Protokół
Protokół
UKS Strzelce Opolskie - AZS Politechnika Opolska 3:0 (20,16,20)
UKS: Stogniew, Melnarowicz, Jankowski, Antczak, Parcej, Januszkiewicz, Pilichowski (libero) - Ratajczak, Szczużewski. Trener Roman Palacz.
AZS: Kowalczyk, Pizuński, Swodczyk, Frąc, Gibek, Jarzembowicz, Łucki (libero) - Judycki, Fijałek. Trener Zbigniew Rektor.
Sędziowali: Piotr Bilkowski i Kamil Włosek (obaj Łódź). Widzów: 100.
Pierwsze dwa sety posiadały niemal identyczny przebieg. Miejscowi wypracowali na początku przewagę i bez przeszkód zwyciężali. Przyjezdni postawili opór jedynie w trzeciej partii. Rozpoczęli ją od prowadzenia 4:0, jednak gospodarze szybko zniwelowali dystans. Zdobywali punkty seriami i pewnie rozstrzygnęli derby na swoją korzyść. Na pokonanie zagubionych akademików potrzebowali zaledwie 70 minut.
Strzelczanie popełniali mało błędów. Dominowali na siatce, szukając nie tylko rozwiązań siłowych. Odnieśli drugie w tym sezonie zwycięstwo.
- Kluczem do triumfu okazał się blok i przyjęcie, które z kolei nie funkcjonowało najlepiej u przeciwników - wyjaśniał libero UKS-u Damian Pilichowski. - Gościom dużo kłopotów sprawiały floaty. To tylko z pozoru proste serwisy. W rzeczywistości bardzo trudno je odbierać, choć ja akurat sobie z nimi radzę.
Podopieczni Zbigniewa Rektora, którzy zwyciężyli dwa pierwsze mecze sezonu, wypadli w sobotę blado.
- Złe przyjęcie przekładało się na niedokładności w rozegraniu i ataku - przyznawał kapitan AZS-u Rafał Kowalczyk. - Oddaliśmy spotkanie bez walki. W tygodniu na treningach wszystko wyglądało bez zastrzeżeń i nie potrafię wytłumaczyć naszej słabej postawy. Już w poprzednim meczu zaczęło się dziać coś niedobrego, ale zdołaliśmy wygrać po tie-breaku. Dziś ustępowaliśmy gospodarzom w każdym elemencie. Doświadczenie było po ich stronie, jednak to nie powinno nas usprawiedliwiać.
Siatkarze UKS-u udowodnili, że na własnym parkiecie będą bardzo groźni. Ich zwycięstwo nad opolanami dużego zaskoczenia nie stanowi, ale rozmiary wygranej już tak.
- Przed tygodniem w podobnym stylu przegraliśmy w Zawierciu - tłumaczył przyjmujący gospodarzy Adam Parcej. - Chcieliśmy się zrehabilitować za tę porażkę, a okazja nadarzyła się bardzo dobra, ponieważ AZS to rywal, którego świetnie znamy.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?