Śledztwo w sprawie brzózek

sxc.hu
sxc.hu
Wycinka Racławicach Śląskich nabrała politycznego charakteru.

Spod budynku ośrodka zdrowia w Racławicach Śląskich zniknęły przed tygodniem dwie młode brzózki.

- W poniedziałek zadzwonił do mnie mieszkaniec Racławic z informacja, że ktoś wyciął nam te drzewka - opowiada Józef Janeczko, prezes Gminnej Spółdzielni w Głogówku, która jest właścicielem budynku i terenu. - Pojechałem sprawdzić i faktycznie, drzewek nie ma.

Czteroletnie brzozy nie przedstawiają dużej wartości materialnej. Spółdzielnia posadziła je wywiązując się z nakazu urzędu miasta. Budując ośrodek trzeba było bowiem wyciąć okazały jesion. Urząd wydał na to zgodę, ale naliczył opłatę 59 tys. zł. Zapowiedział jednak, że opłata może być umorzona, jeśli GS posadzi obok trzy inne drzewa. Jesienią ub. roku gminna komisja sprawdzała czy drzewka faktycznie się przyjęły i umorzyła opłatę.

- Powiadomiłem o wycince gminę i policję - opowiada Józef Janeczko. - Obawiam się odwieszenia tej kary, dlatego musiałem tak zrobić.

Tymczasem brzozy kazała wyciąć radna z Racławic Ewa Poręba, która w piątek po wybuchu “afery" odwiedziła GS, żeby wszystko wyjaśnić.

- Pielęgniarka z ośrodka prosiła mnie o to, bo drzewa przeszkadzają i śmiecą - mówi radna. I zapewnia, że upewniła się w urzędzie, iż ta wycinka nie wymaga zgody. Uprzedzała też wstępnie prezesa GS. Na miejscu brzóz posadzi teraz inne drzewka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska