Siła w drużynie

Redakcja
Z Mirosławem Nawrockim, trenerem szczypiornistów Gwardii Norgipsu Opole, rozmawia Andrzej SZATAN

- Czy siódme miejsce w pierwszoligowej tabeli to dobra lokata?
- Uważam, że tak. Po pierwsze - byliśmy beniaminkiem. Po drugie - przed sezonem odeszło z drużyny trzech podstawowych zawodników - Irek Faciejew i Krzysiek Szymków wyjechali do Niemiec, a Darek Tobolewski wrócił do Sparty Zabrze. Początkowo byliśmy tym trochę załamani, ale drużyna szybko się odbudowała.
- Szczególnie szkoda było chyba Faciejewa?
- Tak, bo był on przecież królem strzelców drugiej ligi. Potrafił niemal w stu procentach wykorzystywać rzuty karne, czego brakowało nam w końcówce tego sezonu. Przecież myśmy nie wykorzystywali po trzy, a nawet cztery karne w meczu, a to olbrzymia strata. Poza tym Irek brylował na skrzydle, potrafił zdobywać bramki z najdziwniejszych pozycji.
- Ubytki nastąpiły, a nowych twarzy nie było wiele...
- Pozyskaliśmy tylko Przemka Bagińskiego, ale okazało się, iż pierwsza liga stanowiła dla niego trochę za wysokie progi. Zagrał kilka dobrych meczów, ale oczekiwania działaczy, a nie kryję, że także moje, były większe. Mogą go ocenić jako wartościowego zmiennika. Poza tym w drugiej rundzie nabawił się kontuzji i oglądał mecze z trybun.
- Co stanowiło siłę Gwardii w tym sezonie?
- Jeśli tworzyliśmy zespół, to potrafiliśmy wygrać z każdym. Tak było, kiedy bramki rzucali niemal wszyscy zawodnicy, a bramkarze bronili, co było do wybronienia. Gdy wypadało jakieś ogniwo, gra nie wyglądała tak, jak bym chciał, i tak, jak potrafi zespół. Zdarzały się mecze, w których jedni grali na wysokim poziomie, a inni znacznie słabiej. Niekiedy trzeba było być wróżką, aby przewidzieć, jak kto zagra, by ustalić optymalny skład na mecz.
- Czy w tej sytuacji Gwardia mogła wywalczyć wyższą lokatę?
- Na pewno tak. Stać nas było co najmniej na pięć punktów więcej, a to dałoby czwarte miejsce w tabeli. Roztrwoniliśmy je, a co gorsze, na własnym parkiecie. Do dziś nie potrafię wytłumaczyć, jak mogliśmy zremisować z przedostatnim wówczas w tabeli Kasztelanem Sierpc, prowadząc już różnicą ośmiu bramek. To naprawdę "sztuka". Co gorsza, remisowaliśmy z zespołami z dołów tabeli, a to były punkty do wzięcia. Ich strata nie wynikała z lekceważenia rywala - jednych gra przed własną publicznością mobilizowała, innych przeciwnie.
- Jak ocenia pan postawę gwardyjskiej młodzieży?
- Kilku zawodników pokazało się z dobrej strony. Myślę o Jasiówce, Pupinie i bramkarzach Makówce oraz Dębskim. Makówka ma już za sobą grę w młodzieżowej reprezentacji Polski, a niedawno otrzymał powołanie do kadry na eliminacje do mistrzostw świata juniorów. Na pewno jest przed nimi przyszłość, ale teraz talent muszą poprzeć ciężką pracą. Ważne jest też, by chcieli swoją przyszłość związać z naszym klubem.
- Wybiega pan już myślami w najbliższą przyszłość?
- Aby iść do przodu, zmiany w zespole są niezbędne. Na pewno pokażą się nowe twarze, bo musi być w drużynie rywalizacja. Na nazwiska za wcześnie, gdyż nie ma jeszcze list transferowych, a zawodnicy mają kontrakty ważne do końca maja. Chęć wyjazdu do zagranicznego klubu zgłosił nasz bramkarz, Krzysiek Łotocki, i na pewno klub nie będzie robił mu w tym przeszkód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska