Słaby mecz TOR-u Dobrzeń Wielki

fot. Krzysztof Świderski
Stoper Łukasz Kotala (nr 17) skutecznie bronił dostępu do bramki TOR-u. W 79. min defensywę gospodarzy rozbił Maciej Miga (nr 14).
Stoper Łukasz Kotala (nr 17) skutecznie bronił dostępu do bramki TOR-u. W 79. min defensywę gospodarzy rozbił Maciej Miga (nr 14). fot. Krzysztof Świderski
TOR Dobrzeń Wielki zagrał kolejny słaby mecz i po raz piąty z rzędu przegrał.

- Bez jakiegoś wstrząsu się już nie obejdzie - przyznał po meczu jeden z działaczy TOR-u.

- Czy należy spodziewać się zmiany na stanowisku trenera - zapytaliśmy więc prezesa klubu Gintera Strzysa.
- W tygodniu zbiera się zarząd i będziemy się zastanawiać co zrobić, by było lepiej - wymijająco powiedział prezes klubu.

Mecz stał na żenująco słabym poziomie. Przez godzinę (!) żadna z ekip nie potrafiła stworzyć bramkowej okazji. A kiedy już przed szansą stanął Bartłomiej Kobiera (w 60. min Łukasz Kotala zbyt słabo zagrał do bramkarza), to tak nieprecyzyjnie lobował Rafała Balsewicza, że piłka przeleciała obok bramki.

Duży wpływ na końcowy wynik miała sytuacja z 42. min i czerwona kartka dla Damiana Kota. Osłabiony TOR w drugiej odsłonie nie miał już żadnych argumentów w budowaniu akcji ofensywnych.

- Po stracie Damiana musieliśmy grać inaczej, niż to sobie założyliśmy przed meczem - wyjaśnia Filip Sikorski, pomocnik TOR-u.
- Mieliśmy grać wysoko na połowie rywala, od początku go przycisnąć. Niestety musieliśmy się cofnąć i nie dać się skontrować.
Silesius też grał bez pomysłu, a jego akcje zaczepne łatwo i pewnie rozbijali miejscowi obrońcy. Do 79. min, kiedy padła pierwsza bramka, grający w przewadze Silesius miał tylko jedną okazję Kobiery.

- Powinniśmy szybciej zdobyć bramkę, ale nasza drużyna jakoś sennie grała, podobnie zresztą jak zespół z Dobrzenia - przyznał Maciej Miga, który otworzył wynik meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na bramkę główkował Mateusz Pęchra. Strzał odbił Balsewicz, ale piłka spadła pod nogi Migi, który z 2 metrów skierował ją do pustej bramki.

Radość strzelca gola i jego kolegów były olbrzymia.
- Nie jestem żadnym bohaterem, to była bardzo prosta sytuacja do strzelenia bramki i gdybym jej nie wykorzystał to byłbym antybohaterem - przekonywał Miga.
- Myślę, że obie drużyny stać na więcej. Nie poziom się liczy, a punkty.

Trzy minuty później Silesius przypieczętował zwycięstwo. Po kontrataku z dystansu uderzył Kamil Kowalczyk, a Balsewicz sparował piłkę przed siebie. W drużynie gospodarzy zabrakło asekuracji, do piłki dobiegł Bartłomiej Gonciarz i wepchnął ją do siatki.

Po ostatnim gwizdku sędziego z głośników popłynął przebój Elektrycznych Gitar o wiele mówiącym tytule "To już jest koniec".

- Mam nadzieję, że to jeszcze nie jest nasz koniec i w następnym meczu będzie dużo lepiej - podsumował Sikorski.
- Nam przede wszystkim potrzeba strzelenia bramki. Nasz cały ból tkwi w tym, że nie potrafimy zdobyć gola.

Antybohater

- Zachowałem się jak junior i nic nie usprawiedliwia takiego postępowania - przyznał po meczu Damian Kot. W 42. min stoper i zarazem kapitan TOR-u nie wytrzymał nerwowo i po ostrym ataku Szymona Mokrzyckiego, bez piłki kopnął go w nogi. Sędzia, który stał kilka metrów od zdarzenia, nie miał wątpliwości i pokazał czerwoną kartkę.
- Nigdy niczego podobnego nie zrobiłem, ale dziś dałem ponieść się emocjom - dodał zawodnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska