Sławomir Szmal: Mam zadrę w sercu

Związek Piłki Ręcznej w Polsce - www.zprp.pl
Związek Piłki Ręcznej w Polsce - www.zprp.pl
Po meczu z Chorwacją wiedziałem, że każdy z nas włożył w pojedynek wszystkie swoje siły, całą swoją koncentrację na maksa, i to był jeden z najlepszych naszych meczów, jakie rozegraliśmy. I nie zabrakło nam szczęścia, tylko obiektywizmu arbitrów

- Uronił pan łzę po ostatnim meczu mistrzostw Europy?
- To był dla nas bardzo przykry moment. Jestem sportowcem i mam swoje marzenia. Z nimi jechałem do Austrii. I byliśmy tak blisko podium, tak blisko medalu, a jednak czegoś zabrakło i wracaliśmy z niczym. Dlatego po ostatnim meczu pojawiły się łzy. Ale takie momenty też są wpisane do naszego zawodu. Musimy nauczyć się z tym żyć.

- Łzy, ale wzruszenia, pewnie polały się także na warszawskim Okęciu, bo kibice zgotowali wam mistrzowskie powitanie.
- Przyznam, że wracaliśmy w kiepskich nastrojach i nikt nie zdawał sobie sprawy, że czeka nas takie powitanie. Być może nie każdy zdaje sobie sprawę, ile wysiłku fizycznego i psychicznego kosztuje taki turniej. Dla organizmu to jest bardzo wymagający sprawdzian. Wracasz zmęczony i przegrany. Brakuje motywacji do dalszej pracy i wiesz, że od razu musisz jechać do klubu i zabierać się do pracy. Trenować dwa razy dziennie, a czasem i więcej. I nagle widzisz na lotnisku masę ludzi, którzy witają cię tak, jakbyś zdobył co najmniej mistrzostwo. To było niesamowite i zarazem motywujące. Bo choć nic nie ugrałeś, to ktoś zauważył i docenił pracę, którą włożyłeś.

Szmalowi mówimy tak! - czytaj na blogu Ryszarda Rudnika

- Kibice nie wybaczają porażek, gdy zespół przechodzi obok meczu. Wy przegrywaliście po bitwach i pewnie za to fani chcieli podziękować.
- Też tak mówili. Przed wyjazdem na mistrzostwa nikomu nie obiecywaliśmy medalu, bo wiedzieliśmy, jaki to jest ciężki turniej. Jednak obiecaliśmy, że będziemy walczyć. I w dziewięćdziesięciu procentach to wykonaliśmy. Pokazaliśmy charakter. W sporcie nie zawsze wszystko wychodzi, czasami popełnia się błędy, ale walką można dużo nadrobić. U nas tego nie brakowało.

- A gdzie się podziało to dziesięć procent?
- O każdym meczu, nawet świetnym i zwycięskim, można powiedzieć, że czegoś w nim zabrakło: jakiegoś zaangażowania, braku koncentracji. Stąd te dziewięćdziesiąt procent wykonania zadania. Bo gdybyśmy dali z siebie sto procent wszystkiego, co potrafimy, to przypuszczam, że bylibyśmy mistrzami Europy.

Którego meczu bardziej żal: półfinału z Chorwacją, czy o trzecie miejsce z Islandią? - pełna rozmowa w papierowym wydaniu Nowej Trybuny Opolskiej oraz e-wydaniu gazety.
E-wydanie NTO. Kup online

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska