Słoneczny patrol z Dębowej

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
- Teksty typu "ej, laleczki" od razu ścinamy - zastrzegają ratowniczki wodne z kąpieliska w Dębowej pod Kędzierzynem-Koźlem.

Bo też dziewczyny, choć urodziwe, nie są słodkimi lalkami. Bywa, że amatorów końskich zalotów muszą po kilku godzinach reanimować. Taką przygodę miała niedawno Ewelina.
- Opalałam się na leżaku - opowiada - gdy podbiegło do mnie kilku przerażonych osiłków: "ratunku, koledze coś białego wyszło z brzucha!" Chłopak skoczył na płyciznę i zarył brzuchem. Już myślałam, że mu wyskoczyły jelita. Na szczęście wylało mu się tylko trochę tłuszczyku. Obandażowałam mu brzuch i wezwałam pogotowie...

Silne, zwarte, gotowe
Stanica WOPR w Dębowej. Nie ma upału, więc można zrobić parę pożytecznych rzeczy - na przykład zajrzeć do silnika motorówki, naprawić uszkodzone wiosła.
- A potem bieg, dla kondycji - mówi Ewelina Deneka. - Dwa kółka wokół jeziora, jakieś dziewięć kilometrów. Na koniec dwa kilometry wpław...
Dziewczyny mają bzika na punkcie kondycji. Zawsze silne, zwarte gotowe - nie bez kozery wołają za nimi: słoneczny patrol.
- Ludzie nas porównują do dziewczyn z filmu - śmieje się Bogna Mazur. - I muszę powiedzieć, że to jest miłe. Od czasu jak szef załatwił nam jednokolorowe stroje, to już w ogóle zrobiło się filmowo.
Wiosłem przez ramię
W Dębowej nie zawsze jest tak słodko, jak na Florydzie. Dziewczyny nie od wszystkich amatorów pływania odbierają wyrazy wdzięczności i szacunku. Bywa odwrotnie.
- Na ogół staram się być kulturalna - mówi Ewelina. - Jak widzę na przykład ludzi na materacach, to grzecznie podpływam, przedstawiam się i uprzejmie proszę o wyjście z wody. Wtedy bywa, że słyszę wulgarną radę, co mam ze sobą zrobić.
Justyna potwierdza: - Ludzie się coraz gorzej zachowują. Nie chcą nas słuchać, mówią że mamy się odczepić, bo jest wolność i demokracja.
Dziewczyny mają sposób na opornych małolatów: - Rąbię gościa wiosłem przez ramię - mówi się Bogna. - Jak to nie skutkuje, wołam szefa.
Ratowniczkom z Dębowej szefuje Stanisław Wolkiewicz, właściciel "wodnego haremu" - żartują złośliwi. Od ponad trzydziestu lat ratuje ludzi. Ten stary wilk morski (były oficer marynarki wojennej), jest wielkim promotorem kobiet w branży.
- Dziewczyny ratowniczki to strzał w dziesiątkę - twierdzi. - Świetnie wyszkolone, instynktownie opiekuńcze i bardzo odpowiedzialne. Kto powiedział, że to jest fach dla chłopów?!
Moje dziecko się topiło?
Bywają dyżury, po których dziewczyny padają na twarz.
- Jak w taki weekend przyjedzie cztery tysiące pływaków - opowiada Bogna - to trzeba wielkiej uwagi i samodyscypliny. Bo ludzie mają naprawdę płytką wyobraźnię.
- To było dwa lata temu, na środku jeziora - opowiada Justyna. - Matka stała na kajaku z kilkumiesięcznym dzieckiem w ręku. Kajak się chybotał. Ja patrzę, a ona rzuca to dziecko ojcu, który stoi na rowerze wodnym...
Bogna: - Tatusie: karty - piwko. Mamusie: papieroski - ploteczki. A dzieci same się pluskają, przewracają - jedno drugie na dno ciągnie.
- To było w Boże Ciało - opowiada Ewelina. - Po kolana w wodzie taplały się dwuletnie maluchy, mamusie siedziały tyłem do wody i plotkowały. Ja patrzę, a te dzieci zaczynają się topić, jedno drugie ciągnie pod wodę. Podskoczyłam, natychmiast i wyciągnęłam je na brzeg. Te mamy nawet nie zauważyły, że ich dzieci się topiły. One były w szoku: "niemożliwe, co pani powie..."
Szkoła życia
Justyna, choć najmłodsza z ratowniczek, przeżyła najwięcej. Lato?98 roku to był prawdziwy koszmar. Jako 14-letnia kursantka zaliczyła siedem poważnych akcji ratunkowych. Jak zły sen wraca akcja "pod motelem".
- Była 18.45, piętnaście minut do zamknięcia kąpieliska - wspomina Justyna. - Zła pora, bo wszyscy już są zmęczeni całodziennym skwarem. Z dzikiej plaży pod motelem alarmowali: "dziecko pod wodą". Czesałyśmy dno: jedna koło drugiej. Trafiło na mnie, pod stopą poczułam włosy. Schyliłam się - to była twarz.
Reanimacja na brzegu, pogotowie. Wszyscy ratownicy zebrali się przy stole w "woprówce". Czekali na informację ze szpitala. Wiadomość przyszła rano: serce 10-letniej dziewczynki nie podjęło akcji.
- Rodzina się często łudzi, że jakby co, to ludzie pomogą, wyciągną dziecko z wody - komentuje Ewelina, najstarsza z ratowniczek. - A prawda jest taka, że ludzie nie pomogą, będą się tylko gapić. Pod motelem była grupa osiłków - takich na sterydach. I nic nie zrobili, choć liczyły się sekundy.
Najlepiej, gdy pada...
Dziewczyny wiedziały, na co się piszą. Justyna od dziecka chodziła na plażę z tatą - ratownikiem. Świetnie pływała już w podstawówce, trenowała w sekcji pływackiej.
- Ludzie myślą, że my tu non stop plażujemy - mówi młoda ratowniczka. - A nam czasem oczy z orbit wychodzą. Szczególnie wtedy, gdy na plaży jest kilka tysięcy ludzi.
- Przyjemnie nad wodą jest wtedy, kiedy pada deszcz... - twierdzi Ewelina. - Bo niech ktoś spróbuje cały sezon, po dziesięć godzin dziennie, pracować w pełnym słońcu.
Bogna należy do wojewódzkiej kadry ratownictwa wodnego, odnosi sukcesy na mistrzostwach Polski. Zapewnia, że dziewczyny-ratowniczki to nie jakaś feministyczna fanaberia.
- Przeciętni ludzie odbierają nas chyba lepiej niż facetów - mówi. - Na pewno sprawniej łagodzimy napięcia.
Nie z nimi te numery
Stereotyp ratowników: opaleni, umięśnieni "machos" biwakują pod białą flagą. Wokół biega rój zgrabnych panienek. "Monika, dziewczyna ratownika" - dowcipkował Rudi Schubert w wakacyjnym hicie.
W Dębowej wszystko jest na opak.
- Często muszę matkować moim rówieśnikom - mówi 17-letnia Justyna. - Bo oni są czasem żałośni. Popisują się, skaczą mi przed nosem na główkę. Ja wtedy mówię: "uważaj synku, bo sobie główkę rozbijesz. Chcesz się na wózku bujać?"
- Czy nas podrywają? - zastanawia się Bogna. - Na pewno nie prowokujemy takich sytuacji, jesteśmy zasadnicze. Teksty typu "ej, malutka" od razu ścinamy.
Justyna: - Mój chłopak zdecydował się robić kurs ratowniczy. Bardzo ostro trenuje. On nie chce być gorszy ode mnie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska