Na bramie nie ma żadnego szyldu, a o tym, że to spopielarnia ciał, można przeczytać dopiero na tablicy informującej o dotacji z Unii Europejskiej.
- Nie wiem jeszcze, czy będziemy zamieszczać duży szyld, wciąż się zastanawiamy - mówi Marcin Mysłek, który w Brzegu razem z bratem prowadzi rodzinny zakład pogrzebowy, a w Skarbimierzu Osiedle otworzył spopielarnię zwłok.
Zobacz: Opole. Kim Lan nie zostanie sprzedany
Piszemy w Skarbimierzu-Osiedlu, choć faktycznie budynek stoi niemal w szczerym polu. Najbliżej stąd do fabryk na poradzieckim lotnisku. I to pewnie jeden z powodów, dla których powstaniu spopielarni nikt się nie sprzeciwiał.
- Tylko raz spotkałem się z radnymi gminy Skarbimierz i opowiedziałem o planach - przypomina pan Marcin. - Nie było jakiś negatywnych głosów, radni byli raczej ciekawi, jak to będzie wyglądało.
Rozmawiamy w niewielkiej hali, stojąc pół metra od wielkiego, obudowanego srebrną blachą pieca. Pierwsze co rzuca się w oczy to ekran dotykowy komputera. Choć - po prawdzie - nie ma tu co dotykać, bo większość parametrów jest automatycznie ustawiana. Tak jak temperatura, która z każdą chwilą rośnie i sięga już ponad 600 stopni Celsjusza.
Zobacz: Opole. Nowy żłobek ruszy w marcu
Pan Marcin odsuwa klapkę na małym, okrągłym okienku i pierwsze skojarzenie jest automatyczne: ogień piekielny. Płomienie buchają z ogromną siłą, a w pomieszczeniu słychać jednostajny huk.
Tak będzie, dopóki piec nie rozgrzeje się do 800 stopni i będzie gotowy na przyjęcie trumny.
- Potem, kiedy kończy się spalanie, w środku jest jasno, bo proch jest biały, a cegły szamotowe są tak rozgrzane, że aż świecą - dodaje Mysłek.
W całej Polsce co roku spala się prawdopodobnie dziesiątki tysięcy ciał
Prawdopodobnie, bo nikt nie ma obowiązku prowadzić żadnych statystyk.
- Szacuje się, że kremacji poddaje się od 10 do 20 procent zmarłych - podaje Mysłek. - To niewiele w porównaniu z Europą Zachodnią, gdzie kremuje się co drugiego zmarłego, nie mówiąc o Czechach, gdzie do urn trafiają prochy 80-90 procent zmarłych obywateli.
Ale i w Polsce przybywa pochówków urnowych
- Coraz więcej ludzi młodych lub z średniego pokolenia chowających swoich rodziców mówi nam: mama wolała jeszcze tradycyjnie, ale ja, to na pewno chcę być skremowany - relacjonuje pan Marcin.
Przeszliśmy właśnie do kaplicy, gdzie można zorganizować ostatnie pożegnanie. Są świece, krzyż, a na suficie podświetlona tapeta z błękitnym niebem i delikatnymi chmurkami. W bocznej ścianie przeszklone okienko, skąd rodzina może obejrzeć, jak trumna z ciałem bliskiego będzie wsuwana do pieca.
W praktyce rodziny rzadko przyjeżdżają do spopielarni - w większości zlecają to zakładom pogrzebowym. Jeśli jednak ktoś chce mieć absolutną pewność, że do urny trafiły prochy jego bliskiego, może przyjechać i poczekać w specjalnie urządzonym pokoiku. Po 2-2,5 godzinach od przyjazdu będzie mógł odebrać urnę wypełnioną bialutkim proszkiem.
Pod lupą
Spopielenie kosztuje 650 złotych, choć firmy pogrzebowe, które regularnie korzystają z usług spopielarni, mają rabaty.
Jeśli zsumuje się koszt spopielenia, tekturowej trumny przeznaczonej do spalenia oraz urny, koszt jest porównywalny do tradycyjnej trumny. Różnicę można zauważyć dopiero na cmentarzu.
Nekropolie w wielu miastach pękają już w szwach, a miejsca pod pochówek i rezerwacje na okres 20 lat są coraz droższe. Z drugiej strony ludzie nie chcą krążyć po całej nekropolii od grobu jednego bliskiego do drugiego. Dlatego coraz częściej decydują się nawet na ekshumację, kremację i pochowanie kilku urn w jednym grobie, co przy tradycyjnym pochówku nie jest możliwe.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?