Można powiedzieć, że stało się to na nasze życzenie. Oboje byliśmy już zmęczeni. Wbrew pozorom to wszystko było bardzo stresujące - przyznają już po emisji ostatniego odcinka programu.
Mimo to oboje nie żałują kilku tygodni spędzonych w telewizyjnym studiu TVN.
- To było fantastyczne przeżycie. Przez moment czuliśmy się jak prawdziwe gwiazdy. Ekipa TVN-u woziła nas samochodami, na każdym niemal kroku robiła zdjęcia. Nocowaliśmy we wspaniałych hotelach - wymienia jednym tchem Marek.
Nie mają dla siebie zbyt wiele czasu. Każdą wolną chwilę, którą mają, starają się jednak spędzić razem, na ogół na spacerach, jeżdżąc rowerami, chodząc na pływalnię. Chętnie wpadają także do kina i razem gotują. Marek ukończył średnią szkołę gastronomiczną i to on jest szefem w kuchni. Mimo to Joasia także dobrze radzi sobie z gotowaniem. Jej specjalnością są naleśniki z nadzieniem jabłkowym.
- Smażymy zwykłe naleśniki, które odkładamy na bok. Później należy zetrzeć jabłka, dodać do tego cynamonu i cukru. Taki farsz układamy na naleśniku, który składamy w trójkąt i ponownie wrzucamy na patelnię. Podajemy z bitą śmietaną, a na górę sypiemy jeszcze kawałki czekolady. Palce lizać! - zachwala Asia. - Najbardziej nam smakuje z sałatką owocową.
(fot. Fot. Rafał Baran)
Historia ich miłości
Joasia i Marek poznali się 1999 roku nad morzem. W Międzywodziu byli opiekunami na koloniach dla dzieci. Tak sobie przypadli do gustu, że wzięli kolonijny ślub. Turnus szybko dobiegł końca i musieli wracać do domów - ona do Sierpca, on do Kędzierzyna-Koźla. Dzieliło ich kilkaset kilometrów. Po pewnym czasie Marek stwierdził, że nie mogą być razem. Ale podczas następnych wakacji znowu pojawili się w Międzywodziu i gorące uczucie odżyło. Kryzys w ich związku pojawił się znów na koniec wakacji, kiedy musieli się rozstać. Marek pojawił się w rodzinnym domu Asi, ale jej rodzice nie zgodzili się na ich związek. Z kolejnych wakacji wrócili już razem i zamieszkali w Kędzierzynie-Koźlu. Ślub zaplanowali na 16 sierpnia 2003 roku.
Horoskop partnerski Joanny i Marka
Kobieta Koziorożec lubi każdą rzecz przemyśleć starannie i wszechstronnie. Mężczyzna Baran kieruje się pierwszym impulsem. W jakimś sensie on ją stale zdobywa. Kiedy Baran wpada na pomysł, pali się do jego realizacji, a kobieta Koziorożec musi wszystko przemyśleć z każdej strony. Niestety, gasi to bardzo ogień Barana: kiedy Koziorożec jest gotów wypowiedzieć swoje tak, Baran jest już wiele pomysłów do przodu i spieszy się do nowych spraw. To niezgranie utrudnia porozumienie, jednak często ich postawy można uznać za dopełniające się.
Na postawie witryny internetowej: www.shangri-la.radiozet.wp.pl
- Teraz zbieramy żniwo naszych występów w telewizji. Jesteśmy rozpoznawani w sklepach, ludzie nam gratulują i mówią, że trzymali za nas kciuki. A dzieciaki biegają i śpiewają tytułową piosenkę "We dwoje". Teraz szukam pracy i mam nadzieję, że dzięki temu programowi uda mi się coś znaleźć - dodaje Asia, specjalistka od marketingu i reklamy.
Przygoda kędzierzynian z telewizją zaczęła się w połowie roku. Wtedy dowiedzieli się o naborze do nowego teleturnieju dla par chcących się pobrać. Zostali wybrani spośród kilkudziesięciu tysięcy chętnych. Znaleźli się w gronie 50 par, które zaproszono do nagrań pierwszych odcinków programu.
- Praca na planie była dla nas czymś zupełnie nowym - wspominają pierwsze dni w studiu.
Konkurencje, które organizatorzy przygotowali dla uczestników, mogły zadziwić każdego. W eliminacjach każda z par przedstawiła się publiczności. Później Asia i Marek musieli m.in. zatańczyć poloneza. Jednak nie był to taniec, jaki pamiętali ze studniówek. Joasia miała bowiem zasłonięte oczy, a w jej słuchawkach grała muzyka techno.
W drugim odcinku kędzierzynianie zdobyli największą liczbę punktów i zakwalifikowali się do ćwierćfinału. Tutaj do rywalizacji stanęło już tylko 10 par. W trakcie pierwszego ćwierćfinałowego odcinka kędzierzynianie uzbierali siedem punktów. Dzięki temu awansowali do kolejnej rozgrywki. Mogliśmy ją oglądać w ostatnią sobotę. Tego występu Asia i Marek nie zaliczą jednak do udanych.
Każde z nich popełniło po jednym błędzie w konkurencjach sprawdzających wiedzę o drugim partnerze. Marek źle zrozumiał pytanie o datę ślubu i podał błędny termin. Asia z kolei nie wiedziała, że ulubionym Marka tematem dowcipów są blondynki.
Janina Żawko, mama Marka, od samego początku kibicowała Asi i Markowi. - Uważam, że jeśli człowiek się chowa przed światem, to nie ma szans na rozwój. Takie doświadczenia na pewno dodają sił - mówi pani Janina.
- Bardzo się cieszyłam, że mogłam zobaczyć swoją najmłodszą córkę w telewizji. Z programem pożegnali się w dobrym momencie - uważa z kolei Apolonia Krawczyńska, mama Joasi. - Do tej pory to była zabawa. Im dalej, tym będzie się ona przeradzała w ostrą walkę o główną nagrodę.
O wesele na szklanym ekranie walczy teraz już tylko 8 par. Finał programu "We dwoje" przewidziany jest na koniec roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?