Simonides: - Poszkodowani w fazie agresji

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
- Kołdry, buty i pościel są potrzebne, ale wpierw muszą stanąć domy - twierdzi prof. Simonides
- Kołdry, buty i pościel są potrzebne, ale wpierw muszą stanąć domy - twierdzi prof. Simonides fot. Krzysztof Świderski/Archiwum
Prof. Dorota Simonides, była senator RP, członek Lions Club: - Nasza pomoc nie może się skończyć we wrześniu 2008.

- )polski Lions Club też chce pomóc ofiarom trąby powietrznej. Jak?
- To ma być pomoc systemowa. W firmie Adamietz zamówiliśmy projekt dwupokojowego domku z łazienką, prądem i ogrzewaniem, który może być na kilka miesięcy czy nawet rok godnym schronieniem dla poszkodowanych. Koszt takiego domku to 50-70 tys. zł. Te przenośne domki, kupione np. przez samorządy, przy następnej katastrofie mogą służyć komuś innemu. Zewsząd napływają dary dla poszkodowanych. Jest ich już tyle, że sołtysi mają kłopot, gdzie je przechować. Kołdry, pościel, buty za chwilę będą bardzo potrzebne. Ale najpierw muszą stanąć domy. Skoro ludzie chcą dawać dary, nie wolno ich zniechęcać. Trzeba tylko wesprzeć przemęczonych ich gromadzeniem i rozdawaniem sołtysów i wójtów. Po powodzi 1997 mieliśmy te same problemy.

- I co pani - jako była powodzianka - radzi poszkodowanym?
- Chcę ich uspokoić. Zachowują się tak samo, jak my wtedy. Przeżywaliśmy trzy fazy reakcji na katastrofę. Najpierw była faza adrenaliny. Wszyscy rzucaliśmy się z pomocą jeden drugiemu. Potem, niestety, przychodzi frustracja, gdy człowiek uświadamia sobie, że w ciągu paru sekund stracił dorobek życia. Z trudem, po znajomości zdobywał każdą klamkę i zamek do domu, a teraz nic mu nie zostało. To jest bardzo groźna faza, często niesie zawały i inne choroby.
- W jakiej fazie są teraz ofiary trąby powietrznej?
- W trzeciej, czyli agresji. To wtedy widzi się, że darów nie ma gdzie przechować, że po pomoc tłoczą się ci, którzy niekoniecznie stracili najwięcej. Wtedy dokucza nam ciasnota tymczasowego mieszkania i zmęczony człowiek w końcu zadaje sobie pytanie: dlaczego mój dom został zrównany z ziemią, a u sąsiada nawet jedna szyba nie wypadła. Takich myśli nie trzeba się bać. One miną.

- Jakie jest lekarstwo na tę agresję?
- Ludzka życzliwość. W Balcarzowicach pani sołtys otwarła swój dom i łazienkę dla wszystkich bez wyjątku, którzy nie mają gdzie się umyć czy skorzystać z toalety.

- W ostatnią niedzielę zbierano przed kościołami pieniądze dla ofiar. Ludzie byli bardzo hojni...
- Poszkodowani wiedzą o tym poświęceniu i bardzo je cenią. Caritas ma tam wielką rolę do spełnienia i robi, co do niego należy. Nie możemy jednak zapomnieć, że nasza pomoc nie może się skończyć we wrześniu 2008. Oni będą jej potrzebować co najmniej do wiosny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska