W sobotę (2 listopada) działacze opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostali wezwanie z opolskiego Metalchemu.
Ze zgłoszenia wynikało, że pies żyje w domu w fatalnych warunkach i w ogóle nie wychodzi na zewnątrz.
Na miejscu inspektorzy zastali zadbanego, szczęśliwego czworonoga, który był przyjacielem rodziny. Okazało się, że jego szczekanie denerwuje sąsiada, więc ten postanowił zrobić jego właścicielowi na złość.
- Niestety takich sytuacji mamy coraz więcej - przyznaje Aleksandra Czechowska z TOZ w Opolu. - Ludzie używają nas jako straszaka, żeby dopiec sąsiadowi i nie zdają sobie sprawy, że my w tym czasie rezygnujemy z interwencji w innym miejscu, gdzie być może waży się życie lub zdrowie czworonoga.
Część zgłoszeń wynika nie tyle ze złośliwości, ile z niefrasobliwości.
- Pojechaliśmy na interwencję do psa, który kaszlał, co w ocenie zgłaszającej było efektem zaniedbania - mówi Aleksandra Czechowska. - Na miejscu okazało się, że pies jest leczony, ma książeczkę zdrowia... Ta sytuacja kosztowała właścicielkę sporo stresu, bo ona robiła wiele, by pomóc swojemu pupilowi. Cieszy nas to, że ludziom nie jest obojętny los zwierząt. Ale czasami lepiej zapytać sąsiada wprost, co się dzieje, niż od razu wysyłać do niego kontrolę.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?