Skatowali Jacka na śmierć. Żona: "Powinni zgnić w więzieniu" ZDJĘCIA + WIDEO

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Zakatowali Jacka na śmierć. Żona: „Powinni zgnić w więzieniu"
Zakatowali Jacka na śmierć. Żona: „Powinni zgnić w więzieniu" Szymon Kamczyk
To nie było tak, że ja leżałam w szpitalu, a Jacek poszedł na „imprezkę". To był wspaniały człowiek, kochał mnie nad życie - mówi Monika Hryć, żona zakatowanego na śmierć Jacka z Jastrzębia-Zdroju. W poruszającej rozmowie z naszym dziennikarzem opowiada o wielkiej miłości, która łączyła ją z mężem.

Cisza. Tylko to zostało Monice Hryć w świeżo kupionym mieszkaniu w bloku. Planowała z Jackiem przyszłość, chcieli mieć dzieci. Jej świat zawalił się, gdy oprawcy skatowali jej męża na śmierć. A ona poroniła.

Czytaj więcej o tragedii:
Jastrzębie-Zdrój: Dramat rodziny skatowanego na śmierć Jacka: „To jest jakiś koszmar"

- Oni zabrali moje serce. Powinni zgnić w więzieniu - mówi Monika Hryć, drobna, niepozorna blondynka, ściskając w ręku zdjęcie męża. 4 czerwca, około czwartej nad ranem, w rejonie skrzyżowania ulic Solidarności i Jeziorańskiego w Jastrzębiu-Zdroju, Jacek Hryć wracał z dyskoteki w klubie Impresja do domu - wcześniej bawił się na urodzinach u kolegi. Wiele razy imprezował w tym lokalu z żoną, ale tym razem był sam. Ona dzień wcześniej trafiła do szpitala. Nie chciał iść sam. „Idź, pobawisz się, przecież obiecałeś” - namawiała żona.

Rodzina Jacka Hrycia opowiedziała o tragedii przed kamerą:

Napastników było pięciu. Zaatakowali szybko, kopali, by zabić. Skakali po głowie. Potem patrzyli - jakby z niedowierzaniem - na zwłoki młodego mężczyzny leżące na chodniku. Jak sparaliżowani czekali na przyjazd policji. Tylko jeden - który był najbardziej agresywny - uciekł. Ale wpadł kilka godzin później.

W tym samym czasie Monika straciła dziecko w pobliskim szpitalu. Wysłała kilka godzin później mężowi SMS-a. Ale on już go nie odczytał.
To była wielka miłość
Mieszkanie na 4. piętrze. Skromnie urządzone, widać, że niedawno się wprowadzili. Ze zdjęcia na szafce telewizyjnej patrzy Jacek - przystojny, z modną bródką, uśmiechnięty. Za ten uśmiech go kochała najbardziej. Teraz musi sobie życie poukładać na nowo - tak jak te zdjęcia z Jackiem, które leżą w nieładzie na stole. Wszędzie razem, jak papużki nierozłączki... Monika wspomina ich miłość, siedzi skulona, nerwowo ocierając chusteczką łzy.

Poznali się jeszcze w liceum, kiedy mieszkała na co dzień w Kończycach Małych (pow. cieszyński), a on - w Jastrzębiu-Zdroju, dokładnie w Moszczenicy. Zaczęło się od wspólnych rozmów przez internet, aż doszło do pierwszego spotkania. Od razu zaiskrzyło.

- Był tak zdeterminowany, że potrafił nieraz piechotą przejść 13 kilometrów, by się ze mną spotkać. Bardzo mnie kochał, dbał o mnie. Był człowiekiem, który zrobiłby dla mnie wszystko i ja o tym wiedziałam - mówi Monika.

Więcej przeczytaj w Śląsk Plus: Zabili jej męża. Monika: Muszę być silna. Jacek by tego chciał

Najlepsze imprezy na weekend w woj. śląskim

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska