Silesius Kotórz Mały - Start Namysłów 0-0

fot. Sławomir Mielnik
Obrońca Startu Piotr Gołębiowski (z lewej) w starciu z Damianem Kotem.
Obrońca Startu Piotr Gołębiowski (z lewej) w starciu z Damianem Kotem. fot. Sławomir Mielnik
Po trzech porażkach z rzędu zespół z Kotorza pod wodzą nowego trenera zdobył punkt z wyżej notowanym rywalem.

Kiedy zaproponowano mi funkcję trenera, nie ukrywam, że byłem zaskoczony - stwierdził Damian Kot, który zastąpił Tomasza Kaletę. - Zdaję sobie sprawę z obowiązków jakie mnie czekają i że łatwo nie będzie.

Drużyna składa się w większości z młodych, rozwijających się zawodników, a wsparta kilkoma doświadczonymi graczami może wiele zdziałać.

Po wyrównanych dwudziestu minutach meczu, faworyzowany namysłowski Start zaczął z rozmachem atakować. Najpierw Rafał Samborski zagrał na wolne pole do bardzo aktywnego, zwłaszcza w pierwszej połowie, Piotra Gołębiowskiego i tylko ofiarna interwencja Piotra Panka zapobiegła utracie gola.

Potem bramkarz gospodarzy obronił efektownie uderzenia Patryka Pabiniaka, za chwilę ten sam zawodnik zagrał do Gołębiowskiego, który minimalnie przestrzelił.

Gospodarze zdeprymowani dobrą grą rywali, niewiele mogli zdziałać. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Michał Mazurek, po szybkiej akcji prawym skrzydłem, zacentrował w pole karne, ale piłka nie doszła do dobrze ustawionego Piotra Nogi.

W odpowiedzi tuż przed przerwą po "główce" Gołębiowskiego piłka o centymetry minęła słupek bramki Silesiusa.
- Mieliśmy do przerwy sporą przewagę, ale nie udało się strzelić gola - ocenił Gołębiowski.

- Ja sam nie wykorzystałem chyba trzech okazji, po których piłka powinna znaleźć się w siatce. Nie wiem jak mogłem zmarnować tak wyborne sytuacje.

Po przerwie obraz gry uległ zmianie, bo teraz gospodarze nabrali animuszu i przejęli inicjatywę. - W przerwie odbyliśmy w szatni męską rozmowę, powiedziałem zawodnikom żeby wreszcie zagrali z "zębem" - powiedział trener Kot.

Ataki Silesiusa prowadził przeważnie mocno zmobilizowany Kaleta. W 64. min kapitalnie uderzył z pierwszej piłki, ale równie pięknie spisał się Paweł Kuleszka, piąstkując piłkę na róg.

Kaleta egzekwował jeszcze trzy rzuty rożne z rzędu, ale nic one miejscowym nie dały. - Spokojnie przyjąłem decyzję zarządu o odwołaniu mnie z funkcji trenera - mówił Kaleta.

- Nie obraziłem się na nikogo, pozostaję w drużynie jako zawodnik, a Damianowi życzę powodzenia w trudnej pracy szkoleniowej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska