Choć w składzie naszej drużyny znaleźli się większości zawodnicy, którzy na co dzień grają w PlusLidze, w tym także reprezentanci Polski Marcin Komenda i Norbert Huber, o obronę mistrzowskiego było trudniej. Wiele emocji dostarczył chociażby mecz ćwierćfinałowy z Politechniką Łódzką, który udało się wygrać dopiero po tie-breaku 15:12 - mówi prezes AZS WSZiA Filip Pokusa.
W zeszłym roku wystartowaliśmy w mistrzostwach po raz pierwszy i o zwycięstwo było nieco łatwiej. Być może zadziałał wówczas „efekt zaskoczenia” - opowiada najlepszy rozgrywający turnieju Marcin Komenda, który tuż przed finałową rozgrywką podpisał kontrakt z Asseco Resovią Rzeszów i grając w turnieju miał okazję zaprezentowania się po raz pierwszy przed miejscowymi kibicami.
- Teraz pojawiła się lekka presja ponieważ mając zespół złożony z przedstawicieli PlusLigi i 1 ligi byliśmy kandydatem do złotego medalu. Stanęliśmy na wysokości zadania, choć kilka ekip mocno nam się postawiło i dlatego chcę dla tych drużyn wyrazić ogromny szacunek.
W Rzeszowie w Akademickich Mistrzostwach Polski zadebiutowała także żeńska ekipa WSZiA. Po bardzo wyrównanych ale przegranych dwóch spotkaniach ostatecznie zajęła 3 miejsce w grupie zdobywając „małe” srebrne medale za klasyfikację uczelni niepublicznych.
- W związku z wieloma kontuzjami naszych siatkarek oraz zgrupowaniem reprezentacjami Polski do Rzeszowa nie pojechaliśmy w optymalnym zestawieniu. Chce jednak podkreślić, że sam trener reprezentacji kobiet Jacek Nawrocki dzwonił do nas i prosił o to, aby usprawiedliwić nieobecność m.in. Moniki Bociek i Klaudii Alagierskiej (obie studentki WSZiA w zeszłym tygodniu brały udział w Turnieju Ligi Narodów rozgrywanym w Opolu). W tej sytuacji mimo że przed rozpoczęciem rozgrywek niektórzy zaliczali nas do grona faworytów, 10 miejsce wywalczone w debiucie w tak osłabionym składzie należy traktować jako niezły wynik - dodaje Pokusa.