Seminaryjna zamiana miejsc

Ewa Kosowska-Korniak (przewodnicząca składu sędziowskiego) Maciej T. Nowak (prokurator)
Prawdziwi sędziowe z Sądu Okręgowego w Opolu - Jarosław Mazurek (po lewej|) i Dariusz Kita dostali nagrywarkę Radia Plus i przygotowują zwięzłą relację.
Prawdziwi sędziowe z Sądu Okręgowego w Opolu - Jarosław Mazurek (po lewej|) i Dariusz Kita dostali nagrywarkę Radia Plus i przygotowują zwięzłą relację.
- Skandal! Hańba! - krzyczał Waldemar Krawczyk, rzecznik sądu okręgowego, gdy usłyszał wyrok, który zapadł w Kamieniu Śląskim.

Przed budynkiem sądu stoi reporterka z mikrofonem. Teoretycznie stoi, faktycznie przesuwa się w kadrze, zmierzając w jego środek (operator dopiero się uczy pracy z kamerą). Wygłasza tzw. stand-up, czyli... puentę, podsumowującą relację, która się dopiero zaczyna. Dalej są obrazki: keczup na kostce brukowej (imitacja krwi), fragment rzeźby na budynku (Temida) i grupa przypadkowych przechodniów odgrywających rolę zatroskanej rodziny idącej do sądu, na proces oskarżonego o śmiertelne pobicie. Wszystkie wypowiedzi uczestników rozprawy zaczynają się... w pół zdania (to pierwszy montaż reporterek).
- Lepsze niż Monty Python - komentowano. - Takiej dobrej komedii dawno nie oglądałem - stwierdził sędzia Artur Grabowski z Sądu Okręgowego w Opolu.

Relację z procesu nagrały jego koleżanki po fachu, które wyjątkowo zamieniły sędziowskie togi na niezobowiązujący strój reportera. Proces zaś przeprowadzili opolscy dziennikarze, którzy wcielili się w role sędziów, prokuratorów i adwokatów.
Do zamiany ról doszło w trakcie seminarium "Dziennikarz w sądzie", które odbyło się w ubiegłą sobotę w Kamieniu Śląskim. Zorganizowała je Fundacja Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka oraz Stowarzyszenie Iustitia.
- Jaki będzie wyrok, pani sędzio? - dopytywał po zamknięciu przewodu sądowego i przed naradą składu sędziowskiego sędzia Waldemar Krawczyk, który do tego stopnia wcielił się w rolę dziennikarza (korespondenta Polskiej Agencji Prasowej), że nawet porzucił garnitur na rzecz czerwonej koszulki i swetra. Na szyi przewieszony miał aparat.
- Panie redaktorze, powinien pan wiedzieć, że sąd wypowie się w tej sprawie dopiero ogłaszając wyrok - strofowała go dziennikarka, odgrywając rolę przewodniczącej składu sędziowskiego.
- Tak pytam, bo pewna dziennikarka mnie kiedyś o to zapytała przed wyrokiem... - odparł.
Choć nie miał żadnych przecieków, i tak jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu przygotował depeszę dla PAP. Napisał, że zapadł skandalicznie niski wyrok i publiczność była oburzona. Potem świetnie wyreżyserował ten scenariusz, krzycząc "skandal i hańba!"
Akta, które dostali dziennikarze, były prawdziwe. Zmieniono w nich jedynie personalia bohaterów i miejsce zdarzenia. W trakcie inscenizacji rozprawy występowali w prawdziwych togach. Sędziowie posługiwali się prawdziwymi cyfrowymi magnetofonami i mikrofonami wypożyczonymi od radiowców. Poznawali dziennikarski slang, co to jest "mięso", "paszcza", "paszczodźwięk" czy "setka".
- Czy przed każdym materiałem dziennikarz musi setkę? - dopytywali ze śmiechem.

Największy problem sędziowie-dziennikarze mieli z przekazaniem przebiegu ponaddwugodzinnego procesu na kartce tekstu bądź w 40-sekundowym materiale radiowym.
- Chodzi o to, by maksymalnie uprościć, a jednocześnie nie pozbawić tej relacji istoty rzeczy. To jest kłopotliwe. Wcześniej sobie tego nie uświadamiałem - stwierdził Ignacy Sołtys, sędzia penitencjarny.
Kłopot był również z przełożeniem języka prawniczego na potoczny, używany przez dziennikarzy, zrozumiały dla statystycznych czytelników.
- To ciężka praca, a największym problemem jest zmieszczenie się w określonym czasie - podsumowuje sędzia Jarosław Benedyk, wiceprezes sądu okręgowego. - Nasze teksty są skażone pracą zawodową. W życiu czasem spotykamy się z zarzutem: " A mówisz do mnie jak prawnik". To pewien styl wymuszony przez przepisy.

Z czym mieli największy problem dziennikarze? Prokurator narzekał na reporterów, którzy podsuwając mu mikrofony pod usta skutecznie utrudniali wygłoszenie mowy końcowej. Mikrofony nie tylko rozpraszały, ale również zasłaniały notatki.
- Wydawało mi się, że prowadzenie procesu jest prostsze, wystarczy znać akta i trzymać się pewnego scenariusza. Myliłam się - przyznała przewodnicząca składu sędziowskiego. - To trudne zadanie, wymaga niesamowitej koncentracji i czujności, przy równoczesnym zapanowaniu nad salą pełną ludzi.
- Trudno wcielić się w rolę oskarżonego i uzasadniać motywy jego postępowania - mówił Jacek Szopiński z PAP. - Myślę, że ja, gdybym znalazł się w jego sytuacji, zachowałbym się jednak inaczej.
- Tak bardzo starałam się wyciągnąć z tej sprawy swojego klienta, że z tego wszystkiego w mowie końcowej zapomniałam wnieść o jego uniewinnienie - stwierdziła dziennikarz-adwokat Agnieszka Jukowska.

Na końcu wybrano najlepszego reportera wśród sędziów, którym jednogłośnie został Jarosław Benedyk, wiceprezes Sądu Okręgowego w Opolu (przygotowywał relację radiową), a także najlepszego prawnika wśród dziennikarzy, którym niejednogłośnie wybrano Agnieszkę Jukowską z opolskiego oddziału "Gazety Wyborczej" (odgrywała rolę adwokata oskarżonego).

Prawdziwi sędziowe z Sądu Okręgowego w Opolu - Jarosław Mazurek (po lewej|) i Dariusz Kita dostali nagrywarkę Radia Plus i przygotowują zwięzłą relację.

"Na co dzień dziennikarze narzekają
na sędziów, a sędziowie na dziennikarzy. Pomyśleliśmy, że chwilowa zamiana ról pomoże bardziej się zrozumieć i lepiej współpracować w przyszłości."
Łukasz Bojarski,
Helsińska Fundacja Praw Człowieka

Relacja1 (prasowa)
Kosztowna obrona
W dniu wczorajszym w Sądzie Okręgowym w Mieście rozpoczął się i zakończył proces w sprawie Zenona P. oskarżonego o spowodowanie ciężkich obrażeń ciała atakującego go mężczyzny, następstwem czego była śmierć tegoż ostatniego.
Do zdarzenia doszło w dniu 25 stycznia 2001 r. w Mieście, kiedy Zenon P. wyszedł z domu, udając się wraz z małoletnim synem do samochodu. W pobliżu samochodu do Zenona P. podszedł Artur O. i z nieznanych przyczyn zaczął grozić oskarżonemu bronią, przykładając mu do głowy. W reakcji Zenon P., były bokser, bojąc się o życie swoje i syna, uderzył kilka razy napastnika oraz rzucił go o latarnię i stertę płyt. Napastnik po przyjeździe policji i pogotowia, z uwagi na liczne obrażenia, został przewieziony do tutejszego szpitala, gdzie po czterech dniach zmarł.
Sąd Okręgowy w Mieście wyrokiem z dnia wczorajszego, uznając, iż działania oskarżonego, aczkolwiek podjęte w obronie koniecznej, przekraczały jej granice z uwagi na zbyt intensywną obronę wobec napastnika, skazał Zenona P. na karę jednego roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres lat trzech oraz obciążył kosztami postępowania.
Zenon P., kończąc swoje wystąpienie przed sądem, stwierdził: - Działałem w obronie życia, ale z tym, co się stało, będę musiał żyć do końca życia.
Relację napisał
sędzia Piotr Kaczmarek

Relacja 2 (radiowa)
Przestępca czy ofiara?
Tekst reportera ("podprowadzka"):
Przestępca czy ofiara? Obrona konieczna czy spowodowanie ciężkich obrażeń, skutkujących śmiercią? Na te pytanie musiał odpowiedzieć Sąd Rejonowy w Mieście w procesie Zenona P., ojca czworga dzieci, byłego boksera, oskarżonego przez prokuratora o przestępstwo. Sam Zenon P. twierdzi, że działał w obronie koniecznej przed atakiem mężczyzny uzbrojonego w pistolet.
(Dźwięk, wypowiedź prokuratora)
- Zdaniem prokuratury nie doszło tutaj do obrony koniecznej.
(Tekst reportera)
Odmiennego zdania była obrona i sam oskarżony.
(Dźwięk)
- Tak naprawdę trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, z jakiego powodu się tutaj znaleźliśmy? Czy z powodu Zenona P., czy z powodu ataku Artura O.? (Obrona)
- W tej sytuacji, w tym zdarzeniu broniłem siebie i swojej rodziny, ale zginął przy tym człowiek. Napastnik, ale człowiek. (Oskarżony).
(Tekst reportera)
W wyroku sąd orzekł, że oskarżony działał w obronie koniecznej, jednakże przekroczył jej granice. Co to oznacza? Śmierć napastnika, kara dla oskarżonego - jeden rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania.
Sąd na decyzję, czy Zenon P. działał w obronie koniecznej, miał cały dzień. Na swoją decyzję Zenon P. miał zaledwie kilka sekund.
A tak zareagowała na wyrok sala rozpraw:
(dźwięk) - Hańba, skandal!
Relację przygotował sędzia Jarosław Benedyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska