Skłóceni z życiem. W 2009 roku już ponad stu Opolan popełniło samobójstwo

fot. Daniel Polak
fot. Daniel Polak
Kobiety chcą umierać pięknie, bez krwi i sznura na szyi. Mężczyźni nie zważają na formę - dla nich liczy się skuteczność. Dlatego wśród Opolan, którzy w tym roku odebrali sobie życie, aż 87 procent stanowi płeć pozornie silniejsza.

Żona Janusza od kilku tygodni pracowała w Holandii. On został w Opolu, bo właśnie dostał posadę kierowcy w firmie transportowej. Małżeństwo rozpaczliwie potrzebowało pieniędzy na spłatę kilku kredytów. Bank groził już wyrzuceniem z mieszkania, a Janusz swój strach przed przyszłością topił w alkoholu. Pochmurnego marcowego dnia, kilka dni po swoich 40. urodzinach Janusz w samotności pił i rozmyślał o swoim nędznym życiu. Szef właśnie wylał go z pracy za pijaństwo, a w skrzynce znalazł kolejny list z banku. Wypił dwie trzecie butelki, zszedł do piwnicy, wspiął się na skrzynkę z narzędziami i zawisł na pasku od spodni. Sąsiad znalazł go po kilku godzinach.

- Strach przed narastającymi długami wobec banków i samotność to obecnie najpowszechniejsze przyczyny podobnych tragedii - mówi psycholog Elżbieta Kłosińska z Kędzierzyna-Koźla, która założyła niedawno ośrodek wsparcia dla osób noszących się z zamiarem odebrania sobie życia.

Dlaczego akurat w tym mieście?
- W 2008 roku na własne życie targnęło się tu 18 osób, w tym już 17 - mówi Hubert Adamek, rzecznik prasowy policji w Kędzierzynie-Koźlu.

W miniony czwartek 60-latek zastrzelił się z broni myśliwskiej, dwa dni wcześniej mieszkaniec osiedla Blachownia powiesił się. Podobne tragedie zdarzają co kilka tygodni. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy nierzadko mówią o Kędzierzynie-Koźlu "miasto samobójców".

- Z prośbą o wsparcie dzwoniło już do mnie wiele osób. Co ciekawe, nawet z Olkusza. Dowodzi to, że ośrodki wsparcia dla osób, które nie radzą sobie z problemami, są bardzo potrzebne - podkreśla Elżbieta Kłosińska.

Jednak wbrew pozorom to nie Kędzierzyn-Koźle, a Opole przoduje w czarnych statystykach.
- Tylko w pierwszych trzech kwartałach tego roku prób samobójczych było tu 78, z czego 36 zakończyło się śmiercią - wylicza Maciej Milewski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - I wśród
tych 36 ofiar aż 31 to mężczyźni.

Ofiary coraz młodsze

24 listopada w Prudniku na swoje życie targnął się 14-letni Dawid. Znajomi mówią o nim "złote dziecko".
- Był spokojny, kulturalny i zawsze uśmiechnięty - zapewniają. A mimo to nie wszyscy darzyli chłopca sympatią. Przyjaciele Dawida opowiadają, że padł ofiarą szkolnych szykan ze strony starszych uczniów. - Właśnie z tego powodu odebrał sobie życie - twierdzą uczniowie szkoły, do której chodził zmarły 14-latek. - Nie wytrzymał ich presji i wyzwisk.

- Na samobójstwa decydują się już nawet dzieci. Ich liczba rośnie i to jest przerażające - przyznaje Maciej Milewski.

Zdarza się, że nawet ośmiolatki targają się na swe życie, lecz największy problem jest wśród nastolatków. Powody są różne - od konfliktów z otoczeniem, przez problemy w nauce po zawody miłosne. Te ostatnie pchają ku autodestrukcji zarówno chłopców, jak i dziewczęta.

- Dowiedziałam się, że chłopak, z którym chodziłam przez cztery miesiące, zdradzał mnie z innymi, a w dodatku obgadywał i rozpowiedział znajomym, że mam łuszczycę, którą za wszelka cenę starałam się ukryć - opowiada 18-letnia Marta z Opola. - Wzięłam z apteczki w łazience wszystkie tabletki, włączyłam muzykę, położyłam się do łóżka i zaczęłam po kolei opróżniać kolejne fiolki. Połknęłam kilkadziesiąt różnych ampułek…

Życie zawdzięcza szybkiej reakcji rodziców. Wezwane przez nich pogotowie zabrało dziewczynę do szpitala. Tam zrobiono jej płukanie żołądka i zastosowano kurację wątroby. Po kilku dniach wróciła do domu.

- To było głupie, szczenięce. Minęło 1,5 roku i wiem, że już nigdy nie będę się truć ani w inny sposób targać się na własne życie - zapewnia dziś Marta. - Wtedy chyba też tak naprawdę nie chciałam się zabić, po prostu się załamałam. To był impuls.

Tak jak w większości przypadków. Działanie w afekcie, pod wpływem chwili cechuje zdecydowaną większość samobójców.

- I najczęściej do takich prób dochodzi po kłótni z bliską osobą, pod wpływem alkoholu lub narkotyków - zwraca uwagę Hubert Adamek z policji w Kędzierzynie-Koźlu.

Na trzeźwo się tego nie robi

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, dlaczego na odebranie sobie życia rzadziej decydują się kobiety, lecz statystyki nie pozostawiają wątpliwości: panie stanowią wśród samobójców grupę najwyżej 15 procent.

Pani psycholog wyjaśnia ten fenomen w brutalnie prosty sposób. - Panowie znacznie chętniej niż panie sięgają po rozwiązania radykalne. Kobiety, jeśli w ogóle chcą umierać, to pięknie. Wybierają raczej tabletki i inne środki chemiczne, a faceci sięgają po sznur, podcinają żyły czy strzelają do siebie z broni palnej - tłumaczy Elżbieta Kłosińska. - Metody kobiet są więc mniej skuteczne, ale też one są silniejsze psychicznie niż ich brzydsze połowy.

Czy się to komuś podoba, czy nie statystyka samobójstw pokazuje niezbicie, że psychicznie silniejszą płcią są bez wątpienia kobiety.

Wśród dzieci i młodzieży powody samobójstw są najczęściej dwa: poczucie winy i poczucie krzywdy. U dorosłych sprawy są bardziej złożone.

- Ale alkohol i kłótnia, np. małżeńska, to mieszanka, która może prowadzić do próby odebrania sobie przez kogoś życia - mówi Hubert Adamek. - W zdecydowanej większości przypadków ofiary samobójstw były pod wpływem alkoholu.

To krzyk rozpaczy

Gdy ktoś mówi, że idzie odebrać sobie życie, wezwanie policji i szybka reakcja stróżów prawa pomaga zapobiec tragedii. Tak jak 28 października, gdy dyżurny komendy w Prudniku odebrał telefon, że w jednej z pobliskich wsi 30-letnia kobieta chce popełnić samobójstwo. Najpierw wywołała domową awanturę, a potem wybiegła z domu z żyletkami. Policjanci natychmiast zaczęli poszukiwać kobiety. Znaleźli ją kilkaset metrów od domu, już z zakrwawionymi dłońmi i nadgarstkami. Była zdecydowana odebrać sobie życie, uratowali ją w ostatniej chwili.

- Patrz, powieszę się, będziesz mnie miała na sumieniu - mamrotał niemal bez świadomości, ale ku przerażeniu koleżanki wyjął z kieszeni sznur, umocował do gałęzi i powiesił się. Tylko szybka reakcja kobiety, która chwyciła samobójcę za nogi i uniosła do góry, a potem krzykiem wezwała pomoc, pozwoliła uniknąć tragedii.

Liczba samobójstw często rośnie też w okresie świąt i na początku roku. Wtedy jest to zwykle wynik samotności, z którą wielu sobie nie radzi. Zarówno eurosieroty, jak i osoby dorosłe i wydawałoby się twarde.

- Dlatego w święta warto okazać zainteresowanie osamotnionym znajomym czy sąsiadom. Taki prosty gest może zapobiec niejednej tragedii - zachęca Elżbieta Kłosińska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska