Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skatowanego psa w lesie znaleźli grzybiarze. Na małą Sunię człowiek wydał wyrok śmierci

Mirela Mazurkiewicz
TOZ
Roczną suczkę skatowaną i porzuconą w lesie znaleźli grzybiarze. Oprawca, którego policja już zatrzymała, sądził, że pies jest martwy.

- Brat wybrał się ze znajomymi do lasu na grzyby. Gdyby nie ten splot wydarzeń, ten pies już dawno by nie żył - opowiada pani Ewa z Tułowic, do której trafiło skatowane zwierzę.

Miejsce, gdzie porzucono suczkę, jest znacznie oddalone od zabudowań. Ludzie, którzy ją znaleźli, początkowo sądzili, że zwierzę jest martwe.

- Sunia leżała zwinięta w kłębek i nie dawała żadnych oznak życia. Na skórze miała larwy. Kiedy podeszli bliżej z trudem podniosła głowę i to chyba ten ostatni odruch ją uratował - relacjonuje pani Ewa.

Jej wybawcy nie mieli ze sobą żadnego koca, niczego, co pozwoliłoby im przetransportować psa. Nie chcieli potęgować jego cierpień. Poszli po pomoc. - Wrócili z policją, która miała ustalić, kto tak bestialsko obszedł się z tą psinką. Widać było, że jeszcze kilka godzin, a wyzionęłaby ducha. Brat, choć był już środek nocy, zabrał ją do weterynarza - opowiada pani Ewa.

Lekarz stwierdził, że młoda, około roczna suczka ma pękniętą czaszkę, do tego wstrząśnienie i opuchnięcie mózgu. Trwa walka o jej oko, ale wiele wskazuje na to, że konieczne będzie jego usunięcie.

- Według weterynarza ona z bardzo dużą siłą została uderzona w głowę - mówi Irena Otremba z opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które pomoże sfinansować leczenie pieska. - Podejrzewamy, że ktoś skatował psa, żeby się go pozbyć. Gdy suczka straciła przytomność, wywiózł ją do lasu, sądząc, że już nie żyje. Paradoksalnie, ta utrata świadomości uratowała psu życie.

Ludzie, którzy znaleźli Sunię (takie dostała imię), nie czekali na policyjne ustalenia, tylko sami postanowili się dowiedzieć, kto zgotował zwierzęciu takie piekło.

- Szybko okazało się, że nasz znajomy zna właściciela suczki. Podobno ten człowiek się przeprowadzał i do nowego lokum nie mógł zabrać jej ze sobą - opowiada pani Ewa. - Nikogo jednak za rękę nie złapaliśmy, więc nie wiadomo, czy to on tak skatował psa.

Policjanci już tego człowieka przesłuchali. - Twierdzi, że oddał psa znajomemu, a ten - kolejnej osobie i to ona skatowała zwierzę - relacjonuje Marzena Grzegorczyk z KWP w Opolu. - Zatrzymaliśmy podejrzanego, usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Przyznał się do winy. Po zaostrzeniu przepisów grozi mu do 3 lat więzienia.

Sunia u pani Ewy zyskała nowy, kochający dom. - Opiekowałam się nią jak małym dzieckiem. Nie mogłabym jej teraz nikomu oddać - zapewnia mieszkanka Tułowic. - Najgorsze chyba już za nami, bo Sunia z dnia na dzień nabiera sił i nawet zaczyna znowu ufać ludziom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto