Siatki się urywały

Bogdan Bocheński
Amok - tak jednym słowem można nazwać to, co się działo w sobotę i w niedzielę w opolskich sklepach.

Jak Opolszczyzna długa i szeroka, Opolanie ruszyli w weekend na zakupy. Kupowali dosłownie wszystko.
- Trzy godziny temu nic w domu nie miałem, a teraz będę mógł zapełnić mięsem całą zamrażarkę - cieszył się Roman Janicki z Koźla, którego napotkaliśmy w sobotę przed kędzierzyńskim marketem "Hypernova".

Pan Roman taszczył siatkę wypełnioną żeberkami, karczkiem, polędwicą, schabem i kilkoma rodzajami wędlin.
- Generalnie smażonych ryb nie jadam, więc problem z karpiem mam z głowy - stwierdził, kierując się w stronę przystanku MZK przy ul. Kozielskiej. - Ale śledzikiem w oleju albo w occie nie pogardzę. W dwa słoiki rybek w marynacie zaopatrzyłem się na początku ubiegłego tygodnia.
Kiedy odjeżdżaliśmy spod marketu, z "Hypernovej" wyszło dwóch mężczyzn dźwigających dwa worki do ziemniaków o pojemności 50 kilogramów. Oba wypełnione były po same brzegi... karpiami.
- My te ryby nie dla siebie nakupili. Nabraliśmy ich tyle, bo cała wioska o nie prosiła - usprawiedliwił się młodszy. Wory ze świątecznym specjałem wrzucili do łady i pojechali do Przewozu w gminie Cisek, gdzie mieszkają.

W weekend większość dużych sklepów i hipermarketów otwarta była dłużej niż zwykle. Pomiędzy półkami w opolskim "Realu" można było chodzić od godziny 8.00 do północy.
- Przyjechałem z rodziną do "Reala" w sobotę po południu. Na przysklepowym parkingu nie było ani jednego wolnego miejsca - opowiadał nam Dariusz Grzywacz z Lewina Brzeskiego. - Na zwolnienie postoju czekałem ponad dwadzieścia minut. Potem w supermarkecie byłem prawie dwie godziny, zanim dojechałem do domu, była siedemnasta. Co kupiłem w "Realu"? A nic ciekawego. Trochę środków czystości, ciasta, słodycze, cytrusy, napoje.
- I niebieskiego mopa - dodała jego żona, Karolina.
Państwo Cebulowie ze Strzelec Opolskich szukali w sobotę w "Realu" żywej choinki.
- Słyszałam, że tu są najtańsze drzewka na Opolszczyźnie - wytłumaczyła cel podróży do Opola Janina Cebula. Cebulowie wrócili do siebie bez choiny.
- Same badziewie było - podsumował nam w niedzielę wynik przedświątecznej wyprawy do stolicy województwa Edmund Cebula.

Opolanin Jan K. poświęcił sobotę na kupno wideo. Zaszedł przedpołudniem do jednego z największych w mieście sklepów ze sprzętem RTV i wyszedł z niego z odtwarzaczem za 900 złotych. Po podłączeniu go w mieszkaniu okazało się, że wideo nie działa.
- To były moje najgorsze zakupy w życiu - utyskiwał świąteczny klient. - Na obejrzenie bajek na kasetach - choinkowych prezentów - dzieci będą musiały poczekać aż do stycznia, bowiem serwisant w sklepie powiedział mi, że jest w stanie coś z nim zrobić dopiero po nowym roku. W niedzielę miałem iść z małżonką na zakupy do "Spara" przy ulicy Jodłowej, ale ja już mam świąt dość. Bojkotuję łażenie po sklepie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska