Siatkarska PlusLiga. ZAKSA miała problemy tylko w pierwszym secie

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus
Po przegranym pierwszym secie ZAKSA w kolejnych nie dała Łuczniczce żadnych szans.
Po przegranym pierwszym secie ZAKSA w kolejnych nie dała Łuczniczce żadnych szans. Oliwer Kubus
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla pokonali u siebie Łuczniczkę Bydgoszcz 3-1

Łuczniczka zajmuje w tabeli 14. pozycję i na teren mistrza Polski przyjeżdżała skazywana na pożarcie. Być może brak presji spowodował, że od początku grała odważnie, bez respektu dla faworyta. Co prawda początek pierwszego seta układał się po myśli gospodarzy, którzy wygrywali 11-7, jednak goście wcale nie zamierzali się poddawać i po chwili to oni wyszli na prowadzenie. Zawdzięczali to silnej, skutecznej zagrywce oraz licznym błędom w ataku kędzierzynian, którzy - jakby zdekoncentrowani - dopiero w końcówce zmniejszyli stratę z pięciu punktów do jednego (21-22). Sprawy w swoje ręce wziął atakujący Łuczniczki Bartosz Filipiak, który najpierw skończył akcję ze skrzydła, a następnie popisał się asem serwisowym.

- Musieliśmy sporo zmienić w naszej grze i wrócić w kolejnych odsłonach do poziomu, który zwykliśmy prezentować - wyjaśniał przyjmujący ZAKSY Rafał Buszek. - Graliśmy trochę na stojąco i tak na pewno nie można podchodzić do żadnego spotkania, nawet z teoretycznie dużo słabszymi rywalami.

- Cechą takich zespołów jak Łuczniczka jest to, że na wyjazdach grają bez kompleksów i nie wstrzymują ręki - dodawał libero naszej drużyny Paweł Zatorski. - Mieliśmy tego przykład w pierwszej partii, kiedy goście z powodzeniem ryzykowali w zagrywce. Musieliśmy to przetrwać i sami się poprawić.

Na szczęście porażka podziałała otrzeźwiająco na kędzierzyńskich siatkarzy. W kolejnych setach spisywali się zdecydowanie lepiej w każdym elemencie, zwłaszcza w serwisie i grze na siatce. Natomiast zagrywki bydgoszczan coraz częściej lądowały poza boiskiem albo były na tyle słabe, że miejscowi ze spokojem je odbierali.

Scenariusz każdej z partii wyglądał podobnie. ZAKSA rozpędzała się z każdą minutą i uzyskiwała kilkupunktowe prowadzenie, które później jeszcze rozbudowywała. Łuczniczce brakowało jakości, a jej młodzi gracze pokazywali potencjał tylko w pojedynczych akcjach, przez co na przestrzeni całego meczu nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z liderem, nawet jeśli ten optymalnie dysponowany nie był.

Zawodnikom ZAKSY, w związku z napiętym kalendarzem gier, brakuje nieco świeżości, ale następne zwycięstwo przybliżyło ich do pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej.

- Każdy już przed sezonem wiedział, z jaką dawką meczów trzeba się liczyć, dlatego zmęczeniem nie zamierzamy się teraz ani w przyszłości usprawiedliwiać - powiedział Buszek. - Myślimy w tej chwili o każdym najbliższym spotkaniu, które nas czeka. Takie myślenie nam sprzyja. Wpadki się zdarzają, ale chyba nikt nie podejrzewał, że będziemy wszystko i ze wszystkimi wygrywać. Gdyby tak było, ten sport byłby nudny i przestałby interesować kibiców.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Łuczniczka Bydgoszcz 3-1 (-22, 17, 17, 15)

ZAKSA: Toniutti, Szymura, Wiśniewski, Torres, Buszek, Bieniek, Zatorski (libero) - Rejno, Semeniuk. Trener Andrea Gardini.
Łuczniczka: Goas, Ananiev, Sacharewicz, Filipiak, Gryc, Szalacha, A. Kowalski (libero) - Gorchaniuk, Jurkiewicz, Bieńkowski, Bobrowski, Sieńko, W. Kowalski (libero). Trener Jakub Bednaruk.

Sędziowali: Waldemar Niemczura (Węgierska Górka) i Wojciech Maroszek (Żory). Widzów 1500.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska