Sławomir Moździoch: - Przeniósłbym amfiteatr w inne miejsce w Opolu

fot. Archiwum
Archeologowie odkryli nie tylko wały, ale także drewniane ulice i domy. Na początku szacowano ich liczbę na 180, teraz zredukowano ją do 100.
Archeologowie odkryli nie tylko wały, ale także drewniane ulice i domy. Na początku szacowano ich liczbę na 180, teraz zredukowano ją do 100. fot. Archiwum
- Nie powinniśmy jednak mieć żadnych kompleksów z tego tytułu, że Ostrówek był grodem, a nie miastem, którym próbowano go obwołać. Mieliśmy inną kulturę, ale to nie znaczy, że gorszą.- mówi profesor Sławomir Moździoch, kierownik Zakładu Archeologii w Instytucie Historii Uniwersytetu Opolskiego.

- Rozpoczęto prace wykopaliskowe na terenie opolskiego amfiteatru. Dziś, gdy powstaje nowy obiekt, trudno sobie wyobrazić, że stało tam coś innego. Gdyby cofnąć się np. do X wieku, to co byśmy zobaczyli?
- Gród otoczony fosą i drewnianym wałem. Celowo zbudowano go blisko Odry, na podmokłych terenach. Potencjalnemu wrogowi utrudniało to atak. Ostrówek był jedną z kilkunastu stanic, które powstały w państwie Piastów na początku X wieku i były znakomitym produktem ówczesnej myśli inżynierskiej. Gdy odwiedzają nas naukowcy z Zachodu, zawsze zachwycają się polskimi budowlami z drewna. Wtedy nawet drogi powstawały z tego materiału.

- Gdy Niemcy odkryli Ostrówek, byli mocno zaskoczeni jego słowiańskimi korzeniami.
- Dziś oni też nie mają już wątpliwości, że powstające na granicy państwa Piastów i Niemiec drewniano-ziemne grody były polskie. To są bezsprzecznie nasze korzenie. Powinniśmy o nich mówić, pokazywać je. I nie ma to nic wspólnego z nacjonalizmem. W ten sposób okazujemy szacunek wobec naszych przodków. Powinniśmy być dumni z Ostrówka.

- Ale czy nasi przodkowie nie byli Normanami? Wysunął pan kiedyś zaskakującą hipotezę o obecności wikingów w Opolu.
- Wikingowie lub Pomorzanie mogli wchodzić w skład piastowskiej drużyny najemników, stacjonującej w grodzie. Hipoteza nie wzięła się z niczego. Podczas wykopalisk znaleziono około 100 zabawek - długich łódeczek z kory. Identyczne znajdywano w grodach nadmorskich, ale nigdzie w tak dużej ilości. Ponieważ świat zabaw dzieci jest najczęściej odzwierciedleniem codziennego życia dorosłych, można przypuszczać, że grodzianie szczególnie często korzystali z tego typu środka transportu. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w owych czasach wzorowano się na wikingach. Ich styl życia, walki wielu wojom bardzo się podobał. Ale nawet gdyby wojami byli sami Skandynawowie, to gród budowała miejscowa ludność.

- Dawniej uważano jednak, że gród był osadą rzemieślników.
- Ta wizja Ostrówka odchodzi do przeszłości. Powstała w latach 50. i 60. XX wieku. Wówczas nasi naukowcy próbowali wykazywać, że kultura słowiańska wcale nie była gorsza od kultury zachodnioeuropejskiej. Stąd wzięła się np. teza o znakomicie rozwiniętym rzemiośle na Ostrówku. Teraz wiemy, że doszło do nadinterpretacji znalezisk. Nie powinniśmy jednak mieć żadnych kompleksów z tego tytułu, że Ostrówek był grodem, a nie miastem, którym próbowano go obwołać. Mieliśmy inną kulturę, ale to nie znaczy, że gorszą.

- Wróćmy do grodu. Ile liczył domów?
- Dawniej zakładano, że aż 180. Teraz tę liczbę zredukowano do około 100. To był gród służący do ściągania danin dla władcy. Dlatego stacjonowała w nim drużyna wojów licząca około 20 mężczyzn plus ich rodziny. W osadzie nie ma więc miejsca na handlarzy, kupców i rzemieślników, czy duchowieństwo. Oni by się tam po prostu nie zmieścili. Pamiętajmy, że ówczesny wojownik potrafił wytworzyć niemal wszystko na swoje potrzeby. M.in. dlatego w grodzie trzymano zwierzęta: bydło, kozy, świnie i psy.

- Czy ówcześni mieszkańcy mieli kontakt z resztą świata?
- Tak, i to z bardzo odległymi krainami. W Opolu znaleziono muszle ślimaka kauri, żyjącego w Morzu Czerwonym i Oceanie Indyjskim, a także ostryg z mórz południowych. Bliski Wschód był w tym okresie rzeczywiście bliski, skoro do nie najpotężniejszego przecież grodu, jakim było Opole, grodu leżącego w nie najpotężniejszym państwie Europy, docierał złotogłów, wyroby z kości słoniowej oraz tkaniny wykonane z sierści wielbłądziej lub wełny owcy pramerynosa. Wspomnieć można tu także o fragmencie misy szklanej arabskiego pochodzenia.

Drewniano-ziemne wały wciąż drzemią gdzieś pod amfiteatrem. W X wieku skutecznie broniły Ostrówka przed wrogami.
(fot. fot. Archiwum)

- Kiedy nadszedł koniec grodu?
- To działo się stopniowo. Najważniejszą datą jest ulokowanie w pierwszej połowie XIII wieku miasta na prawym brzegu Odry. Ostrówek tracił znaczenie na rzecz nowo powstałego organizmu miejskiego. W XIII wieku w miejscu drewniano-ziemnych wałów dawnego grodu stanęły mury średniowiecznego zamku. To zamyka wczesnośredniowieczny rozdział w dziejach miasta, choć w przyszłości archeologowie na pewno uzupełnią go o kolejne fakty.

- Czyli jest coś, czego o Ostrówku jeszcze nie wiemy?
- Ależ oczywiście. Zagadką jest przebieg wału obronnego. Odkryto go tylko w dwóch miejscach. Jest hipotetyczne założenie, że Zamek Piastowski stał dokładnie w miejscu Ostrówka, ale pewności nie mamy, bo dokładnych badań nie było. Jest natomiast wątpliwość, czy stawiano gruby kamienny mur na warstwie drewna. Przecież ono z czasem będzie się jednak rozkładać. Brak dokładnego przebiegu wału otwiera także pole dla hipotezy, że gród był jednak większy, niż dziś zakładamy. Poza tym Ostrówek mógł być rozbudowywany. Jeśli trafimy na dobrze zachowany fragment drewna, będziemy mogli określić dokładną datę powstania grodu.

- Czy dzięki wykopaliskom uda się odnaleźć również cmentarz, którego szukano już kilkakrotnie?
- Przy grodach piastowskich właściwie cmentarzy nie ma. Co robiono ze zmarłymi? Tak naprawdę to trzeba zadać pytanie o cały obrządek pogrzebowy, o którym nie wiemy nic. Niewykluczone, że był to obrządek całopalny (palenie zwłok - red.), a prochy np. wysypywano do Odry. Pewnie wielu naukowców teraz zaprotestuje, ale znając różnorodność obyczajów pogrzebowych - to jest wersja całkiem możliwa.

Historia

Historia

Ostrówek odkryli Niemcy w 1930 roku, gdy kopano ziemię pod fundamenty Rejencji Opolskiej (dziś Urząd Wojewódzki). Robotnicy natrafili na świetnie zachowane resztki średniowiecznej drewnianej osady - domów oraz ulic. Prace archeologiczne wznowiono po zakończeniu II wojny światowej i z przerwami prowadzono do 1978 roku. Wówczas ostatni wykop zasypano i definitywnie, za względu na brak pieniędzy, zrezygnowano z rekonstrukcji fragmentu grodu. W myśl koncepcji architektów muzeum miało składać się z części podziemnej (szklano-betonowa kopuła na filarach osłaniałaby fragment wykopu z zakonserwowanymi resztkami domów i ulic) i naziemnej (m.in. stała ekspozycja zabytków ruchomych). Wprawdzie w latach 90. XX wieku w piwnicach nowego zaplecza amfiteatru pokazano niewielkie fragmenty grodu, ale wie o tym w Opolu niewiele osób, nie mówiąc o turystach, którym do tej pory pokazywano stary amfiteatr.

- Ostrówek to wyjątkowe miejsce, ale nie boi się pan sytuacji, że będziecie pracować przez kilka miesięcy i nic nie znajdziecie?
- Zawsze jest taka możliwość. Ale to nic, to też jest wynik dla naukowca. Dzięki temu będziemy bliżsi np. precyzyjniejszej odpowiedzi na pytanie o wielkość grodu. Ale osobiście wątpię, że na nic nie natrafimy. Będziemy działać na terenie sceny i na placu manewrowym w okolicach Miejskiego Ośrodka Kultury. Na tych terenach wykopalisk nie prowadzono. Dlatego liczymy, że znajdziemy np. fosę. To skarbnica wiedzy dla archeologa, bo tam mieszkańcy grodu wyrzucali wiele niepotrzebnych rzeczy, a dla nas dziś cennych.

- Kilka dni temu jeden z miejskich urzędników powiedział mi, że wolałby, abyście niczego nie znaleźli. W ratuszu boją się, że spowolnicie inwestycję.
- Nie ma się czego obawiać. Wiemy dobrze, że amfiteatr ma być gotowy wiosną 2011 roku, a my na nasze prace mamy czas do kwietnia przyszłego roku. Nie zamierzamy przeszkadzać tak ważnej inwestycji. Chcemy tych terminów dochować, choć nie będzie to łatwe, bo ze względu na potwornie grube zbrojenie sceny nie mogliśmy przez miesiąc rozpocząć wykopalisk.

- Dzięki wykopaliskom o Ostrówku znów zrobiło się głośno. Czemu gród nawet w Opolu jest tak mało znany?
- Gdyby choć niewielki fragment został zrekonstruowany, to sytuacja byłaby zupełnie inna. Wiele lat temu zdecydowano jednak, że amfiteatr jest ważniejszy. Szkoda, bo ja amfiteatr przeniósłbym w inne miejsce. I tak - byłby w Opolu nie tylko festiwal, ale i wczesnośredniowieczny gród, który teraz przykrywa gruba warstwa ziemi. Ale kto wie, może kiedyś uda się jeszcze pogodzić obie rzeczy? Teren, gdzie planowano kiedyś rekonstrukcję, wciąż nie jest zabudowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska