Siatkówka kobiet. Uni Opole spadło do 2 ligi, ale nie zamierza składać broni

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Z dwójki liderek zespołu z poprzedniego sezonu (Gabriela Gasidło, Ewa Cabajewska), żadna już w nim nie gra.
Z dwójki liderek zespołu z poprzedniego sezonu (Gabriela Gasidło, Ewa Cabajewska), żadna już w nim nie gra. Oliwer Kubus
Tylko rok trwała przygoda Uni Opole z 1 ligą. Zespół wszedł do niej w wielkim stylu i spadł dość nieoczekiwanie. Pozostał żal. Przeprowadziliśmy rozmowę z kierownikiem drużyny, Janem Piotrowskim.

Czemu nie udało się utrzymać 1 ligi?
Jan Piotrowski, kierownik drużyny: Nigdy nie jest tak, że tylko jedna strona, czy jedna osoba jest winna. Myślę, że wiele rzeczy się na to złożyło, poczynając od tego, że bardzo późno zakończyliśmy sezon i kompletowaliśmy skład. Okazało się, że zespoły, które sportowo nie liczyły się w walce o awans, a kupiły miejsce w lidze, skompletowały lepsze składy i osiągnęły lepszy wynik. Nie wszystkie ruchy kadrowe okazały się też trafne, co zresztą kibice widzieli sami. Nie ukrywajmy też: niestety, nie było chemii między trenerem a zawodniczkami. Niezależnie od tego, jak zespół jest przygotowany sportowo, czy taktycznie, ważna jest też mentalność i motywacja. Duże znaczenie miał także aspekt finansowy, zrobiliśmy wynik taki, jaki mieliśmy budżet.

Dobre momenty były...
Forma dziewczyn strasznie „falowała”. Myślę, że głównie z powodów pozaboiskowych. Kiedy nie ma sukcesu, ciężko się podnieść, raz jeszcze mobilizować. Dziewczynom to wychodziło paradoksalnie w meczach o dużą stawkę. W rundzie rewanżowej z trzema najsilniejszymi zespołami w lidze zdobyliśmy 7 punktów na 9 możliwych. Nie wyszło jednak w decydującym momencie.

Może jednak za dużo było tych roszad w kadrze w trakcie rozgrywek?
Jak już wspomniałem wcześniej, późne zakończenie sezonu miało duży wpływ na początkowy kształt zespołu. Zmiany kadrowe były konieczne, ponieważ część z tych zawodniczek nie spełniła naszych oczekiwań. Myślę, że też znacznie większe nadzieje wiązaliśmy z tymi, które przyszły do nas z ekstraklasy. Pozytywnie oceniłbym już te wzmocnienia, których dokonaliśmy w trakcie sezonu. One jednak jak wiadomo ostatecznie nie wpłynęły na realizację celu, jakim było utrzymanie w pierwszej lidze.

Po awansie rozpadł się też trzon drużyny.
Wtedy na pewno były potrzebne zmiany. Druga liga jest na wpół amatorska, a przeskok między ligami jeśli chodzi o poziom sportowy jest ogromny. Dziś łatwo oceniać transfery, jednak przed sezonem na pewno chcieliśmy sięgnąć po realne wzmocnienia. Jedną z najważniejszych lekcji, jakie wynieśliśmy z tego sezonu, to wiedza, że nie zawsze najważniejsze w sukcesie sportowym są nazwisko i poziom ligowy zawodniczek, a także uposażenie, jakie za tym idzie. Równorzędną rolę, a może i większą, odgrywa zaangażowanie, waleczność i charakter.

Jakieś plusy znajdziemy?
Zgromadziliśmy wokół tego projektu wielu zaangażowanych ludzi. Opieki fizjoterapeutycznej, czy komfortowych warunków treningowych i meczowych w Okrąglaku mogą nam zazdrościć zespoły z wyższych lig. Cieszymy się także, że nie jesteśmy tylko klubem akademickim z nazwy, ale znaczna część zawodniczek studiuje na uniwersytecie.

Co teraz z wami?
Teraz przychodzi moment, aby wyciągnąć wnioski. W Opolu jest wiele osób, które chciałyby rozwoju żeńskiej siatkówki. Pomimo zakończenia sezonu, którego nie możemy zaliczyć do szczególnie udanych, są jakieś plusy i szkoda byłoby nie skorzystać ze zgromadzonego kapitału oraz doświadczenia, jakie tutaj zdobyliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska