w opolskich miastach.
Zapisy z kamer monitoringu w opolskich miastach.
Wielki Brat ma oko na Opolszczyznę. Obraz z kamery monitoringu nie kłamie. Działa prewencyjnie i rejestruje sprawców wykroczeń i przestępstw.

Kamery monitoringu miejskiego nagrywają sprawców przestępstw i wykroczeń. Nie brakuje rozochoconych par, którym zebrało się na amory. Są miasta w Polsce, gdzie miejskie monitoringi wyłącza się o zmierzchu lub na weekend - bo nie ma pieniędzy, by opłacić jego obsługę. Ale nie na Opolszczyźnie. I dobrze, nie tylko dlatego, że jest co pooglądać, ale dlatego, że udało się np. wyjaśnić niejedną z kryminalnych spraw.

Miasta regionu, gdzie zainstalowany jest monitoring, zmieniają się nie do poznania, kiedy spogląda się na nie oczami kamer. W Nysie obecnie zainstalowanych jest 18 kamer, w Opolu poczynania mieszkańców śledzi ich aż 46, straż miejska w Brzegu dysponuje systemem złożonym z 23 kamer, a Kędzierzyn-Koźle ma ich 29. Strażnicy miejscy z miast, gdzie zainstalowany jest monitoring, obserwują znaczny spadek przestępczości.

- Kiedyś pobicia w centrum Opola były na porządku dziennym. Dzisiaj to bardzo rzadkie przypadki - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu. System monitoringu rejestruje niezliczoną ilość wykroczeń i przestępstw. W samym Opolu tych nagranych na kamerę jest od 200 do 400 miesięcznie. Czasem to zdarzenia niecodzienne, które wywołują uśmiech na twarzy, a czasem takie, po obejrzeniu których zimny dreszcz przechodzi po plecach. W bazach danych sieci monitoringu pełno jest nagrań nieprawidłowo parkujących kierowców czy nocnych mniej poważnych wybryków, ale nie zawsze.

To dzięki monitoringowi w Kędzierzynie-Koźlu udało zidentyfikować sprawcę napadu na jubilera.
W Brzegu bez kamery nad skrzyżowaniem nie udałoby się ustalić sprawcy poważnego wypadku - motocyklista zderzył się z samochodem.

W Nysie operatorzy monitoringu wychwycili moment, kiedy gwałciciel zwabia młodą dziewczynę w boczną uliczkę. Dostrzegli też pijanego jak bela ojca, który w zimie pchał wózek ze swoim dzieckiem w środku.

Obserwując miasto przez kamery monitoringu, można stwierdzić, że toczy się w nim drugie życie, o którym większość mieszkańców nie ma zielonego pojęcia.

Pomysłowość niektórych jest zaskakująca - dodaje Grzegorz Smoleń, komendant Straży Miejskiej w Nysie. I zwykle ta pomysłowość jest pobudzona przez dodający animuszu alkohol. W Nysie pijani imprezowicze upodobali sobie latem eskapady, których celem była kąpiel w fontannie Trytona.

- Noc wcale nie była wtedy za ciepła. Chłopacy z dziewczyną rozebrali się, wskoczyli do niecki i pluskali się tam w najlepsze - mówi Grzegorz Smoleń.
To jeden z bardziej niewinnych wybryków, jakie rejestrują na co dzień kamery miejskiego monitoringu. Tam, gdzie takie systemy są zainstalowane, non stop udowadniają swoją przydatność. W Opolu było poważniej, bo pijany mężczyzna zadzwonił na policję i ostrzegał o podłożonej w jednym z opolskich szpitali bombie. Policjanci wytypowali miejsce, z którego telefonował, a do akcji wkroczyli operatorzy miejskiego monitoringu. Wypatrzyli żartownisia i przekazali jego rysopis funkcjonariuszom. Kilkadziesiąt minut później próbował postawić służby jeszcze raz na nogi. Nie zdążył, bo został zatrzymany. Monitoring to też dobry sposób na wandali. Całkiem niedawno, bo na początku września nyscy strażnicy zarejestrowali okiem kamer parę młodych, mężczyznę i kobietę, którzy bezczelnie wyrwali kwiaty z klombu w parku i zapakowali je do wózka z supermarketu, a potem wózek z „fantami” popchali ul. Prudnicką, by udać się do pobliskiego baru. W ubiegłym roku również kobieta z mężczyzną ogołocili miejski klomb. Wyrwane kwiatki zapakowali do bagażnika auta i odjechali, jakby nic się nie stało. W obu przypadkach zajęła się nimi policja. Wandali nie brakowało też w Brzegu. Tutaj sen z powiek spędzali chuligani ze sprejami w dłoniach. Szczególnie upodobali sobie brzeską Glorietę i regularnie pozostawiali swoje bohomazy na ścianach zabytkowej altany w parku Wolności. Od kiedy kamera monitoruje zabytek, wandale już się tam nie pokazują.

- Dzięki kamerom sprawcy zostali ustaleni i ukarani. Odtąd mamy spokój - mówi Krzysztof Szary, komendant Straży Miejskiej w Brzegu.

Operatorzy monitoringu zwracają też uwagę na przysypiających na ławkach albo trawnikach osobników. To częsty widok. Podobnie jak ci, którym doskwiera pełny pęcherz, a swoje potrzeby załatwiają gdzie popadnie. Mężczyźni przeważnie idą pod jakieś drzewko albo krzak. Nietrzeźwe kobiety potrafią to zrobić na środku chodnika, nawet pod kamerą.
Jest wpół do drugiej w nocy. Trzy kobiety siedzą na ławce na ul. Minorytów w Opolu. Obok stoi butelka po piwie. Jedna z kobiet wyciąga coś z torebki, wstaje i idzie kilka kroków za ławkę. Młoda dziewczyna staje w rozkroku, wypina pośladki i ściąga bieliznę. Swoje potrzeby załatwia na wprost kamery monitoringu. Trójka jest totalnie zaskoczona kiedy za chwilę podjeżdża patrol.

Inny przypadek jest z Nysy. Jegomość zarejestrowany w jedną z ostatnich letnich nocy przez kamery miejskiego monitoringu próbował załatwić potrzebę fizjologiczną na placu przed nyską bazyliką. Rzucało nim niemiłosiernie, jak na korytarzu pociągu w starym wagonie. Kiedy delikwent w końcu wyplątał się ze spodni, to... zanurkował jak długi w rabatki. Dokładnie tam, gdzie oddawał mocz. Podniósł się dopiero, kiedy na miejsce przyjechali wezwani przez operatora policjanci.

Zdarzają się jednak sytuacje groźniejsze, jak w przypadku mężczyzny, który zasłabł nocą przy urzędzie miejskim. Tu konieczna była interwencja pogotowia. Żyje, bo wypatrzył go operator miejskiej kamery. W Opolu przy ratuszu uwagę operatora zwrócił nietypowo zachowujący się mężczyzna rozebrany od pasa w górę, mimo że to lutowy wieczór. Jest agresywny, podbiega do grupy stojących pod knajpą mężczyzn i jednemu z nich wymierza cios w twarz. Trzy minuty później na miejscu zajmuje się nim patrol policji.

Niektóre nagrania z monitoringu straż miejska udostępnia publicznie i robią one zawrotną karierę w mediach. Tak było w przypadku nakrycia na gorącym uczynku dwóch nastolatków w nyskim parku przy al. Lompy. Młodzieńcy w kapturach, jak im się wydawało - nierozpoznawalni, schronili się przed niepożądanym wzrokiem ciekawskich w drewnianym domku na placu zabaw. Potrzebowali prywatności do porcjowania narkotyków i ich zażywania. Myśleli, że siedzą w „bezpiecznym” miejscu. Pomylili się - mimo dużej odległości całe zdarzenie bardzo dokładnie zarejestrowała kamera. Na miejsce przyjechał patrol straży miejskiej, a nagranie z akcji było emitowane później w ogólnopolskich telewizjach. Widać na nim dokładnie, jak młodzieńcy wydzielają sobie porcję narkotyków. W tym miejscu też oko monitoringu wypatrzyło pijanego ojca, który w grudniowy dzień zataczał się z wózkiem po al. Lompy. Na miejsce przyjechała policja, a sprawa trafiła do sądu rodzinnego.
Pewnych nagrań publikować nie wypada, bo nieraz operatorzy kamer chcąc nie chcąc stają się świadkami zalotów. Gdy przeważnie podchmielonym parom zbiera się na amory, hamulce puszczają. - Takie zdarzenia mamy przynajmniej raz w miesiącu. Nieważne, czy to lato czy zima - mówi Grzegorz Smoleń.

Jedną z rozochoconych par monitoring miejski wyłapał w al. Lompy w środku zimy. Gorące numery zdarzają się nawet na środku Rynku. Któregoś razu operator kamery uwiecznił wyczyny pary w zaparkowanym tam samochodzie. W tym czasie przy drzwiach auta czekali koledzy. Kierowca - jak już przestanie być zajęty - miał odtransportować ich z dyskoteki do domu. W Głuchołazach pijana para w środku miasta na miejskim deptaku w biały dzień też nie mogła się powstrzymać. Pani siedziała na ławce, a pan stał przed nią...

Monitoring miejski przydaje się też bardzo policji, która często występuje o udostępnienie nagrań, kiedy trzeba zidentyfikować sprawcę przestępstwa czy wykroczenia. Tak było ostatnio w Brzegu. Motocykl zderzył się z samochodem na ul. Starobrzeskiej. Kierowca uparcie twierdził, że to motocyklista wjechał mu pod koła.

- Obraz nie kłamie. To motocyklista był na drodze uprzywilejowanej, a wyjeżdżający z podporządkowanej ulicy samochód wymusił pierwszeństwo - relacjonuje Krzysztof Szary.

W Nysie dzięki nagraniu z monitoringu miejskiego udało się namierzyć gwałciciela, który zwabił młodą dziewczynę w podwórko przy ul. Krzywoustego.

W Kędzierzynie-Koźlu za to kamery dokładnie nagrały sprawcę kradzieży u jubilera. Mężczyzna wszedł do środka i wyszedł, ale dzięki nagraniu udało się uchwycić twarz przestępcy.

Kamery pomogły też w namierzeniu zaginionej kobiety. Operatorzy z nagrania określili kierunek, gdzie się udała. Nie jest to jednak historia z happy endem, ciało zaginionej zostało znalezione w Odrze.

- W ubiegłym roku dzięki nagraniom monitoringu udało się wykryć 13 przestępstw - podlicza Grzegorz Smoleń. Wśród nich były włamania do sklepów i kiosków, napady z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Kiedyś nad ranem kamera nagrała wyskakującego z kiosku przez okienko włamywacza. Obok stała osłupiała właścicielka.
Kamery jednak same nie wypatrują podejrzanych zachowań. Do tego potrzebni są doświadczeni i czujni operatorzy, bez których żaden system monitoringu nie byłby w stanie funkcjonować. Od jakiegoś czasu w Polsce organizowane są dla operatorów monitoringu szkolenia, na których uczą się oni rozpoznawać mowę ciała i wychwytywać na jej podstawie potencjalnych sprawców przewinień. Komendant nyskich strażników dostrzega też różnice w tym, jak obserwacje przez kamery prowadzą kobiety, a jak mężczyźni.

- Kobiety za konsoletą zapamiętują mnóstwo szczegółów. W co sprawca był ubrany, jak się poruszał, jaką miał fryzurę. Mężczyźni przed monitorem są bardziej przewidujący - wyjaśnia Grzegorz Smoleń.

I na potwierdzenie przytacza historię, kiedy operatorka monitoringu z Nysy wypatrzyła na ulicy sprawcę przestępstwa, którego zarejestrowała kamera. Na nagraniu nie było widać dokładnie twarzy, ale rozpoznała mężczyznę trzy tygodnie później po specyficznym chodzie i ubiorze.

- Miejski monitoring nie jest lekiem na całe zło. Wraz z obejmowaniem monitoringiem kolejnych obszarów zauważamy migrację przestępczości - tłumaczy Grzegorz Grzesik, komendant Straży Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu.

Przyznaje jednak, że tam, gdzie jest monitoring, mieszkańcy czują się bezpieczniej, a służby mogą reagować znacznie szybciej. Dlatego też system monitoringu ma w Kędzierzynie rozrosnąć się z 29 kamer do 80.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska