18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Ślady krwi na śniegu. Spacery kontra polowanie w Lesie Witkowickim

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Okoliczni mieszkańcy są zszokowani tym, co znajdują w Lesie Witkowickim, który ma służyć spacerom i rekreacji. Widoki, jakie ujrzeli, uwiecznili na zdjęciach. Przedstawiają one ślady krwi na śniegu i pióra prawdopodobnie ustrzelonych ptaków, a w krzakach ciało sarny. Odwiedzających las przeraziło też niedzielne , przedpołudniowe polowanie, przed którym nikt ich nie ostrzegł.

- Codziennie chodzę do tego lasu na długie spacery z psem. Od miesiąca trafiam na myśliwych i słyszę strzały. W niedzielę było dwóch myśliwych, którzy przy mnie strzelili do ptaka. Centralnie nad moją głową, tak, że czułam, jak śrut spada dookoła mnie. Przestraszyłam się - opowiada jedna z mieszkanek pobliskiego terenu. - Wcześniej zszokowały mnie plamy krwi, ewidentnie po polowaniu. Trafiłam na nie dwa tygodnie temu. Były na głównej ścieżce, którą wszyscy chodzą, także dzieci.

Nasza rozmówczyni nie kryje, że jest przeciwna polowaniom. Ale jeśli już się odbywają, i to w takich miejscach jak popularny teren spacerowy, z trasą edukacyjną, szlakami rowerowymi i turystycznymi , oczekiwałaby wywieszenia jakichkolwiek ostrzeżeń. - Nie ma nawet głupiej kartki „Uwaga polowanie”, a w niedzielę odbywało się ono w godzinach od 10 do 12, kiedy wszyscy tam spacerują - mówi mieszkanka Witkowic.

Las Witkowicki położony jest w północnej części Krakowa, niedaleko gęsto zaludnionego osiedla Górka Narodowa. Jest to las łęgowy, przez który płynie rzeka Bibiczanka. Atrakcję lasu stanowią m.in. liczne gatunki ptaków, wśród nich dzięcioł zielony, kowalik, a nawet rzadko spotykany zimorodek.

Mieszkańcy pytają, czy to dozwolone, by na rekreacyjnym terenie w mieście, w parku leśnym - organizować polowania. Sprawę zgłosili radnej miasta Teodozji Maliszewskiej (PO), która przekazała ją dalej.

- To jakiś obłęd. Przecież to jest rejon, gdzie spacerują mieszkańcy, rodziny z dziećmi, szczególnie w weekend. Po pierwsze chodzi o bezpieczeństwo, po drugie w mieście chyba nie powinno być polowań. Po trzecie, czy to normalne zostawiać tak na widoku ślady krwi i ciało zabitej sarny? - komentuje radna.

O całej sytuacji powiadomiony został magistracki Wydział Kształtowania Środowiska, który odpowiada za gospodarkę łowiecką i nadzór nad kołami łowieckimi.

- Występujemy do Polskiego Związku Łowieckiego o wyjaśnienia co do przebiegu polowania - mówi Dariusz Nowak z biura prasowego krakowskiego magistratu. Urząd zajmie się sprawą ciała sarny, które powinno zostać usunięte.

Sprawą zajęła się krakowska policja, po tym, jak w ostatnią niedzielę otrzymała zgłoszenie, że ktoś strzela w Lesie Witkowickim. Funkcjonariusze byli na miejscu. Przedstawiciele Koła Łowieckiego „Żubr”, które działa na tym terenie, poinformowali policję, że trwało tam polowanie na bażanty i lisy, prowadzone zgodnie ze wszystkimi wymogami. - Będziemy wszystko badać i wyjaśniać - mówi st. asp. Barbara Szczerba, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że znaleziona przez mieszkańców sarna, mogła zostać potrącona, a następnie rozszarpana przez inne zwierzęta.

Skontaktowaliśmy się z PZŁ. Przedstawiciele związku informują, że w niedzielę do Lasu Witkowickiego udało się trzech myśliwych, a każdy miał pozwolenie na indywidualne polowanie na bażanty i lisy. W przypadku indywidualnych polowań nie jest wymagane ostrzegawcze oznakowanie terenu - tak jest dopiero przy zbiorowych polowaniach (mogą się już zaczynać od dwóch uczestników).

W lesie na obszarze miasta wolno urządzać polowania. Obowiązują wówczas takie same przepisy jak wszędzie, zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska. Zatem myśliwi mogą polować nie bliżej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych oraz co najmniej 500 m od miejsc, gdzie odbywają się zgromadzenia publiczne. Natomiast ustawodawca nie przewidział przepisu, który nakazywałby zachowanie odległości od ogólnodostępnych ścieżek w lesie.

- W Lesie Witkowickim nie poluje się na sarny, bo do takiej zwierzyny strzela się kulami. Wtedy trzeba mieć zapewniony naturalny kulochwyt (czyli barierę, która zatrzymuje kule - przyp. red.), ponieważ kula leci nawet trzy kilometry. W tym lesie jest to więc wykluczone - mówi Leszek Paczkowski, instruktor Zarządu Okręgowego PZŁ w Krakowie. - Na tym terenie dopuszczone jest polowanie na zwierzynę drobną, taką jak ptaki, lisy, zające, przy użyciu broni śrutowej.

Co do znalezionego truchła sarny, najprawdopodobniej - jak uważa Paczkowski - było to zwierzę potrącone przez auto (częsty przypadek w tym rejonie), które następnie zagryzły i zjadły albo bezpańskie, zdziczałe psy, których wataha wałęsa się po tym obszarze, albo mieszkające nad Bibiczanką lisy lub jenoty. Dowiadujemy się też, że dzikie psy mogą być niebezpieczne dla ludzi, jednak obecne przepisy nie pozwalają na ich odstrzelenie przez myśliwych.

Jak tłumaczy Paczkowski, myśliwi są przeszkoleni, mają doskonałe lunety i lornetki, a wystrzelony przez nich śrut nikomu ze spacerujących nie robi krzywdy.

- Myśliwi mają tak przeprowadzać polowania, żeby nie zagrażać ludziom. Ale zastanowimy się, czy nie jest potrzebna zmiana przepisów, tak żeby wprowadzić dodatkowe elementy bezpieczeństwa, i może zwrócimy na to uwagę PZŁ - deklaruje jeszcze w imieniu magistratu Dariusz Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Ślady krwi na śniegu. Spacery kontra polowanie w Lesie Witkowickim - Dziennik Polski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska