Skacz, leć i myśl!

Redakcja
Młodsze zawodniczki biorą przykład ze starszych. Te starsze - biją brawo, gdy debiutantkom uda się pierwsza ewolucja.
Młodsze zawodniczki biorą przykład ze starszych. Te starsze - biją brawo, gdy debiutantkom uda się pierwsza ewolucja. Paweł Stauffer
Akrobatyka znaczy tyle, co stąpać po krawędzi, wykonywać ewolucje, które wykraczają poza naturalne możliwości człowieka.

To nie magia, to kwestia czasu i treningu - trenerzy kwitują ze stoickim spokojem treść definicji słowa "akrobatyka". A mała Nikola właśnie wystrzeliła z batuty i parę metrów nad nią wykonała salto. Ot, tak, jakby codziennie tym saltem wyskakiwała ze swego łóżeczka.
Jeszcze przed rozpoczęciem treningu Nikola wkracza na salę… na rękach. Rezygnuje ze stania na nich tylko na chwilę, by zrobić parę gwiazd (fachowo zwanych przerzutami bocznymi). A potem znów woli oglądać świat do góry nogami.

Inne sportsmenki - Weronika i jej koleżanki - rozciągają się do szpagatu.
- Są dwa rodzaje szpagatu: turecki i francuski - instruują mnie. Teorię podpierają stosownym pokazem. Gwiazdy też "wywijają" lekko, jakby od niechcenia.

Chłopcy ćwiczą siłę - robią brzuszki - parę serii po dwadzieścia. W czasie całego treningu - wykonają setki brzuszków, tyle samo pompek, scyzoryków, grzbietów. To jest tzw. trenig na siłę specjalistyczną.

Mają od 6 do 12 lat. Mogliby po prostu siąść na ławkach i czekać cierpliwie na oficjalne rozpoczęcie treningu. Młodzi sportowcy-akrobaci nie lubią jednak marnować czasu. I przy okazji - organizują czas swym rodzicom.

Akrobacje rodziców

- Dzieci same mnie pilnują, żebyśmy pojechali na trening - mówi Henryk Waindok, tato Agaty i Marka. Marek jest członkiem kadry wojewódzkiej akrobatyki sportowej, a to szczególnie zobowiązuje - frekwencja na treningach powinna być stuprocentowa. Waindokowie trenują niemal codziennie, przez minimum trzy godziny. I nie ma zmiłuj się!
- Mam co robić przy chałupie - mówi pan Henryk. - Ale trzeba dzieci wozić i trzy godziny codziennie poświęcać na ich treningi.

I tak pan Henryk - zamiast pracować przy domu - pomaga co wieczór rozłożyć batuty (a po treningu złożyć), na których skaczą młodzi akrobaci, rozwinąć tzw. ścieżkę akrobatyczną - gdzie wykonywane są układy akrobatyki sportowej.
Pan Henryk - i tak ma luksus, bo dowozi dzieci z Dobrzenia Małego. Do Kup ma więc "zaledwie" 10 kilometrów..

Nikolę tato dowozi natomiast z Kluczborka i można powiedzieć, że on - tak jak córka na ścieżce - robi niezłe akrobacje: - Łącznie z dojazdem na trening muszę poświęcać codziennie od 4 do 5 godzin dla pasji córki. Prowadzę firmę budowlaną i raczej na nadmiar wolnego czasu nie narzekam. Czasami zmieni mnie żona, choć ona też ma sporo pracy. Jak i ona nie może - prosimy dziadka. A jak i on nie może - to zwyczajnie kogoś wynajmuję, aby dziecko dowieźć na trening. Po prostu - wynajmuję transport.
Ci, którzy dowożą dzieci ze strony Opola (około 25-30 km) - skrzyknęli się i podzielili rolami tak, że co tydzień inny rodzic przywozi opolskie dzieci do szkoły podstawowej w Kup. Drugą ekipę opolan dowozi trener Adam Antoszczyk.

- Nie znaliśmy się wcześniej, zaczęliśmy się spotykać na treningach i doszliśmy do wniosku, że trzeba sobie jakoś nawzajem ułatwić życie - mówi Barbara Lesik. Pani Basia pracuje w Walcach, po pracy gna do Opola, gdzie mieszka. Zabiera córki ze szkoły, potem jedzie do Kup na trening, ten kończy się około 20.00, czasem o 21.00. Mali sportowcy mają już tylko czas na powrót do domów, kolację i toaletę. I trzeba spać.
Dzieci na szczęście jedzą obiady w szkole. Pani Basia - już nie. Więc zdarza się jej, że wykupuje obiad w szkole w Kup. Czasami rodzice zrzucą się na pizzę, czasami czymś smakowitym poczęstuję pani Ula, pracująca na szkolnej portierni, To nie jest w zakresie jej obowiązków, ale towarzyszy rodzicom na korytarzu w oczekiwaniu na koniec wielogodzinnego treningu, a już na pewno można liczyć na zaparzoną przez nią kawę czy herbatę.

- Gdy przyjdzie wiosna, to jest lepiej - mówi pan Rafał, tato Agnieszki Lichtenberg-Kokoszki. - Przyjeżdżamy z rolkami i na wiejskich uliczkach bawimy się w jazdę. Jak ktoś nie umiał utrzymać się na rolkach, to się nauczył...

Woda zamiast czekolady

Rodzice przyprowadzają na pierwsze treningi dzieci z różnych powodów:
- Nikola w domu ciągle wywijała fikołki i gwiazdy. Więc szukaliśmy dla niej odpowiedniej sekcji sportowej - mówi pan Darek, tato Nikoli Sykulskiej.

Pan Rafał (tata Agnieszki): - U mnie było i jest to samo. Ściany pobrudzone od opierania się nogami podczas stania na rękach. Agnieszka nie popuści.

Agnieszka jest jedną z dłużej trenujących, bo od ponad 5 lat. Gdy wykonuje układy na batucie, młodsze koleżanki uważnie obserwują jej pracę - lotki (lot w powietrzu z rozpostartymi rękami, niektórzy mówią na to jaskółka lub samolocik), salta, wykroczki - i uczą się.

Gdy "młode" zrobią nowy element poprawnie, pozostali zawodnicy biją brawo, wspierając duchowo młodszych kolegów.

Gdy wracają z zawodów z medalami, to czy jest chociaż McDonald's w nagrodę?
- Wie pani, medal jest dla nich największą nagrodą - mówią rodzice. - Poza tym nasze dzieci doskonale wiedzą, co to jest zdrowa dieta. Na przykład jak trenerzy mówią, że czekolada im nie służy - to odstawiają czekoladę. My wcześniej też mówiliśmy, że nie należy zjadać codziennie tabliczki czekolady. Nie działało.

Ostatnio 7-letnia Ewa, która właśnie rozpoczęła treningi, a wcześniej na widok wody mineralnej krzywiła się jak diabeł na widok wody święconej, oświadczyła mamie: - Na treningi będę brała wodę, bo soki nie gaszą pragnienia. Trenerka tak mówi.

Lekcje odrabiają

- Raz, dwa, trzy… I teraz, i w górę, i wyżej. I myyyśl!
To już oficjalny trening, po leciutkiej rozgrzewce (czyli m.in. 20 kółek truchtu wokół sali gimnastycznej). Oschły krzyk trenera na temat myślenia jest uzasadniony. Bo to ważne - jak ktoś ma zrobić śrubę, opadając na batutę z wysokości 6 metrów - czy zacznie skręcać się od stóp, czy od głowy. Nie ma większej sztuki od umiejętności panowania nad swym ciałem "zawieszonym" powietrzu.

Na trampolinę wchodzi się po tygodniach treningów przygotowawczych, często w tzw. grupie naborowej. Podczas tej szkółki dzieci uczą się podstaw, poczynając od prostego stawania na baczność, poprzez właściwe wykonywanie przewrotów do przodu i do tyłu, a kończąc na opanowaniu własnego ciała, balansowania nim, utrzymywania równowagi. I skupienia się, koncentracji. To procentuje nie tylko podczas późniejszych bardziej zaawansowanych treningów, ale i chociażby w szkole.

- Czego się nauczyłeś - pytam Arona Pałkę, członka kadry wojewódzkiej w akrobatyce. Oczekuję opowieści na temat śrub, wykroków, front-flipów i innych bardziej skomplikowanych salt oraz połączenia tych elementów w spójny układ.

- Skupienia i koncentracji - odpowiada Aron. Chłopak, oprócz tego, że jest jednym z lepszych zawodników, jest też najlepszym uczniem w swojej klasie (w opolskiej SP 5). - Mam średnią 5,18 - mówi. - Bez odrobionych lekcji nie jadę na trening.

A że na treningu musi być zawsze, to i zawsze na lekcje jest przygotowany. Zadania domowe odrobi choćby na przerwie. - Kiedyś zadanie z angielskiego odrobiłem w dwie minuty - mówi chłopak. - To za sprawą koncentracji…

Aron nie ukrywa: - Treningi są ciężkie, układy trudne, dochodzimy do efektów po wielu tygodniach pracy. I nic innego nie chcę robić.
Jest m. in. srebrnym medalistą Ogólnopolskiej Olimpiada Młodzieży w skokach na trampolinie.

Platon się zachwycał

Sekcja akrobatyczna GOK "Gwiazda" Dobrzeń Wielki została powołana w 2009 r. i jest kontynuacją UKS "Gwiazda" Opole założonego w 2007 r. "Gwiazda" jest członkiem Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej i posiada licencję PZAS. Młodzi akrobaci osiągają medalowe miejsca na zawodach rangi ogólnopolskiej. Chłopcy zdobyli wicemistrzostwo Polski juniorów młodszych na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w 2011 roku, są też wicemistrzami Polski młodzików w skokach synchronicznych (na równoległych trampolinach). Dziewczyny nie są gorsze, na międzywojewódzkich mistrzostwach młodzików Agnieszka zdobyła brąz indywidualnie, a także razem z Ulą Lipską - w skokach synchronicznych.

Aby dojść do tych wyników, trzeba najpierw wykonać sporo pracy: - Zaczyna się od grupy przygotowawczej, do której przyjmujemy nawet pięcioletnie dzieci - mówi trenerka Wiktoria Weselak-Antoszczyk. - To tak naprawdę zabawa, z ogromna dozą ćwiczeń z zakresu gimnastyki korekcyjnej, a jak wiadomo dostęp do zajęć korekcyjnych jest ograniczony. Bywa, że dzieci przychodzą do nas z płaskostopiem, a po paru miesiącach ćwiczeń w grupie przygotowawczej - wada ta znika. Podobnie jak wady postawy. W tej chwili w szkole podstawowej prowadzony jest nabór do klasy sportowej, właśnie o profilu akrobatycznym. Zapraszamy wszystkich chętnych rodziców z dziećmi na zajęcia otwarte, które odbędą się 25 lutego w szkole w Kup.

Wszyscy utytułowani w tej chwili młodzi sportowcy z "Gwiazdy" zaczynali od takich grup przygotowawczych. Pojawili się w klubie, bo rodzice nie chcieli, aby ich pociechy spędzały dni całe przed telewizorem, grami komputerowymi oraz surfując w sieci. I zwykle - wbrew powszechnemu przekonaniu, że młodzieży nie interesuje wysiłek - zostawali. Bo akrobatyka to cuda, ciała gimnastyków są elastyczne, rozciągnięte i - z czasem - pozwalają na wykonanie "sztuczek", których zwykły śmiertelnik nigdy nie wykona. W starożytnej Grecji ta dyscyplina była nazywana thaumata, czyli cudowność. Platon uważał, że sprzyja ona doskonaleniu osobowości.

- Ja też zaczynałam w takiej klasie sportowej, do której zaprowadzili mnie rodzice - wspomina trenerka, Wiktoria Weselak-Antoszczyk. - Po dwóch latach ćwiczeń, które były wielką frajdą i zabawą, zaczęła się przygoda sportowa - coraz bardziej skomplikowane układy, udziały w zawodach sportowych, nagrody. I sport stał się moim życiem.

I to pełnym sukcesów - pani Wiktoria to 36-krotna złota medalistka mistrzostw Polski i Pucharu Polski seniorów. Finalistka i medalistka mistrzostw świata i Europy oraz Pucharu Świata. W 1998 roku w skokach na ścieżce akrobatycznej wygrała zawody Pucharu Świata.

To jest na topie

Akrobatyka jest coraz bardziej modna - za sprawą programów "You can dance" (pamiętacie, co wyprawiał Gleba?), dzięki niezwykłym pokazom chińskich artystów-akrobatów (na te pokazy od tygodni wyprzedane są bilety). Są akrobacje na koniach, rowerach, dyskorolkach. Każdy zespół tańca nowoczesnego zatrudnia akrobatę-trenera.
- My zaś prowadzimy zajęcia z czystej akrobacji sportowej - podkreślają trenerzy z "Gwiazdy".

Pasja sportowa połączyła się w ich przypadku z pasją prywatną. - Gdy byłam zawodniczką, Adam był już sędzią. Parę razy podszedł do mnie na zawodach i pogratulował startu. To wszystko, więcej - jako sędziemu - mu nie wypadało - mówi pani Wiktoria. - Potem ja zostałam sędzią i zaczęliśmy się spotykać jako równorzędni przedstawiciele tej profesji. Wtedy okazało się, że oboje chcemy robić w życiu to samo i poświęcić się pracy z dziećmi.

Pani Wiktoria otrzymała wprawdzie propozycje od renomowanych cyrków europejskich oraz amerykańskich (to normalne, że do wyróżniających się zawodników stukają "łowcy głów" szukający gwiazd do sztuki cyrkowej). Ale nie zdecydowała się. Podobnie jak pan Adam, który mógł kontynuować pracę trenerską za granicą (kilka lat tak pracował z reprezentacją Holandii). Wcześniej pan Adam był reprezentantem Polski na zawodach międzynarodowych w gimnastyce sportowej, wielokrotnym medalistą mistrzostw Polski.

Akrobatyka w wersji sportowej jest bezpieczna - zapewniają trenerzy. Trampoliny do skoków są otoczone siatkami bezpieczeństwa, materacami. Nawet jeśli ktoś się z niej osunie - to ma miękkie lądowane.

- Mnie się kiedyś zdarzyło - mówi jeden z młodych sportowców. - I nic, wypadłemna siatkę zabezpieczającą. Pozbierałem się i wdrapałem się na trampolinę jeszcze raz...

- Dzieci nam ufają, są małe, a osoba dorosła, trener - to dla nich gwarancja bezpieczeństwa. Nie możemy ich zawieść. Jesteśmy od tego, aby zawsze złapać - mówi Wiktora Antoszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska