Senator Świeykowski buduje nową PO

To była największa polityczna burza w Kędzierzynie-Koźlu od lat. Miesiąc temu regionalne władze PO rozwiązały powiatowe struktury tej partii. Przyczyną miała być samowola lokalnych polityków Platformy, którzy zawiązywali koalicje w samorządach: gminnym i powiatowym bez konsultacji z władzami regionalnymi.

- Ponadto niektórzy nasi koledzy grali pod siebie, szkodząc tym samym partii, a także jej wizerunkowi - tłumaczył decyzję o rozwiązaniu struktur Leszek Korzeniowski, szef opolskiej PO.

Zostawiono jedynie osiedlowe koła, a zlikwidowano zarząd, a także radę powiatową PO, czyli najważniejsze organy partii w Kędzierzynie-Koźlu. W ich miejsce powołano komisarza, którym został nowo wybrany senator z Praszki Aleksander Świeykowski. Ten zapowiedział właśnie, że zabiera się za odbudowę kędzierzyńsko-kozielskiej PO.

- Sporządzę raport, z którego będzie wynikało, jakie koła (jest ich siedem - red.) także powinny zostać rozwiązane, a które mogą pracować nadal - zapowiedział kilka dni temu Świeykowski na zwołanej w Kędzierzynie-Koźlu konferencji prasowej. - Nie wykluczam jednak, że nowe struktury będziemy budować całkowicie od podstaw.

Senator nie wyjaśnił, na jakiej podstawie będzie ów raport sporządzał. Stawką jest jednak polityczne "być, albo nie być" dla kilkunastu prominentnych samorządowców, którzy bez szyldu partii mogą bardzo wiele stracić.

Przeanalizowaliśmy, który ze znanych samorządowców znajdzie się w odnowionych strukturach partii. Bez wątpienia jest tam miejsce dla nowej posłanki Brygidy Kolendy-Łabuś, którą wymienia się jako głównego kandydata na nowego szefa PO w powiecie. Absolutnie niczego nie muszą się obawiać Piotr Jahn i Małgorzata Tudaj. Podczas "wojny domowej" pomiędzy kędzierzyńską a regionalną Platformą trzymali oni stronę Opola. Nie powinno tu zabraknąć także Andrzeja Kopcia, który zrobił bardzo dobry wynik podczas wyborów parlamentarnych, zdobywając z ostatniego miejsca na liście PO ponad 4 tysiące głosów. Ponad wszelką dyskusją jest także obecność w tym gronie marszałka województwa Józefa Sebesty.

Wśród tych, którzy nie mogą liczyć na pewną przyszłość w partii są radni miejscy Grzegorz Chudomięt, Tadeusz Urbańczyk, Marek Niemiec oraz starosta Artur Widłak. Grzechem głównym trzech pierwszych były zbyt dobre stosunki z Robertem Węgrzynem. Ten były już poseł nie ukrywał, że chce zmienić rozkład sił w opolskiej PO, a siebie samego widział na fotelu przewodniczącego partii w regionie. Został z niej wyrzucony, gdy nadarzyła się pierwsza okazja, a tą była telewizyjna wpadka z niewybrednym dowcipem o lesbijkach.

Chudomięt, Urbańczyk i Niemiec, o których mówiło się że są "ludźmi Węgrzyna", mają podzielić jego los. Delikatnie zasugerował to już miesiąc temu przewodniczący Leszek Korzeniowski, który powiedział nam, że tej trójki w strukturach partii nie chce. Z kolei Artur Widłak podpadł, gdy wbrew woli "regionu" objął stanowisko starosty kędzierzyńsko-kozielskiego.

- Ja nie jestem teraz politykiem, tylko samorządowcem. I na tym się skupiam - mówił niedawno, pytany o to, czy nie boi się, że jego dni w partii są policzone.

Z kolei Marek Niemiec już przyznaje, że taki czarny scenariusz jest bardzo realny. - Wchodziłem do Platformy nie dla zabawy, ale po to, żeby coś z tą partią zrobić dla miasta i regionu. Ale jeśli przyjdzie mi kontynuować pracę samorządowca poza nią, to wierzę, że sobie poradzę. Szyld nie jest najważniejszy - mówi z optymizmem.