Skazana za Maksa

Fot. Paweł Stauffer
Pani Teresa mówi, że nie wie już, co zrobić, żeby Maks milczał.
Pani Teresa mówi, że nie wie już, co zrobić, żeby Maks milczał. Fot. Paweł Stauffer
Sprawa Maksa najpierw trafiła na języki ludzi z opolskich Grotowic, a potem do grodzkiego sądu. - Winna! - orzekł sąd i skazał właścicielkę Maksa. Za co? Ano za szczekanie.

Cisza nie musi być grobowa

Cisza nie musi być grobowa

Komentuje profesor Zbigniew Hołda, karnista z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:
- Sąd nie miał łatwego zadania. Cisza nocna jest wartością i podlega ochronie prawnej. Trudno jednak określić standard tej ciszy. Z pewnością nie musi to być cisza grobowa. Pytanie, na które musiał odpowiedzieć sąd, brzmi: czy poziom szczekania przekraczał akceptowalny poziom? Ja mam pytanie: czy sąd, karząc właścicielkę psa, wybrał złoty środek polegający na zharmonizowaniu sprzecznych interesów dwóch stron, czy też popadł w skrajność? Nie wiem na przykład, dlaczego powoływał w tej sprawie biegłego, skoro jest to wymagane do pozyskania wiadomości specjalnych? Bardzo dobrze, że "NTO" podejmuje takie tematy. Wielu ludzi ma psy.

Pani ma na imię Teresa i strach w oczach. Każdej nocy się boi, że Maks się znów odezwie. - Czy to znaczy, że mogę wtedy zostać recydywistką? - pyta z niepokojem, bo nigdy wcześniej nie miała do czynienia z wymiarem sprawiedliwości.
Szczekanie zostało oficjalnie potępione przez sąsiada zza płotu i przez grodzki opolski sąd.
Maks ma ponoć szczek potężny, ale myśmy go nie słyszeli, bo Maks do mediów wypowiadać się nie chciał. Ganiał tylko po wielkim podwórku, wypuszczony z kojca, duży, kudłaty i radosny. Na panią skakał, o jedzenie prosił, tulić się chciał. Jako że jest psem, nie czyta pozwów oraz wyroków i nie wie, że jest powodem prawnej potyczki międzysąsiedzkiej. Nie wie nawet, że ktoś za płotem go nie lubi, a dokładnie tego szczeku, którym dziennikarzy nawet nie uraczył.
Najważniejsze jednak jest to, że Maks nie zna się na zegarku. Więc skąd ma wiedzieć, że cisza nocna zaczyna się o 22.00, a kończy o 6.00? Maks żyje sobie dokładnie tak, jak większość przydomowych psów w Grotowicach i we wszystkich wsiach na Opolszczyźnie - dość beztrosko.
Wnoszę o ukaranie
Sprawa zaczęła się w lutym 2003 roku, zaraz po śmierci męża pani Teresy. - Kupiłam wtedy tego psa, bo nagle zostałam sama z nastoletnią córką na końcu świata - opowiada kobieta. - Tutaj zimą lisy z pól przychodzą pod domy. Chciałam się czuć bezpieczna.
Maks miał być orientalnej rasy chow-chow, albo "coś koło tego". Jako szczeniak nawet pyskiem "chińczyka" przypominał, ale potem to już prawie wcale. Trochę rudobrązowy, pysk wydłużony, ciało silne, duże. Mieszka w budzie, na podwórku,
a wokół budy stoi płot.
Wrzesień 2004: Do Sądu Grodzkiego w Opolu.
"Zwracam się z wnioskiem o ukaranie Pani Teresy (...) zamieszkałej (...). Pragnę zaznaczyć, że nie jestem osobą konfliktową i nie obce mi są zasady współżycia społecznego. Sprawa dotyczy notorycznego i uporczywego naruszania ciszy nocnej przez psa rasy wilczur..." - to fragment pozwu przeciwko pani Teresie złożonego przez pana Z. - sąsiada.

Art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń

Art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

Sąsiad nadmienił, że wielokrotnie prosił o uspokojenie psa (- Nigdy nie rozmawialiśmy o tym w dzień, ten pan dzwonił po nocach, w końcu zmieniłam i zastrzegłam numer telefonu - mówi pani Teresa). Wreszcie Z. zaczął wzywać policję. Interwencje i pouczenia funkcjonariuszy okazały się bezskuteczne - Maks szczekał dalej.
"Moim zamysłem nie było, aby sąsiadka moja została ukarana - stwierdził pan Z. w piśmie do sądu - chodziło mi tylko o to, abym mógł spokojnie spać. (...) Chcę zaznaczyć, że będąc obywatelem RP, pracując i płacąc podatki, mam prawo do odpoczynku w porze nocnej."
Przodkami ich są wilki
"Uwaga, dobry pies, ale ma słabe nerwy" - taką tabliczkę pani Teresa powiesiła na swojej bramie wjazdowej. Czy Maks jest nerwowy i groźny - nie wiemy. Nie było to także przedmiotem dyskusji ponad płotem i w sądzie. Zeznawał pokrzywdzony, obwiniona, działaczka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i świadkowie - rodzina pana Z. i ludzie mieszkający w pobliżu. Wypowiedział się także biegły, chociaż on akurat Maksa nie widział na oczy.
"Psy są zwierzętami stadnymi, przodkami ich są wilki" - stwierdził zaraz na początku swojej opinii dla Wysokiego Sądu. Dokładnie opisał, jako że jest specjalistą od zachowania tych zwierząt oraz ich relacji z ludźmi. Uznał, że niewyprowadzanie psa na spacery poza posesję powoduje, że pies nie ma możliwości poznania przyczyn różnego rodzaju odgłosów, hałasów, np. ruchu ulicznego.
Dlatego zwierzę zaniepokojone nieznanymi zjawiskami za każdym razem stara się dać znać o swojej obecności, np. szczekaniem. "Sytuacja pogarsza się jeszcze w okresie nocnym, kiedy pies zostaje sam narażony na różne bodźce słuchowe i musi sprostać obowiązkom osobnika alfa - dbać o dobro "stada" i nie dopuścić do jakiegokolwiek zagrożenia" - napisał biegły.
A Maks, wstyd przyznać, dopuścił do zagrożenia: kilka miesięcy temu ktoś się włamał do domu pani Teresy.
- Gdzie był wtedy pies? - chcieli wiedzieć policjanci.
- W kojcu - przyznała pani Teresa. - Nie wypuszczam go w nocy, bo nie chcę dodatkowo drażnić sąsiada.
To pies wyjątkowy
Ludzie z Grotowic nie mają do Maksa podejścia naukowego i śmieją się z tej całej sytuacji. Większość ma psy przy domach. Wiadomo, że one szczekają, a nawet czasem wyją nocną porą, choćby po to, żeby odpowiedzieć na zawodzenie psów z sąsiedniego Metalchemu. Taka ich natura.
Ale biegły uważa Maksa za zwierzę wyjątkowe. Sądzi, że właścicielka popełniła szereg błędów wychowawczych. Dla potwierdzenia specjalista omawia zachowanie owczarków niemieckich i kaukaskich. Daje jednak nadzieję: psa można w ciągu 2-3 miesięcy wyszkolić, a w razie konieczności można użyć leków psychotropowych - antydepresyjnych takich jak prozac.
- Dawałam mu już tabletki uspokajające, takie, jakie się czasem zwierzętom podaje w sylwestra, żeby nie reagowały na huk petard - mówi ponuro pani Teresa. - Już nie wiem, co ja mam zrobić, żeby Maks milczał.
Zapadł wyrok
Sąd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej stwierdził, iż pies obwinionej od października 2003 do września 2004 niejednokrotnie szczekał po godzinie 22.00, a jego ujadanie trwało nawet do godziny 3.00.
- Szczekał, bo był młody - powiedzieli nam najbliżsi sąsiedzi. - Nam to szczekanie nigdy nie przeszkadzało, sami trzymamy przy domach psy...
Ale sąd uznał, że te inne psy są mniejsze i szczekają ciszej. Poza tym jeden z sąsiadów mieszka nieco dalej, a drugi ma plastikowe okna - pewnie dlatego Maks im nie przeszkadza.
Pan Z. psa nie posiada. Pracuje "w ruchu ciągłym", w systemie zmianowym, co oznacza także nocki. Charakter jego pracy wymaga "wysokiej sprawności psychofizycznej". Musi więc mieć możliwość się wyspać. Z powodu Maksa pan Z. ma jednak z tym kłopoty, na co przed sądem przedstawił lekarskie zaświadczenie.
Wyrok zapadł 24 czerwca 2005.
Sąd uznał panią Teresą winną popełnienia zarzucanego jej czynu, czyli wykroczenia z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń. Będąc właścicielem psa, poprzez jego szczekanie w nocy zakłóciła ciszę nocną panu Z. Zdaniem sądu "dla wypełnienia znamion wykroczenia wystarczy, iż określone zachowanie zakłóca spokój tylko jednej osoby". Dlatego nie ma znaczenia, że inni sąsiedzi uważają szczekanie psa za naturalne. W ocenie sądu na obwinionej "ciążył obowiązek takiego trzymania psa, które nie zakłócałoby spoczynku nocnego sąsiadowi".
Pani Maksa została skazana na grzywnę w wysokości 100 zł. Właśnie wniosła apelację od wyroku.
- Nie będę na ten temat z prasą rozmawiał - stwierdził krótko i stanowczo pan Z., kiedy się z nim skontaktowaliśmy.
Co na to Maks? A nic. Merda ogonem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska