- Bardzo nam zależało na wygranej z tymi rywalkami, bo u nich nie tylko przegrałyśmy, ale też zagrałyśmy fatalnie i bardzo nam ta porażka utkwiła w głowie, więc chciałyśmy się „odkuć” - zdradzała po spotkaniu atakująca miejscowych Sandra Szczygioł.
Przede wszystkim jednak opolanki awansowały po tym zwycięstwie na drugie miejsce w tabeli i jeśli za tydzień wygrają w Gliwicach to je utrzymają przed play off. Wszak w ostatniej kolejce zostaną im dopisane trzy punkty gdyż z ligi wycofały się Budowlane Toruń, które miały wtedy przyjechać do nich.
Żeby było jeszcze ciekawiej to Energetyk Poznań, z którym Uni toczy teraz korespondencyjny bój o drugą lokatę w następnej kolejce jedzie do Wieliczki, a na koniec ugości… AZS PŚ Gliwice.
- Nie patrzymy na inne zespoły i chcemy wygrać za tydzień, a potem powalczyć o jak najwyższe miejsce - przyznawała Szczygioł.
Co do sobotniego spotkania z Solną to było ono bardzo nierówne, aczkolwiek w odpowiednich momentach podopieczne Nicoli Vettoriego mobilizowały się i zwyciężały dość pewnie. Nawet w pierwszym secie w którym finalnie osiągnęły minimalną przewagę potrzebną do wygranej.
A przecież długo ta partia nie układała się po ich myśli. Na początku przegrywały 4:7, a gdy po ataku Marty Orzyłowskiej wreszcie wyszły na prowadzenie 11:10, to kolejnych pięć piłek padło łupem wieliczanek w czym spora zasługa serii zagrywek Barbary Cembrzyńskiej. Później jednak jej koleżanki zaczęły seriami popełniać błędy, a swoje w polu serwisowym zrobiła Marta Ciesiulewicz.
Dzięki temu Uni nie tylko wróciło do gry, ale i odzyskało prym (17:16). Potem co prawda wynik długo oscylował wokół remisu, ale w końcówce na zagrywce wykazała się z kolei Gabriela Makarowska. Opolanki uciekły na 23:20 i takiej przewagi już z rąk nie wypuściły.
Kolejną odsłonę od prowadzenia 3:0 zaczęły przyjezdne, jednak teraz ciężar gry wzięła na siebie Szczygioł (dwa asy i atak), a za chwilę dołączyła do niej Ciesiulewicz i niebawem to nasze siatkarki miały trzy „oczka” więcej na koncie. Rywalki do boju zerwała jednak ich rezerwowa rozgrywająca Angelika Gajer, która jeszcze w poprzednim sezonie grała w Opolu. Przy trudnych zagrywkach Solna odzyskała przewagę (10:9).
Później gra długo jeszcze falowała, bo było choćby 15:12 dla gospodyń, a za chwilę 15:16. Przy remisie po 17 kapitalnie zaczęły grać jednak środkowe Uni. Do świetnych bloków Magdalena Janiku dodała też asa i potem gdy nasz team odskoczył na 23:18 stało się jasne, kto wygra tego seta.
Początek następnego to znowu dobra gra przyjezdnych, które znowu prowadziły 4:1. Opolanki szybko jednak odrobiły straty, a przy remisie po 5 zaczął się koncert Szczygioł, która zeszła z pola zagrywki przy stanie 11:5 posyłając w tym czasie cztery asy!
- Na pewno musiałyśmy odrzucić rywalki od siatki, bo kiedy przyjmują to mają bardzo dobrą rozgrywającą, która rozrzuca piłki i potem mogą grać na pojedynczym bloku, a mają przy tym wysokie atakujące, więc grając w ten sposób łatwiej się nam broniło i kontratakowało - tłumaczyła MVP spotkania.
Później już miejscowe kontrolowały przebieg gry i choć wieliczanki raz się zerwały zdobywając trzy punkty z rzędu, to i tak zaraz na ziemię sprowadził je nie kto inny tylko atakująca Uni i kwestia rozstrzygnięcia stała się niezagrożona.
- Grałyśmy falami, ale koniec końców wygrywamy i z tego powinniśmy się cieszyć - podsumowywała Szczygioł.
Uni Opole - Solna Wieliczka 3:0 (25:23, 25:19, 25:17)
Uni: Makarowska, Stronias, Janiuk, Szczygioł, Ciesiulewicz, Orzyłowska, Szczygłowska (libero).