Siergiej Skripal, Anatolij Golicyn, Siergiej Trietakow, Aleksandr Litwinienko, Władysław Mróz. Szpiedzy na celowniku Kremla
Siergiej Tretiakow
Kiedy zmarł na Florydzie w 2010 roku, autopsja trwała ponad 2 tygodnie - amerykańscy lekarze, śledczy i opiekunowie Trietiakowa z FBI musieli się upewnić, że jego śmierć nastąpiła rzeczywiście w wyniku ataku serca, a nie na skutek wymyślnego otrucia przez rosyjskie służby. Raczej nic nie znaleziono - ale podejrzliwość Amerykanów wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Ciekawi również fakt, że okoliczności śmierci byłego agenta SWZ objęte zostały klauzulą tajności na 25 lat. Trietiakow przeszedł w 2000 roku na stronę USA jako - oficjalnie - jeden z dyplomatów średniego szczebla w rosyjskiej misji przy ONZ w Nowym Jorku - (placówką kierował wtedy obecny szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow). W rzeczywistości jednak pełnił zupełnie inną funkcję. Z ramienia Służby Wywiadu Zagranicznego FR kierował siatką około 60 agentów działających w samym tylko Nowym Jorku. FBI uznało werbunek Trietiakowa za największy sukces w rywalizacji z Kremlem od czasu głębokiej Zimnej Wojny.
W 2012 roku, po wycieku w ramach Wikileaks depesz związanych z katastrofą smoleńską, w których Trietiakow przewijał się jako „Comrade J”, w Polsce pojawiła się teoria, że jego zgon miał jakiś mieć związek ze Smoleńskiem. Oprócz tego, że Trietiakow zmarł w czerwcu 2010 roku, czyli dwa miesiące po katastrofie nic tej hipotezy jednak nie uprawomocnia.