Śledztwo nto. Radni z Krapkowic w sieci interesów

NTO
NTO
Roman Chmielewski i Andrzej Krajka powinni stracić stanowiska radnych, bo dopuścili do powstania konfliktu interesów z własnym udziałem. Ich sprawą zajmie się teraz Wydział Kontroli i Nadzoru Urzędu Wojewódzkiego.

To efekt dziennikarskiego śledztwa nto. Ekskluzywny materiał przeczytacie po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo w piątek w papierowym wydaniu nto.

Obaj radni uchodzą w Krapkowicach za wpływowych ludzi i kojarzeni są jednocześnie jako liderzy kontrowersyjnej grupy religijnej "Odnowy w Duchu Świętym". W ostatnich wyborach samorządowych startowali z list PO - Roman Chmielewski dostał się wtedy do rady powiatu (przez rok pełnił nawet funkcję przewodniczącego), natomiast Andrzej Krajka zasiadł w Radzie Gminy Krapkowice.

Czytaj także: Sieć Odnowy w Duchu Świętym z Krapkowic

Dziennikarz nto dotarł do dokumentów, z których wynika, że w okresie co najmniej od początku 2011 r. do 25 maja 2012 r. radni dopuścili do powstania konfliktu interesów z własnym udziałem.

Wyciągali ręce

Chodzi o ich działalność w zarządzie Klubu Sportowego "Otmęt" Krapkowice - Krajka był jego prezesem, a Chmielewski członkiem zarządu. Formalnie klub działał i nadal działa jako stowarzyszenie, które finansowane jest ze składek, wpłat zawodników, dotacji, darowizn, subwencji i organizowanych imprez. W praktyce, za czasów Krajki i Chmielewskiego klub prowadził ponadto działalność gospodarczą, polegającą m.in. na sprzedaży powierzchni reklamowych dla sponsorów. Za swoje usługi wystawiał faktury i kasował niemałe pieniądze. Oficjalnie w statucie nie ma jednak słowa o działalności gospodarczej.

Równocześnie w 2011 i 2012 roku KS Otmęt korzystał z mienia gminy, powiatu i urzędu marszałkowskiego, pobierając dotacje od tych instytucji - tylko w minionym roku wyniosły one łącznie 78 tys. złotych. Tymczasem przepisy antykorupcyjne zakazują radnym zarządzania działalnością gospodarczą z wykorzystaniem mienia samorządu, z którego uzyskali mandat.

Dr Norbert Honka z Instytutu Politologii UO, specjalizujący się m.in. w problematyce samorządności, zauważa, że to niedopuszczalna sytuacja, by radni z jednej strony mieli wpływ na przyznawanie pieniędzy dla klubu, a z drugiej strony jako zarząd klubu wyciągali ręce po te dotacje.

- Te pieniądze są częścią majątku samorządów i radni zasiadający w tych strukturach nie mają prawa z nich korzystać - tłumaczy Honka. - W przeciwnym razie radny musi złożyć mandat lub jest go pozbawiany. Mogą o tym zdecydować pozostali radni lub wojewoda.

Prezes łaskawy dla żony

Co działo się z pieniędzmi, które trafiły do klubu rządzonego przez Andrzeja Krajkę? Poza kupnem sprzętu, wynajmem hali sportowej i opłacaniem przewozu zawodników, prezes robił za nie zakupy w sklepie, którego właścicielem jest... jego małżonka. Kupował tam przede wszystkim środki czystości dla klubu, przy okazji wspierając rodzinny biznes. Żona wystawiała mu faktury, a on podpisywał się na nich jako odbiorca. Ostatecznie rachunki te były rozliczane z pieniędzy z gminnej dotacji.

We wtorek zadzwoniliśmy do Andrzeja Krajki, by zapytać zarówno o powstały konflikt interesów, jak i zakupy, które mogą mieć znamiona kumoterstwa. Radny najpierw poprosił, żeby zadzwonić do niego później, a następnie zażyczył sobie wysłanie pytań mailem, by mógł się do nich ustosunkować.

Ostatecznie, choć otrzymaliśmy potwierdzenie odbioru wiadomości, radny nie odpowiedział nam na żadne z zadanych pytań.

Chmielewski nie

Roman Chmielewski, będąc radnym powiatu i jednocześnie członkiem zarządu klubu, popadł w taki sam konflikt interesów jak Krajka. Obaj działali w zarządzie do 25 maja 2012 r. Tego dnia podali się do dymisji. Teraz ich sprawą zajmie się Wydział Nadzoru i Kontroli w Urzędzie Wojewódzkim w Opolu.

- Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające - poinformowała Barbara Bieluszewska, dyrektor wydziału.
Radny Chmielewski może mieć jednak kłopoty w radzie z zupełnie innego powodu. Od kilku lat jest on współwłaścicielem w spółce Bastech z Krapkowic. W połowie listopada ub.r. firma ta wynajęła pomieszczenia od starostwa i zaczęła prowadzić swoją działalność na mieniu powiatu. Zgodnie z przepisami antykorupcyjnymi (art. 25b ustawy o samorządzie powiatowym) powinien on stracić mandat radnego - obowiązek jego wygaszenia mają koledzy z rady. Jeżeli tego nie zrobią, sprawą zajmie się wojewoda.

- Prawo w takich przypadkach może wydawać się dosyć restrykcyjne, ale jego celem jest przede wszystkim zapewnienie przejrzystości w samorządach - dodaje dr Norbert Honka.

Sam Roman Chmielewski uważa, że nie złamał przepisów antykorupcyjnych.

- W przypadku spółki Bastech działalność gospodarczą prowadzi spółka jako osoba prawna, a nie jej wspólnicy. Błędem jest zatem powoływanie się na wyżej wymieniony przepis - przekonuje Chmielewski.
W sprawie działalności w klubie radny nie chciał się wypowiedzieć.

Dwuznaczne sytuacje

To nie pierwszy raz, gdy nad Romanem Chmielewskim zbierają się czarne chmury. W lipcu ub.r. nto ujawniła, że sięgnął on po 20 tys. zł dotacji z Powiatowego Urzędu Pracy w Krapkowicach na rozkręcenie własnej gazety. W tym czasie pełnił on funkcję przewodniczącego rady powiatu. Decyzja o przyznaniu pieniędzy zapadła w błyskawicznym tempie, bo w ciągu zaledwie jednego dnia. Podpisała ją Danuta Wieszala, dyrektor PUP, która dobrze zna się z Chmielewskim, bo również zasiadała w zarządzie KS Otmęt.

Czytaj także: Roman Chmielewski w trzech osobach

Po naszej publikacji radni PO, ze starostą Maciejem Sonikiem na czele, zdecydowali, że odwołają Romana Chmielewskiego z funkcji szefa rady powiatu. Już wtedy mówili, że jego postawa mogła wywołać podejrzenia o konflikt interesów, a niejednoznaczność sytuacji jest "niezgodna ze standardami, których powinny trzymać się osoby piastujące wysokie stanowiska we władzy samorządowej". Chmielewski musiał pożegnać się z fotelem przewodniczącego, ale zachował mandat radnego.

Tymczasem w województwie podlaskim, gdzie w ub.r. doszło do podobnej sytuacji, miejscowy wojewoda bez wahania wygasił mandat radnego powiatu, który sięgnął po dotację dla własnej firmy. Radny z decyzją się nie zgodził i oddał sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, ale ten nie przyznał mu racji. Wręcz przeciwnie - uznał, że "obywatel, obejmując funkcję publiczną, godzi się na utratę pewnych uprawnień w zamian za inne, związane z pełnioną funkcją".

Co ciekawe, obecnie Chmielewski nadal korzysta z dobrodziejstw pośredniaka. Ten niedawno przydzielił do pracy w jego firmie stażystę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska