Seks w internecie. Przed kamerką. Za pieniądze

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Chętnych do rozbierania się, jak i oglądania panienek są tysiące. I przybywa ich z dnia na dzień.
Chętnych do rozbierania się, jak i oglądania panienek są tysiące. I przybywa ich z dnia na dzień.
Kiedyś dziewczyny rozbierały się na wideoczatach za doładowania do telefonów komórkowych. Dziś internetowa prostytucja to już prężny biznes, a portale, na których sprzedaje się intymność, mają tysiące klientów.

Spory tłok robi się tu wieczorem. Przed 23.00 panowie wygodnie moszczą się w fotelach, bo za chwilę zaczyna się show. Uruchamiają komputery, wyciągają karty kredytowe. Przed seansem trzeba bowiem kupić żetony, jakie potem będą dawać paniom.

200 żetonów, za które muszą wysupłać nieco ponad 30 złotych, powinno wystarczyć na dobrą zabawę przez co najmniej dwie godziny. Czasami system płatności elektronicznej blokuje się z powodu zbyt dużej liczby chętnych.

To tak jak kolejka przed wejściem do kinowej kawiarenki, która niekiedy blokuje się, bo sprzedawczyni nie nadąża z wydawaniem popcornu.

Czytaj także: Jak się kochać po bożemu

Niektórzy nie kupują żetonów, ograniczając się jedynie do kilku puszek piwa. Oni będą oglądali "na sępa". Ten sposób ma swoje wady, bo przy wyborze repertuaru będą zdani na łaskę bogatszych kolegów, a przez niektórych również wyszydzani. Ale sępów to nie martwi, widzowie w show są przecież anonimowi.

No to zaczynamy - na ekranie pojawia się Martyna. Smukłe opalone ciało, dyskretny tatuaż na łopatce. Dziewczyna ubrana jedynie w majtki i biustonosz ma nie więcej niż 20 lat, choć równie dobrze może mieć 16. Mocno wymalowane usta i puder na twarzy ukrywają wiek.

Zdjęcie stanika Martyna wycenia na 200 żetonów. Gdyby tyle miał wpłacić jeden widz za obejrzenie dwóch, na dodatek niezbyt okazałych piersi, można by śmiało uznać to za rozrzutność, a wręcz głupotę. Ale to zabawa zbiorowa, więc koszty rozdzielane są na wielu amatorów...

Martyna zaczyna show, ustawiając kamerę internetową tak, aby nie było widać jej oczu. Tak robi większość dziewczyn, choć zdarzają się wyjątki.

Kolejnym krokiem jest sprecyzowanie celu na specjalnym czacie. To do niego dążyć będą mężczyźni.

Robimy ściepę, panowie

Zdjęcie stanika Martyna wycenia na 200 żetonów. Gdyby tyle miał wpłacić jeden widz za obejrzenie dwóch, na dodatek niezbyt okazałych piersi, można by śmiało uznać to za rozrzutność, a wręcz głupotę. Ale to zabawa zbiorowa, więc koszty rozdzielane są na wielu amatorów. Na razie transmisję Martyny ogląda blisko 200 napaleńców.

- Dobra, robimy ściepę, panowie - na czacie facio o ksywie Młody zachęca resztę widowni do aktywności w gospodarowaniu swoimi kontami.

Czytaj także: Sponsoring. Szukam na Opolszczyźnie dziewczyny do towarzystwa

Dla przykładu sam pierwszy przelewa 10 żetonów. Panowie idą jego śladem: 10, 20, 30..., 70, 100 - już po minucie jesteśmy w połowie pierwszego celu. Dziewczyna, widząc, że widownia jest dziś hojna, nie śpieszy się z odkrywaniem piersi.

- To jak z każdym biznesem. Jeśli sprzedajesz dobry towar po niskiej cenie, to zepsujesz rynek. I nikt potem nie będzie chciał płacić więcej - powie mi później Monika, jedyna dziewczyna, która zgodziła się porozmawiać do gazety. - Więc jak faceci są napaleni, to nie pokazuj zbyt wiele zbyt szybko. Dozuj emocje.

200 przelanych żetonów Martyna ma po 10 minutach. Przez ten cały czas miętoli rękami piersi do kamery, a przestaje tylko po to, żeby odpisać napalonym facetom piszącym na czacie. Ci ostatni robią zresztą potworne byki, jakby pisali na klawiaturze tylko jedną ręką. Człowiek płaci, człowiek wymaga. Ktoś o ksywie Muminek z grubej rury pyta, kiedy będzie mógł umówić się z dziewczyną, która prezentuje swoje wdzięki na ekranie monitora.

Czytaj także: Jak to robią nastolatki...

- Jak mi przelejesz 5 tysięcy żetonów - odpowiada laska. Licząc po kursie wymiany na portalu, to jakieś siedem stów w złotówkach. Drogo i chyba dlatego Muminka zamurowało. Nie odzywa się przez dłuższą chwilę.

- No, jak tam, Muminek, może chociaż wejdziesz na priv - zagaja Martyna.

Priv to prywatna transmisja. Tylko Martyna i oglądający ją Muminek. Panowie płacą za takie atrakcje sporo, bo dzięki nim mogą sami decydować (albo tylko proponować, zależy ile zapłacą), co dziewczyny mają robić po drugiej stronie ekranu. Ale nie aż za siedem stów, dlatego Muminek już się nie odzywa.

Fallus, mój dobry przyjaciel

Tymczasem publika domaga się więcej. Szczególnie że Martyna wyjęła sztucznego gumowego fallusa i opowiada na czacie, że to jej najlepszy przyjaciel. Dobry chwyt marketingowy, bo pan przedstawiający się jako Josef przelewa od razu 10 żetonów, choć dziewczyna jeszcze nie określiła nowego celu. Innymi słowy - nie powiedziała, za ile i co zrobi z tym sztucznym penisem.

- Wsadź go sobie w dupska - podpowiada jeden z internautów, choć swojej propozycji nie "podpiera" żadnymi żetonami.

Martyna swój honor ma i oburzona odpisuje: - Ja nie mam dupska, tylko tyłeczek. I niemal od razu pisze na czacie, że zrobi to za 500 żetonów. Chwilę później wypina tyłeczek do kamery. Żetony sypią się jak z rogu obfitości.

Kuba, lat 30, mówi, że już się uzależnił od show. Jest jednym z kilku tysięcy osób, które regularnie zaglądają na portal z erotycznymi show.

Czytaj także: Dziewictwo oddać za darmo? Po co, lepiej zarobić...

- Oglądanie zawodowych aktorek porno albo modelek wypinających pupy do obiektywu kompletnie mnie nie kręci - przyznaje. - Kiedyś jeszcze często zaglądałem na strony erotyczne, na których były rzekomo zdjęcia i filmy z amatorkami. Ale okazało się, że to szwindel, również tam występują zawodowe aktorki. A ja chcę zobaczyć dziewczynę prawdziwą. I tu je znajduję.

Jakub Śpiewak, założyciel fundacji Kidprotect, zajmującej się zwalczaniem pedofilii i ochroną dzieci w sieci, o portalu, na którym młode dziewczyny codziennie się obnażają, onanizują albo uprawiają seks z partnerami, mówi wprost: - To prostytucja.

I dodaje, że ze względu na to, iż nierzadko występują tam nieletnie dziewczyny, powinna być ścigana przez prokuraturę. Tyle że to bardzo trudne.

Państwo znów jest bezsilne

- Państwo nie może monitorować internetu, bo nawet nie ma do tego narzędzi. Choć jeśli mamy podejrzenie, że osoba z takiego portalu ma poniżej 18 lat, to trzeba zrobić screen i zgłosić to organom ścigania jako podejrzenie popełnienia przestępstwa - mówi Śpiewak.

Osoby skłonne rozbierać się przed monitorem albo wysyłać swoje roznegliżowane zdjęcia na rozmaitych czatach erotycznych można spotkać już od kilku lat. Ale portal, o którym piszemy (jego nazwy celowo nie podajemy), jako pierwszy usystematyzował to, wprowadzając wirtualną walutę, cenniki, a nawet rozmaite promocje. Chętnych do rozbierania się, jak i oglądania panienek są tysiące. I przybywa ich z dnia na dzień.

- Tu się kłania nie tyle edukacja seksualna, co wychowanie do seksualności. Mam wrażenie, że te dzieciaki nie czują, że oddają coś wartościowego - mówi Jakub Śpiewak. - Nie czują, że intymność jest czymś, co warto chronić, i są gotowi sprzedać ją za żetony. Problem polega na tym, że my nie edukujemy tych dzieci, nie wychowujemy ich do seksualności, a z drugiej strony one są tą seksualnością epatowane zewsząd. Choćby w przekazie reklamowym dostają informację, że seksualność jest towarem.

Jego zdaniem wielu rodziców popełnia szkolny błąd polegający właśnie na braku rozmowy z dziećmi o intymności. - Nam się wydaje, że jak nie będziemy rozmawiali z dziećmi o seksie, to one nie będą seksualne. To jest taka polityka strusia na betonie. Oczywiście nie należy tego zaczynać teraz od rozmowy w stylu "czy ty, córciu, rozbierasz się na portalu?", bo wiadomo, jaka będzie odpowiedź. Najlepsze rozmowy odbywa się na ogół przypadkiem. Ale nie wolno ich odkładać na kiedyś, bo kiedyś może być już za późno.

Monika, która na portalu rozbiera się od dwóch miesięcy, jako jedyna zgodziła się chwilę porozmawiać na ten temat. Nie powiedziała niczego odkrywczego. - Robię to, bo są z tego pieniądze. Na dodatek pozostaję anonimowa - zaznaczyła.

- A czy czujesz się prostytutką?
- Nie spotykam się z facetami w "realu" za pieniądze.
- Ale sprzedajesz swoją intymność za pieniądze!
- Weź spadaj.

Z informacji samych użytkowników wynika, że "topowe" dziewczyny na portalu zarabiają około 3 tysięcy złotych miesięcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska