Do 2010 roku wszystko wydawało się proste: Urząd Gminy Olszanka dość sprawnie przeprowadził postępowanie, tamtejsza rada zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego, a ówczesny wójt wydał zgodę na ustawienie ponad 30 turbin i mógł już przeliczać wpływy z podatku do kasy niebogatej wiejskiej gminy.
Dopiero wtedy do mieszkańców dotarło, gdzie mają stanąć wiatraki, i zaczęły się protesty.
- Proszę wyraźnie zaznaczyć, że nikt nie jest przeciwko wiatrakom. Jesteśmy tylko przeciw stawianiu ich zbyt blisko - zastrzega Dariusz Nawrocki, mieszkaniec Pępic i jeden z działaczy Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Opolskiej, które w tym sporze reprezentuje część mieszkańców.
W praktyce niewiele to zmienia, bo gdyby spróbować odsunąć przyszłe wiatraki na oczekiwane przez ludzi 2 kilometry od domostw, nie byłoby gdzie postawić turbin.
Ostatecznie mieszkańcy zaskarżyli decyzję środowiskową, wykorzystując fakt, że wątpliwości budziła forma zawiadamiania ludzi o planach inwestora.
Skarga została złożona pięć lat temu i utknęła na salach sądowych, a prawnicy bładzą w gąszczu przepisów i procedur. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Wojewódzki Sąd Administracyjnyw Opolu i Naczelny Sąd Administracyjny raz po raz rozpatrują skargi i odwołania od rozstrzygnięć poszczególnych instancji.
Gdyby spróbować odsunąć przyszłe wiatraki na oczekiwane przez ludzi 2 kilometry od domostw, nie byłoby gdzie postawić turbin
- Po ostatnim wyroku sądu, od którego SKO odwołało się do NSA, sprawa może się toczyć jeszcze dwa lata - szacuje Dariusz Nawrocki. - Z jednej strony wiatraki nie powstają, więc możemy być zadowoleni, ale z drugiej strony ludzie są już tym wszystkim zmęczni. Musimy stale śledzić sprawę, a przecież poświęcamy na to swój wolny czas i prywatne pieniądze, bo stowarzyszenie nie ma żadnych dochodów.
Jakby tego było mało, rządząca gminą od 2010 roku wójt Aneta Rabczewska zgodnie z decyzją SKO z 2013 roku rozpoczęła procedurę wydawania zgody na inwestycję od nowa, więc do niedawna w jednej sprawie faktycznie toczyły się równolegle dwa postępowania administracyjne.
Po ostatnim czerwcowym wyroku sądu w Opolu to nowe postępowanie trzeba było przerwać.
- Wynika z tego, że wszystko, co dotąd w tej sprawie robiłam, okazało się niepotrzebne - ocenia pani wójt.
- Od lat inwestujemy w farmy wiatrowe i po raz pierwsze postępowanie trwa aż tak długo - mówi Grzegorz Głowacki z Polenergii SA, która jest inwestorem. - Oczywiście decyzje środowiskowe wydawane w innych gminach bywały zaskarżane, ale na rozstrzygnięcia nie trzeba było czekać sześć lat.
Jak dodaje Grzegorz Głowacki, inwestor nie zamierza jednak rezygnować z budowy farm wiatrowych w gminach Olszanka i Skarbimierz: - Trudno się wycofywać, jeśli sądy wiele razy potwierdziły, że działamy zgodnie z prawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?