Słodkie życie schabowego

Redakcja
Świnia to zwierzę inteligentne, łatwo jest ją nauczyć chodzić przy nodze...
Świnia to zwierzę inteligentne, łatwo jest ją nauczyć chodzić przy nodze... Ewa Bilicka
Myślisz, że rzucisz śwince obierki z ziemniaków? Błąd! Świńska elita obierek nie jada.

Tylko spożywa wysokogatunkowe, zbilansowane pasze, których cena jest kapryśna niczym pogoda w górach i zwykle zwyżkuje równolegle z kursem euro. Świńska elita najczęściej zamieszkuje specjalistyczne gospodarstwa rolne oraz ośrodki hodowlano-rozrodcze, gdzie trwa walka o to, by polski schabowy nie ustępował kotletom z Francji czy Danii. Trzeba więc polską świnię białą tak hodować i tak krzyżować z innymi, zwykle zachodnimi rasami, aby otrzymać superzwierzę (Polki mają dobry charakter, ale wolniej tyją, nie tak jak koleżanki z Zachodu).

Już od pierwszych dni życia świńskiej elity specjaliści układają jadłospis, wnosząc do niego nie tylko to, co wymyśliła cudowna matka natura, ale i to, co odkrywają i komponują w laboratoryjnych probówkach naukowcy, w przekonaniu, że i oni dokonują cudów. Prosiętom w piątym dniu życia nie wystarcza więc już mleko matki, choćby najbardziej utytułowanej maciory.

- Małe prosiaczki otrzymują prestartety zawierające plazmę krwi zwierzęcej - mówi Dariusz Kumorek z ośrodka hodowlano-zarodowego w Głogówku. - A potem kolejne odżywki i specyfiki. Wszystko to dlatego, że zaczyna się walka o przyrosty.

Czyli o to, by świnki tyły jak na drożdżach, najlepiej ponad 700 gramów na dzień. I żeby na dodatek owe przyrosty masy oznaczały przyrosty głównie mięsa, a nie tłuszczu. 60 procent mięsa w ciele świni to już za mało. Świnia idealna musi mieć tzw. mięsność na poziomie o kilka procent wyższym. Inaczej w skupie cena maleje i w ogóle takiej świni w elitarnym ośrodku hodowlanym nikt nie chce - psuje renomę.

Ocena przeżyciowa

Wyścig szczurów - a w tym wypadku prosiąt - zaczyna się jeszcze w łonie matki, kiedy czułe aparaty usg. oceniają ilość i rozwój przyszłych świnek. Tydzień po porodzie po raz pierwszy znawcy świńskich walorów bacznie przyglądają się różowym maluchom bez kręconych ogonków - te się obcina, ponoć dla dobra prosiąt, aby chronić je przed aktami kanibalizmu, bo inne świnki lubią je podgryzać, ale te praktyki wytknęła nam już czuła na los zwierząt Unia Europejska. Zootechnicy przewidują,jak zapowiada się budowa kończyn zwierząt oraz jakie będą miały charaktery (wiadomo - istotę zestresowaną trudniej utuczyć).

- Tak zwaną ocenę przeżyciową robi się nawet co tydzień - mówi specjalista od hodowli.
Ocena przeżyciowa - jak sama nazwa wskazuje - decyduje o bycie poszczególnych osobników, o jego długości i jakości. Świnka nadająca się na tucz żyć będzie krótko i z doczesnych przyjemności pozostanie jej głównie wielkie żarcie. O "tych sprawach" nie ma mowy. Na tucz najlepiej nadają się bowiem kastraty, a mięso świni, której ocalono męskość, ponoć gorzej smakuje. Po sto pięćdziesiątym dniu życia tuczniki transportowane są na rzeź i lądują w sklepach jako golonki, szynki i schaby…

Ale ktoś przecież musi dawać życie supermięsnym okazom, ktoś musi przekazywać geny smakowitej golonki. Od tego są superknury i takież lochy. One będą miały dłuższe życie i więcej przyjemności (o ile nie będzie im pisana inseminacja). Mogą pożyć nawet 5-6 lat, przekazując ku chwale świńskiego rodu swe geny dalej.

Pomóc naturze

Knur ma zadanie proste: przekazywanie genów. Skąd wiadomo, że te idealne geny ma? Od tego są oceny na rolniczych wystawach i ringach hodowlanych, kiedy to sędziowie - niczym jury konkursów na miss - żmudnie oceniają każdy centymetr ciała świni.

- Oceniamy wartość hodowlaną, a więc przyrosty na wadze, a także budowę i zgodność z wzorcem rasy. Patrzymy, czy zwierzę ma dobrze wykształconą szynkę, właściwą długość nóg. Długie, proste nogi są w cenie, trochę jak na konkursach piękności. Świnia, która zyska maksymalną ilość 12 punktów, jest bardzo cenionym materiałem do rozrodu - mówi Piotr Polok z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej.

Superlocha czy superknur - jeśli mają szczęście - spotykają się na parę chwil, by wymieszać swe materiały genetyczne. W innym wypadku od samca pobiera się nasienie i inseminuje samice.

Ale i naturze hodowca musi pomagać:
- Trzeba zachować wielką ostrożność. Nie każda loszka zechce każdego knura. Muszą się zaakceptować i do siebie pasować, głównie pod względem postury. No i trzeba uważać, bo starych, ciężkich knurów locha nie utrzyma, trzeba ją wspierać. A jak się nie udaje - to pozostaje poszukać innego "pana" - mówi Joachim Krawczyk z Luboszyc koło Opola. Z jego gospodarstwa pochodzą jedne z lepszych świń w Polsce.

Misski i mistery

Świńskie hodowle obrosły biurokracją, korzystają z internetowych baz danych. Metryki, rodowody i inne dokumenty (zwane przez hodowców pig-bookami) mówią całą prawdę o genealogicznym drzewie zwierzęcia i jego potencjale genetycznym.

- Jak szukam zwierząt do swej hodowli, najpierw patrzę w pig-booki, potem typuję trzy najlepsze i każę je sobie pokazać, sam oceniam, co taka świnia jest warta. Coraz częściej mam jednak problem, bo okazy, które mi się podobają - jak wynika z dokumentów - są spokrewnione z moją hodowlą. Więc nowej świeżej krwi szukałem ostatnio za granicą. Tyle tylko, że tam za świnię o dobrych genach płaci się tysiąc euro. W Polsce, jeśli cena za championa dojdzie dwóch tysięcy złotych, to jest dobrze - mówi Joachim Krawczyk.

W gabinecie pana Joachima półki uginają się od różnych pucharów i medali.
- Dumny jestem z nagrody z 2008 roku - mówi pan Joachim, pokazując jeden z pucharów. - Zdobyłem drugie miejsce w kraju za całokształt hodowlanych doświadczeń. Doceniono moją wieloletnią pracę.

Świnie z hodowli pana Joachima mają po 67 procent mięsa i są nazywane przez właściciela kulturystami. Charakteryzują je proste długie nogi, dobrze ukształtowany grzbiet, krągła szynka oraz wysoki przekrój polędwicy (polędwica naprawdę luksusowa to nie ta spłaszczona niczym schab, ale wysoka, w przekroju bliska kształtem kołu).

No po prostu świnki z Luboszyc to misski i mistery - co potwierdzają liczne czempionaty zdobywane przez zwierzęta na rolniczych wystawach. Na ringach świnie prezentują się niczym psy rasowe, chodząc przy nodze i prężąc mięśnie oraz zgodność z eksterierem.

- Świnie to zwierzęta bardzo inteligentne, podobnie jak psy - podkreśla rolnik. - Wystarczy parę razy przed wystawą wziąć ją na trening, kusząc jabłkiem - i już potrafią chodzić przy nodze.

Niektórzy spacerują z wystawową świnką, aby jej mięśnie ładniej się zarysowały. I jeszcze namaszczają różnymi specyfikami, by sierść się pięknie błyszczała. Ale to już tajemnica hodowcy.

- Sukcesy same nie przychodzą. Ze świnią trzeba być prawie non stop - mówi Maria Krawczyk. - Joachim, mój mąż, o zwierzęta dba bardziej niż o mnie i o siebie. A i ja nieniejedną noc spędziłam w chlewni, bo wiadomo - jak maciora się prosi, to trzeba być przy niej, pilnować, aby małych nie przygniotła. Bywało, że wchodziłam do chlewni o 20.00, a wychodziłam o 4.00 i… wracałam tam trzy godziny później.

Czym świnka oddycha

Elicie trzeba zapewnić odpowiednio elitarne warunki, odgrodzić od wszelkich zagrożeń, w tym od ludzi - szczególnie tych nie przebadanych, bez aktualnych sanepidowskich książeczek zdrowia. Najbardziej ekstremalne obostrzenia pod tym względem są w ośrodkach hodowlano-zarodowych, jak w np. w Głubczycach.

- Zwierzęta są oczywiście szczepione - mówi Dariusz Kumorek. - Ale dbamy o to, aby nie przynieść do chlewni innych chorób odzwierzęcych. Wstęp do budynków mają tylko osoby z aktualnymi książeczkami sanepidu. Wchodzimy do chlewni w odpowiednim stroju i butach ochronnych. Do kolejnego budynku - w nowych butach i stroju.

Izolacja, ostrożność, monitoring i kontrola jak ongiś w obiektach wojskowych.
Świńska elita oddycha powietrzem wentylowanym, a umieszczone w chlewniach czujki mierzą stężenie CO2 i innych gazów, których dopuszczalna wartość jest określona normami.

- Chlewnie są codziennie sprzątane, kilka razy w miesiącu dezynfekowane - mówi Kumorek.
Świnie przebywają w wyspecjalizowanych kojcach i komorach: porodówkach, warchlakowniach itp. Każde z nich ma określone normami wymiary. Podobnie jak natężenie światła w chlewniach. W ogóle zalecane jest, by świnka wyszła raz na jakiś czas na spacer, na światło dzienne i - wbrew powiedzeniu "zobaczysz to jak świnia niebo" - zobaczyła jednak kawałek nieboskłonu.

- Ważne jest też podłoże: powinno być ściółkowane, aby racica i noga właściwie się rozwijały - dodaje specjalista od hodowli.

Papier trzeba mieć

Polskim świnkom będzie się żyło jeszcze bardziej luksusowo, bo od stycznia zaczną u nas w pełni obowiązywać unijne zasady dotyczące tzw. dobrostanu zwierząt hodowlanych. Praktyki przycinania prosiętom ogonków i piłowania ząbków (w trosce o to, by ogonków nawzajem prosiaki nie zjadały, a ostrymi zębami nie raniły wymion maciory) będą zakazane. Kojce mają być obszerne. Na dodatek prośne zwierzęta nie mogą przebywać w samotności, tylko w kojcach z innymi przyszłymi matkami. Mają się w ten sposób socjalizować.

Świnią nie będzie się mógł zajmować ktoś, kto nie ma rolniczego, ewentualnie zootechnicznego wykształcenia, ewentualnie - poważnej rolniczej praktyki. Czyli: bez papierów świni nie obsłużysz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska